niedziela, 8 lipca 2018

Atma Rasalila - cz 3 - Bóg zaprasza do tańca

Sadhana - 2018.07.08

Atma Rasalila

cz.3

Bóg zaprasza do tańca


Po latach mojej osobistej Atma Rasalili dla Boga wykrystalizowała się pewna forma tej praktyki, którą wykonuję codziennie rano jako początek dnia. Jest ona związana z wyjściem z domu oraz z wyjściem z pracy. Tak więc często wykonuję ją dwa razy dziennie. Choć każda sekunda naszego istnienia jest iluzją, to umysł nawet gdy o tym wie, to się do tego hipnotycznie przyzwyczaja. Powtarzanie dalej podanej formy praktyki Atma Rasalili przypomina jaki jest prawdziwy porządek rzeczy. Praktyka codzienna ostatecznie zmusza umysł, formuje go by postrzegał rzeczy z właściwego punktu widzenia.

Korzeń iluzji

Duchowość w czyiś ustach jest na tyle prawdziwa na ile jest praktykowana. Żadnych natchnionych mówców, znawców religii nawet najwybitniejszych czy teologów nie traktuję serio, kiedy nie ma za tymi słowami własnej praktyki duchowej. Zwykli nadymani pustymi słowami zwodziciele. To z ich powodu religia traci swą świętość. Kto naprawdę praktykuje ten wie. Moc transformacji nie kryje się w słowach ani w “wiedzeniu”, ale w praktykowaniu tego na co dzień. Aby osiągnąć stan Radhy nie ma innej drogi. Duchowość musi być praktykowana. Stan Radhy najprościej można ująć sprowadza się do stwierdzenia: “choć jestem w świecie, to nie ma świata we mnie”. Bez praktykowania tego nie jest możliwe takie odwrócenie umysłu z tego powodu, że umysł zwykł patrzeć wpierw przez zmysły i ego na świat i to właśnie jest korzeniem iluzji. A przecież dopiero wtedy, po takim odwróceniu umysłu na Boga (wewnętrzną Jaźń) zaczyna się widzieć i rozumieć czym jest Droga, bowiem dopiero wtedy spostrzega się stworzenie bez zniekształceń i we właściwym porządku znaczeń.

Łaska Radhy

Rozmowa:
SaiSiwa: O Ty, która promieniejesz w mym sercu blaskiem miliona słońc, co czynisz?

Siakti: Cieszę się tobą, cieszy Mnie co piszesz. Po toś się narodził.

SaiSiwa: Ty, która mnie słodko rozpieszczasz swoją Miłością-Jak-Ogień, powiedz, po co się narodziłem?

Siakti: By kochać Mnie.

SaiSiwa: Tylko po to ta iluzja na dwóch nogach tu się pojawiła, O Promienna Któraś-Jest, pisz Ty!

Siakti: Jam tylko Jest. Tyś mym piórem, serce kałamarzem a umysł papirusem… Jam-Która-Jest piszę.
Koniec rozmowy

Bóg tylko Jest. To co Mahadewi podkreśliła jest esencją praktyki Rasalili. W takim stanie, kiedy widzę, że to Bóg pisze, to nawet to pisanie staje się elementem Rasalili. Miłość to krzyk “Nie ja! Nie ja! Tylko Ty! Tylko Ty! Ty! Ty! Ty….” To takie proste jak jest prawdziwie Miłość w sercu. To wręcz naturalne. Taka jest Prema (czysta miłość)! Premie nawet nie trzeba tego tłumaczyć. Prema nawet nie wie kim jest. Kiedy się jest w tym stanie nazywam to byciem pod wpływem łaski Radhy. Niestety umysł ma się z tym całkiem inaczej. Jest to nie do przełknięcia dla ego. To dla ego koniec panowania. Ileż umysł podjął traktatów, rozpraw i ksiąg napisał aby tylko zdyskredytować tę postawę “nie-ja”. Kiedy jednak umysł pozna anandę tej praktyki wszystko się zmieni, uspokoi się, odpuści ego i stanie się największym sprzyjacielem. Od łaski Radhy zaczyna się Atma Rasalila. Zrozum to dobrze.

Akcja-Reakcja

Wszystko w tym świecie zjawiskowym jest reakcją na zadaną akcję. Działasz na świat fizyczny czy mentalny to otrzymujesz reakcję. Nie da się nie działać jak się już jest w ciele. Pod wpływem tych reakcji podejmujesz kolejne akcje a to powoduje kolejne reakcje. To buduje uwikłanie w to co robisz lub sobie wyobrażasz. Iluzja narasta i wikłasz coraz ciężej z życia na życie.

Atma Rasalila to też akcja zarówno materialna jak i mentalna. Jednak kiedy jest obecna Prema wtedy reakcja jest od Boga. Bóg inaczej reaguje na podjętą akcję. Reakcje Boga wyzwalają a reakcje świata wiążą. Takie związanie ze światem reakcji nazywa się karmą. To dlatego aby osiągnąć wyzwolenie w tym karmicznym świecie trzeba podejmować takie akcje, które są tylko w relacji z Bogiem. Całe życie wtedy staje się Rasalilą i spłata starych długów karmicznych nie tworzy nowych, bowiem nowe reakcje to reakcje Boga. Reakcje Boga napełniają miłością. W istocie Prema nawet nie chce być kochana, nie chce by na osobowość zwracać uwagę, ale jest kochana. Satja kocha Premę. Krzykliwa Prema (by zwrócić na siebie uwagę innych) nie jest Premą. Prema chce tylko kochać i tylko Satja (Boska Prawda) wie co z tym zrobić. Tylko Satja ma do tego prawo. Można nie rozumieć na początku znaczenie reakcji Boga zamiast świata, ale po czasie praktyki zacznie płynąć taka słodycz w reakcjach Boga, że wszystko stanie się jasne.

Wieczny taniec Satja-Prema

Dylemat Premy polega na tym, że chce zginąć, spłonąć na popiół doszczętnie w Umiłowanym, a zarazem za nic nie chce przestać kochać. Tylko i jedynie Satja jest rozwiązaniem tego dylematu. Tylko i jedynie. Staja to Bóg w swej Najgłębszej Istocie. Bhagawan Sai Baba mówił do Ammy (parafrazując): “Twoja Prema jest tak rozległa jak ocean, co już zatopił niemal wszystko. Moja Satja jest już tylko skrawkiem wybrzeża jaki pozostał. Dalej! Zatop Nas oboje. Nie wahaj się.” Amma jednak chciała pozostać swą Premą u stóp Bhagawana, jej celem Premy to te Stopy. Oto dylemat Premy. To Prema sama siebie powstrzymywała by móc dalej miłować, choć cel mogła osiągnąć. Prema pozostanie u Stóp Satji, nie ma innego miejsca dla Premy w przekonaniu Premy. To Satja teraz schyla się i podnosi Ją. To nie tylko gest, ale w tym momencie Satja wypełnia Premę Sobą. Wtedy Prema staje się blaskiem Wiecznej Chwały Boga. Skąd to wiem? Znam to z Siebie! Poznaj Siebie Premą a wszystko będzie jasne! To Oświecenia Premakaja. Dzięki Rasalili łatwo osiągalne.

Pokora pyłka kurzu, pokora której najwyższym stanem jest zupełne “nie-ja”. Tylko nie-ja może być wypełnione przez Satję. Dziecięce łzy bezradności kapią na stopy Satji - tym są wody Premy. Dlatego ten ocean z łez Premy jest słodki jak woda kokosowa, fale delikatne a jej kryształowe wody ekstatyczne. Dzięki Rasalili tę Premę wielbiciel mimowolnie wylewa na świat prawdziwie go zmieniając w Satjajugę.

Wizja (sprzed lat):
Widzę wielkie miasto drapaczy chmur. Chyba to było wybrzeże Manhattanu. Na dachach tych wieżowców byli ludzie grający w różne gry. Wspólnie bawiący się. Za tym czasem nadchodzi wielka fala wody wysoka na setki metrów. Nadchodziła niczym gigantyczna katastrofa, tsunami, kompletne zniszczenie. Ale ludzie na dachach nie reagują a przecież idzie pralaja (zagłada potopu). Patrzę jeszcze raz na tę wodę a ona miękko wypełnia przestrzeń między wieżowcami, tak, że nie czyni krzywdy ani szkód. Zatapia delikatnie każdy wieżowiec. Patrzę w głębię tej wody i jestem zadziwiony. Przejrzysta, lekko zielona w kolorze miłości, piękna i sprawiająca radość. Im więcej patrzę tym coraz bardziej obejmuje mnie ekstaza radości. Teraz rozumiem, to ocean Premy, to prema-laja. Wizja pozostawia mnie w uniesieniu ekstazy na długi czas.
Koniec wizji
Swami P. SaiSiwa

niedziela, 17 czerwca 2018

Atma Rasalila - cz.2 - Moja Atma Rasalila

Sadhana - 2018.06.17

Atma Rasalila

cz.2

Moja Atma Rasalila

Moja Atma Rasalila jest skierowana do Mahadewi. Kocham Boga w tej formie, bo tak do mnie Bóg przyszedł. Jednakże ta praktyka zaczęła się jeszcze kiedy Boga wielbiłem w formie Bhagawana Sthya Sai Baby. Już wtedy osiągnąłem stan Radhy. Stan niemożności kontynuowania życia, albo musiałbym zapomnieć o Bogu w formie Sai. Bhagawan rozwiązał ten duchowy dylemat inaczej. Przyjął formę Lalita Siakti. Oczywiście był to proces, który zajął lata.

Dowód czystości

To doświadczenie pokazuje i udowadnia, że w mej obecnej Rasalili nie chodzi o relacje namiętności (kamy), ale czyste uczucie Premy dla Mahadewi. To ważne stwierdzenie, bowiem Mahadewi wielbię w relacji Boskiej Małżonki więc kama też ma swoje miejsce ale jest przedmiotem innej praktyki, którą nazwałem Atma Tantra. Zmiana formy wielbienia Boga było życzeniem samego Boga. Tak wskazał mi wprost Bhagawan Sai i pokazał, że On sam to Mahadewi. Wszystkie formy Boga należą do Najwyższego. Do tak intymnej relacji tylko sam Bóg może zaprosić. Nie można sobie jej wybrać. O tym wyraźnie piszą purany Lality. Jednak duchowe zaślubiny Bogu są dostępne każdemu i zawsze może być osiągnięte, bowiem to oznacza dedykację duszy Bogu. To piękny stan uniesienia duchowego i jest najcudowniejszą praktyką duchową dla rozwijania Premy, ale za razem do uwolnienia się od świata.

Jednak moja ostrożność sprawiła mi wiele rozterek, czy aby moje wielbienia Boga w formie kobiecej jest właściwe. Serce wie jasno, ale umysł długo był krytyczny i ostrożny. W końcu Mahadewi we swym współczuciu dla moich, nieraz torturujących mnie rozterek dała mi wizję. W tej wizji Ona sama tańczyła na szczycie góry na tle niebieskiego nieba a sama była w wieku małej dziewczynki. Zamiast pięknego czerwonego sari, jaki zwykle nosi była ubrana zwyczajnie jak dziewczynka, czyli białe rajtuzy, spódniczkę i koszulkę. Zupełnie nie ukazując swego kobiecego powabu. Wizja ma ważne elementy:

  • szczyt góry, który oznacza wyżyny duchowe, które osiągam wielbiąc Ją.
  • niebieskie tło nieba wskazuje na Jej boskość, lub duchowość przesłania.
  • Jej dziecięcy wiek, który oznacza niewinność uczuć wielbienia
  • zwyczajny ubiór, który podkreśla aseksualność wielbienia
  • Jej taniec, który jest wprost symbolem Rasalili czyli zachętą.



A stan Radhy?

Pytanie pozostaje, czy osiągam teraz stan Radhy? Rzecz w tym, że od Mahadewi mam wiele zadań i tu jest przekierowywana moja duchowa energia. Na to życie te zadania w relacji z Mahadewi są moim przeznaczeniem. Stąd me odejście w stanie Radhy dojdzie do skutku po zakończeniu mojej służby na to życie. Już teraz ta myśl napełniła mnie radością. Tak, moje myślenie o opuszczeniu ciała (śmierci) jest radosne a połączenie z Bogiem wyczekiwane (oczywiście tylko zgodnie z wolą Boga). Poza służeniem nie mam tu nic innego na Ziemi do uczynienia. To moja czystość. To stan Radhy a zarazem stan bodhisattwy (służby ku wyzwoleniu ludzkości). Połączenie tych stanów Radhy i bodhisattwy nazwałem premabodhisattwa. Radość jaką sprawia mi taka praktyka jest głęboka i nie do opisania. Wytworzyła niezwykłą zażyłość z Bogiem, która jest mi bliższa niż cokolwiek i ktokolwiek. Ta praktyka również jest moją ucieczką od wszystkich trosk czy kłopotów. Bynajmniej nie chodzi mi tu, że uciekam od obowiązków życia, ale że uwalnia mnie od stresowania się życia wyzwaniami. Bóg w pokazuje mi wyraźnie, że kiedy ja się zanurzam i chronię w Bogu, to On/Ona sam interweniuje i mnie chroni.

Potwierdzenie Boga

Kiedyś (wiele lat temu) wracając z pracy, prowadząc rower postanowiłem pobawić się trochę pokłonami mentalnymi wszystkiemu co widzę. To były takie pierwsze próby Rasalili. Te pomysły nie wynikały z tego, że coś o tym przeczytałem, ale z tego że byłem zanurzony w miłosnych myślach o Bogu, o Mahadewi i czułem, że te myśli chcą się manifestować, chcą “tańczyć”, choć tego tak nie nazywałem wtedy.
Wizja:
Pokłoniłem się wielkiemu drzewu, jednemu z wielu rosnących tam przy drodze. Wtedy na tle niemal całej korony tego drzewa ujrzałem wzrokiem mentalnym Mahadewi. Miała strój i atrybuty Wisznu, czyli czakrę i macę jako symbol mocy i władzy. Sama była w niebieskim kolorze. Pokazała, że jest obecna we wszystkim, w całym stworzeniu i nim rządzi.
koniec wizji.

Takim sposobem Bogini sama potwierdziła, że ta praktyka jest Bogu bardzo miła. Dziś czynię tę praktykę codziennie i jest obok medytacji najważniejszą praktyką. Dziś bardzo dużo pracuję, nieraz nawet medytacja sprawia trudności… ale Rasalila nawet wtedy jest tym co pokrzepia i pozwala te wszystkie obciążenia znieść. Kiedyś byłem tak zmęczony po pracy, że po prostu “padłem” do łóżka nie myśląc o żadnej praktyce. Wtedy wyszła ze mnie dusza i sama tańczyła w pokoju z radości do Boga. Moja świadomość w części została ze zmęczonym umysłem i ze zdumieniem obserwowałem co się dzieje. W drugiej części czułem swój duchowy taniec obok ciała - radość i uniesienie ku Bogu. To mnie, mój umysł i ciało naładowało na powrót energią i otuchą, kiedy rozdzielenia się skończyło.

Oczyszczenie umysłu

W stanie uniesienia Rasalilą napisałem wiele wierszy i dyskursów. One się pojawiały i same płynęły a im bardziej rozwijały tym więcej radości sprawiały. Potem już tylko pozostawało je spisać. Stan Rasalili jest niezwykle radosny ale i intelektualnie kreatywny. Płynie boska inspiracja a nawet zmienia percepcje rzeczywistości na pozytywną i muszę powiedzieć, nieraz w sposób zaiste zaskakujący. Wynika to ze spontanicznego otwierania czakry sahasrary, wznoszenia się jej wibracji i niezwykłego wzrostu jej płatków aż do łączenia się ich z Niebem. To daje łączność z Najwyższą Inteligencją. Doświadczyłem tego tak wiele razy i wciąż się to rozwija. Taki umysł nie jest w stanie myśleć w sposób negatywny, agresywny czy destrukcyjny. Ba! Z czasem umacniania praktyki umysł staje się tak zadowolony, jak by w istocie już żył w Niebiańskiej Krainie.

Oczyszczenie zmysłów

Nie wystarczy powiedzieć o łączności z Duchową Inteligencją, którą niewątpliwie reprezentuje aspekt Boga Wisznu, który jest nawet ponad intelektem Buddhi. Otóż to połączenie pozostaje nawet kiedy wibracja czakry opada, ale jest wtedy bardziej ukryte jako intuicja inspirowana Bogiem. Subtelnie spływająca Boska energia oczyszcza zmysły tak, że widzi się otoczenie w sposób czysty widząc wszędzie piękno. Podobnie za słyszeniem, czy dotykiem. Zmysły stają się aksamitne a dotyk staje się czuły, delikatny i sprawia wprost doświadczenie błogości. Kiedyś skarżyłem się Mahadewi, że już nie jestem w stanie znieść intensywności błogości Rasalili. Siakti odpowiedziała prosto, że muszę się przyzwyczaić. Błogość jest naturą duszy. Teraz każdy może sobie odpowiedzieć, czy na co dzień żyje świadomie życiem duszy, czy błądzącego umysłu.

Strumienie Amrity

Kiedyś szedłem sobie miastem i byłem głęboko skupiony na śpiewaniu Bogu. Nic co wkoło mnie nie interesowało, choć byłem świadom otoczenia. Zamiast użyć autobusu pomyślałem, że i tak zdążę na czas idąc i tak więcej będę miał czasu na Rasalilę. Po chwili tego rozśpiewanego spaceru Mahadewi przeniosła mnie w inny wymiar i zobaczyłem Lalitę Siakti siedącą na tronie a spod Jej stóp wypływała rzeka amrity i spływała wprost we mnie. Amrita Ganga.

Niebieskie Światło Prawdy

Jedno z najważniejszych doświadczeń duchowych objawienia Niebieskiego Światła obecności Boga również doświadczyłem podczas praktyki Rasalili. Wypłynęło ono z serca najpierw jaki niebieski punkt, ale szybko rozprzestrzeniło się na całe ciało. Kiedyś Siakti powiedziała mi że mój kolor to Boski błękit. Rasalila tak podniosła moje wibracje, że to światło Obecności Boga w sercu mogłem zobaczyć.

Mądrość i Złote Serce

Niedawno, bo dziś, kiedy zaangażowany jestem w pisanie o Rasalili Mahadewi pokazała mi jeszcze jeden niezwykle ważny aspekt tej praktyki duchowej. W pracy jest wiele zadań do wykonania i nie jest łatwo utrzymać Rasalilę. Czasem to się udaje w kilku procentach, czasem kilkudziesięciu. To jest bardzo różnie. Pracę trzeba wykonywać sumiennie i ze skupieniem. Kiedy dzisiaj miałem krótką chwilę w pracy na Rasalilę nagle zobaczyłem subtelnym wzrokiem swoją czakrę serca. Była cała złota niczym piękna mandala. Zrozumiałem też przesłanie. Ujrzenie tego było wolą Mahadewi a Jej przesłanie było niezwykle ważne i głębokie, choć trwało tylko ułamek sekundy. Kiedy podczas Rasalili pozdrawiamy Boga we wszystkim co spotykamy oczyszcza to zmysły i zmienia sposób patrzenia i myślenia o świecie na bardziej Boski. O tym wspominałem. Do tego dochodzi płynąca Boska inspiracja, kiedy czakry, zwłaszcza shasrara się otwierają. To też wspominałem wyżej. To wszystko razem jak się uaktywnia daje nowe doświadczenie świata, nowe doświadczenie każdej sytuacji. Teraz nie można powiedzieć, że coś jest głupie, bez sensu, lub przypadkowe,. Ba! Nie można powiedzieć, że nie jest w tym obecny Bóg. A skoro jest to na prawdę całe rozumienie życia musi ulec przewartościowaniu. I to się dokonuje za Boską inspiracją. To nowe zrozumienie świata i życia jako przejawienia Boga budzi nową mądrość. Mądrość wreszcie wzrastającą na przwdziwym postrzeganiu. Kolenym etapem, kiedy praktykuje się Rasalilę latami jest utrawalenie tej mądrości w sercu w postaci cnót. Bowiem nie ma mądrości bez praktykowania jej. Zaś praktykowana mądrość utrwala się w sercu jako cnoty. Dzięki Rasalili w sercu budzą się boskie cnoty i dlatego zobaczyłem swe serce w kolorze złotym, który to kolor symbolizuje to co cenne. Cenne bowiem są takie cnoty, które pozwalają widzieć Odwieczną Prawdę czyli Boga. Ot dowód na bezpośredni związek Rasalili z Mukti, czyli wyzwoleniem i połączeniem się z Bogiem. To uwieńczenie, słodki owoc Rasalili. Rasalili przekuwa mądrość w cnotę. Mądrość może się zachwiać i na sekundę zawieść. To już może sprawić powrót duszy do tego padołu łez po nowe doświadczenia. Cnota obecna jest zawsze. Jeżeli wypracowana mądrość wyzwala z konieczności wcieleń, to tylko utrwalona cnota zapobiega ponownemu wcieleniu. To jest niezwykle istotne. W moim rozumieniu sadhana to obok zdobywania mądrości w głównej mierze jest utrwalaniem cnót.

Swami P. SaiSiwa

piątek, 15 czerwca 2018

Atma Rasalila - wstęp

Sadhana - 2018.06.15

Atma Rasalila

Wstęp

Atma rasalila odnosi się do tańca duszy z Bogiem i jest praktyką głęboko uzdrawiającą na każdym poziomie naszego istnienia, ciała, umysłu i ducha. Rasalila pierwotnie odnosi się do wydarzenia za czasów Kryszny, który to tańczył z pasterkami (gopi) grając im na flecie i z nimi tańcząc. Wielu się zastanawia, dlaczego Kryszna tańczył z zamężnymi kobietami, czy to nie było aby przekroczeniem zasad moralnych. Lecz Kryszna to Paramatma (Pierwotna Dusza). Zapomina się wtedy, że było obecnych 16 000 gopi a każda myślała że tańczy z Kryszną osobiście. Czy to jest możliwe w wykonaniu normalnego człowieka? Dlatego dla podkreślenia, że to był taniec duszy z Bogiem nazywam ten słodki taniec Atma Rasalila.

Gopi w tańcu z Kryszną były wszystkie kobietami co oznacza, że każda dusza w relacji do Boga jest natury żeńskiej. Bóg jest Jedyny natury męskiej w tej relacji. Symbolizuje to uczuciowość duszy w swej tęsknocie za Bogiem. Bóg odpowiada swą obecnością, przyjmuje uczuciowe wezwanie, ale sam jest spokojem życzliwości ponad pragnieniem. Jeśli Bóg jest ponad pragnieniem, to dlaczego odpowiada? Bo Bóg realizuje przeznaczenie duszy. Takie jest postanowienie Boga. Inaczej ujmując, Bóg jest w stanie Satja (Ostatecznej Prawdy), ale dusza zawsze w stanie Prema (Miłości skierowanej na Boga). Należy dodać, że wcieleniami wielu gopi byli wielcy mędrcy przeszłości, którzy tęsknili za bliską relacją z Bogiem za czasów Ramy. Więc gopi nie należy w żadnym stopniu umniejszać jako "zwyczajne pasterki".

Nawet kiedy ja wielbię Boga w formie żeńskiej, czyli Lalita Siakti, to ja jestem w stanie Prema (uczuciowości duszy) a Bogini w stanie Satja (Pierwotnej Duszy). Inaczej byłoby to profanum. Wielbiłem też poprzez Atma Rasalila Bhagawana Sathya Sai Babę i również to samo obowiązywało. Ja byłem w stanie Prema a Bhagawan Sai w stanie Satja.

Stan Radhy

Rada była pasterką wyjątkową, ponieważ była Siakti (żeńską połową) Kryszny. Radha również była zamężna a w miłości do Kryszny była czystym miłowaniem Boga ponad świadomością ciała. Zadaniem Radhy było pokazanie doskonałości miłowania Boga, doskonałości Premy. Doskonałość Pramy została ujęta w 19 cnotach Premy, które są w zasadzie podstawowymi cnotami, gdyż Prema posiada niezliczone cnoty. Doświadczanie Premy uzdrawia wszystko co jest w nas i prostuje. Całe życie zewnętrzne w świecie jest oczyszczane i uzdrawiane. Prema nakierowuje na drogę cnoty i moralności a także podniesienie świadomości duchowej, bowiem jest ponad świadomością ciała. Prema nie może się przejawiać bez Dharmy, prawości w życiu, dlatego taniec rasalila uzdrawia w nas wszystko i całe nasze życie.

Radha pokazała, że jej Prema była ponad świadomością ciała. Pokazała, że Prema faktycznie prowadzi do Satji. W istocie Prema doprowadziła ją do takiej transcendencji doczesności życia, że nie była w stanie już funkcjonować w codzienności. Doprowadziło ją do granicy, gdzie musiała zdecydować, albo odejdzie z tego ciała i duchem się połączy z Umiłowanym Kryszną, albo, by móc dalej funkcjonować w życiu, musi zapomnieć o Bogu. Jednak kiedy próbowała zapomnieć o Krysznie, tym bardziej Kryszna ją nachodził i tym bliżej był jej. Cóż, ostatecznie doprowadziło to do jej odejścia i połączenia się z Bogiem. Nić miłości do Boga nie jest nicią, ale złotym powrozem nie do zerwania. Żadna siła świata nie może tej więzi przemóc.

Kiedyś Radha medytowała na skraju pola. Mijał ją mędrzec i zapytał się Radhy co robi? Dlaczego pytać kogoś, kiedy medytuje co on robi, ale kiedyś uważano, że kobiety raczej nie są zdolne do ascetyzmu. “Raczej” bo i tak w historii jest wiele świętych kobiet. Mimo to takie przekonanie się wciąż utrzymywało wynikające z przekonania, że kobiety nie są w stanie przekroczyć świadomości ciała. Odpowiedź Radhy w przenośni “rzuciła go na kolana”. Powiedziała “próbuję zapomnieć o Bogu”. Zapytał, czy jej się udaje? Odpowiedziała, że nie. Mędrzec zrozumiał, i w tym jego wielkość. Oddał jej cześć i odszedł. Był mędrcem, joginem a przyjął ascezę by nie być odciągany sprawami doczesnymi od Boga. Całe życie poświęcił, wiele obrzędów czynił i duchowych praktyk, odosobnień, by osiągnąć jedno: tak się oczyścić od świata by pamiętać zawsze o Bogu. A tu Radha, kobieta zanurzona w doczesności, samą swą miłością dla Boga była na wyżynach duchowych, w zażyłości z Bogiem poza jego możliwościami jako jogina. Ta intensywna Moc miłowania niczym ogień spalający wszelką doczesność to Mumukszu i jest ponad stanem Jogi, ponad Samadhi, nawet Kosmicznym Samadhi. Samadhi to najwyższy stan umysłu, który pokonał wpływ pragnień, emocji i zmysłów. Mumukszu to stan płonącego miłością serca, który bez trudu spala umysł i zmysły w popiół.

Dlatego znając głębię tej praktyki Atma Rasailę postanowiłem wyodrębnić jako samodzielny dział, jako praktykę z której można uczynić samodzielną drogę rozwoju duchowego.

Swami P. SaiSiwa

czwartek, 31 maja 2018

Mantra Gayatri

Mantra - 2018.05.31

Mantra Gayatri

Mantra Gayatri jest dobrze znana. Jest to obok Imienia Boga (namasmarany) jedna z najważniejszych mantr.

Zastosowanie

Jest to mantra wielkiej mocy, pomyślności, pokonywania przeszkód a także ochrony przed negatywnymi bytami a nawet wypędzania duchów z ludzi i miejsc. Służy błogosławieniu i restrukturyzacji wody, również kiedy bierzemy kąpiel. Służy oczyszczaniu pożywienia, miejsc, rzek, kraju, świata, ciała i umysłu… i wiele by jeszcze wymieniać. Sam stosuję ją często i widzę że jest bardzo wszechstronna. Nawet w medytacji słońca (sun gazing) jest to doskonała mantra. Jest to dość długa mantra więc wymaga większego skupienia. To dobrze sprzyja głębszemu oddziaływaniu mantry. Jeżeli mamy modlitwy z intencjami, to podparcie ich mocą poprzez intonowanie Gayatri po modlitwie, np 54 razy albo 108 jest idealne. Sprawdzało mi się to tak wiele razy. Można sobie również robić sesja poświęcone intonacji Gayatri jak 1008, 10008, czy 100008. Prawdziwie ładuje to akumulatory duchowe a nawet może zmienić los.

Intonowanie

Jeśli ma kto czas możne ją stosować 108 razy rano, w południe i wieczorem. Tak by było idealnie. Jednakże na pewno powinno się ją śpiewać przynajmniej wielokrotność trzech razy. Jedno jest pewne: jest to jedna z najważniejszych mantr i nie wolno o niej nigdy zapominać. Bhagawan Sai Baba powiedział jasno: można wszystkie mantry zapomnieć ale o Gayatri nie można zapominać.

Bardzo ważne jest właściwe śpiewanie czyli intonowanie mantry. Tu zasady są tak restrykcyjne jak w muzyce. Mantry nie wolno fałszować jak i nie wolno fałszować w muzyce. Inna melodyka Gayatri już nie jest Gayatri, ale wariacje na temat Gayatri. Niestety pełno w internecie nawet popularnych nagrań lecz niestety zmienionych. Pełna moc jest tylko przy właściwej intonacji. Bhagawan powiedział, że w obecnych czasach już nikt nie intonuje jej prawidłowo. Dlatego sam podał jak należy ją intonować i można się tego nauczyć poprzez powtarzanie za Bhagawanem (https://www.youtube.com/watch?v=RhmQ554Geag). Można też samemu wyszukać na YouTube.

Nie znaczy, że bez tej intonacji mantra nie ma już znaczenia, ale moc jest o wiele mniejsza, a na pewno mniejszy zakres oddziaływania. Jednym z najpoważniejszych błędów, którego należy zdecydowanie unikać to łączenia OM z następną linią mantry, co sprawia wrażenie, że OM jest bardzo krótkie i jest częścią linii następnej. To błąd! Niestety dość częsty. OM jest długie i stanowi samo w sobie pierwszą frazę. Oczywiście należy właściwie intonować całość.

Znaczenie

Gayatri jest bóstwem żeńskim. Jest matczyną opiekuńczą mocą Boga. Ważne jest by śpiewać mantrę z wiarą i miłością. Do tego trzeba znać jej znaczenie. Kiedy pozna się samemu pozytywne działanie tej mantry, to wiara sama wzrośnie. Po czasie wzbudzi się też miłości do Boga/Bogini wyrażoną poprzez tę mantrę.

OM - pierwotne źródło wszechrzeczy i oznacza Siwę. Jest to wibracja, która zrodziła cały Wszechświat i wszystko co w nim. Również w OM wszystko się rozpuści. Mahadew Siwa powiedział, że przez samo medytowanie OM można Go osiągnąć.


BHUR BHUWAH SWAHA - trzy światy: fizyczny (BHUR), mentalny (BHUWAH) i duchowy (SWAHA), które powstały z OM.

TAT SAWITUR WARENJAM - pierwotnego bytu (TAT) blask niczym słońce (SWAITUR) wychwalam (WARENJAM)

BHARGO DEWASJA DIMAHI - medytuje nad (DIMAHI), olśniewającym blaskiem łaski (BHARGO), boskości, która się troszczy (DEWASJA).

DIJO JO NAH PRAĆODAJAT - niech (JO) to światło oświeca (PRAĆODAJAT) nasz (NAH) intelekt (DIJO).

Bardziej potocznie znaczenie można wyrazić tak:

OM 
BHUR BHUWAH SWAHA
TAT SAWITUR WARENJAM
BHARGO DEWASJA DIMAHI
DIJO JO NAH PRAĆODAJAT


O Boska Matko, która przenikasz wszystkie trzy światy
I jaśniejesz jak tysiące słońc, chwała Ci i cześć!
Medytuję nad Twym boskim blaskiem i proszę,
Oświeć mój intelekt! Rozjaśnij moje zrozumienie! 

Swami P. SaiSiwa

środa, 9 maja 2018

Medytacja Mahasiakti - cz.3 - kolejne kroki

Medytacja - 2018.05.09

Medytacja Mahasiakti

Część 3 - kolejne kroki


Wprowadzenie

Wiele myślałem jak opisać kolejne kroki w tej medytacji i nie jest to łatwe, ponieważ tu głównie chodzi o doświadczenie stanów wewnętrznych w odpowiedniej jakości, by móc z sukcesem przejść do kroku następnego. Ta medytacja musi być nauczana indywidualnie, by Mistrz medytacji widział i potwierdzał postęp ucznia. Inaczej nie jest możliwe pójście dalej. Zaznaczam to jest mocna medytacja, ale nie jest łatwa i nie na nauczanie początkowe, nie bez przygotowania. Dlatego nie będę przedstawiał poszczególnych kroków szczegółowo.

Wiele lat temu ja tę medytację doświadczyłem od... ostatniego kroku. Dopiero dociekanie i poszukiwanie drogi do tego co na końcu dało mi owe kolejne stopnie. Więc nie jest to droga skądś (początku) do „zobaczymy gdzie” bo tak się fajnie rozwija. Jest dokładnie odwrotnie. To droga dokądś, w znajomości celu, a potem poszukiwania jak tam dojść. Chroni to od fascynacji wyższymi stanami medytacyjnymi, które nie prowadzą do celu, czyli Oświecenia. W niebiosach można utknąć na wieki, a pośród bogów na eony. Odnoszę wrażenie, że tego niebezpieczeństwa jest świadomy chyba tylko Buddyzm. Sam raczej jestem związany z Hinduizmem, acz luźno. Tam faktycznie spotyka się Wybitnych, którzy o tym niebezpieczeństwie wspominają. Wśród nich jest Śri Vasantha Sai.

Nawet forma Boga Najwyższego jest tylko stanem przejściowym. Z kolei Oświecenie, czyli unia z Bezforemnym musi dać wynik w formie zrodzenia złotego owocu wiedzy o Jaźni - Pradżniany. To również musi potwierdzić Mistrz. Od tego momentu jesteś Buddą, lub inaczej - Atmatattwą, co zostało u mnie potwierdzone przez Mahadewi.

Artefakty

Kij

W tej medytacji można z powodzeniem używać pomocy w postaci kija, zwłaszcza w jej pierwszych stopniach. To pomaga zintensyfikować koncentrację i energię z niej płynącą w całkiem prosty sposób. Można to porównać do dżapamali, jako ułatwienia w mantrach. Podobnie tu kij jest pomocny w skutecznej koncentracji. Ja używam długości 54 cm, jak też używam 54 koraliki w japamali. Kij też jest bardzo przydatny w medytacji w naturze do zwyczajnego odpędzania nieproszonych gości wszelkiej maści i gatunku.

Świeczka

Patrzenie na świeczkę, (lub ogień w naturze) znacznie przyśpiesza oczyszczenie wewnętrzne ze złogów szarej energii. Ten ogień spala złogi szkodliwej energii i zastępuje świeżą energią. Dobre w uzdrawianiu pranicznym. 

Jantra

Trzecim artefaktem jest jantra, czyli symbole graficzne, które pomagają w wizualizacji kolejnych etapów. Są jak mapa medytacji. Jantrę tę specjalnie stworzyłem na potrzeby tej medytacji.


Kroki medytacji

Kolejne etapy po trzy kroki są podziałem czysto praktycznym, by wiedzieć co następuje. Nie zawsze pojawią się właśnie w tej kolejności, choć tak powinny być praktykowane. Niemniej raz uaktywnione mogę „wyprzedzać” kroki w kolejnej medytacji. Stąd podział jest umowny i na tyle trzeba się go trzymać jak długo jest praktyczny.

Etap ciała i emocji

1. Harmonia i spokój od świata

Symbolizuje to zielony kwadrat, który ma wyjścia - okna w czterech kierunkach. Te okna cztery kierunki świata dla pięć zmysłów, które nieustannie gonią za wrażeniami. Te okna mają być zamknięte. Koniec hałasu świata. Kwadrat ten dosłownie symbolizuje pokój jako miejsce medytacji. Kwadrat symbolizuje też ciało a zieleń wskazuje na zdrowie, czyli właściwą pozycję.

2. Oddech i Imię Boga

Cała medytacja opiera się na namasmaranie, którą osiąga się wszystko. Skorelowane jest to ze świadomością i obserwacją oddechu schodzącego przodem ciała a wznoszącego plecami. W sercu umieszczona wielbiona forma Boga, które reprezentuje OM w kolorze złotym. Skupienie i powtarzanie Imienia Boga symbolizują cztery znaki OM, które jako niebieskie światło ma wypełnić całą przestrzeń.

3. Pokój wewnętrzny

Uspokojenie umysłu symbolizowane jest przez kojący kolor niebieski o idealnej formie koła. W koncentracji umysłu pomocny jest kij trzymany pionowo przed sobą oparty o ziemię. Ten jeden prosty zabieg może przynieść efekt długiej medytacji.

Etap mentalny

4. Lekkość i piękno

Symbolizuje to dolny biały trójkąt i dotyczy trzech dolnych czakr. W trzech dolnych czakrach gnieździ się cała gama instynktów, pragnień i lęków, które dziedziczymy od natury, od zwierzęcych przodków. Instynktów ważnych i mocno kierujących naszym życiem, czy to się podoba czy nie. Biel tutaj to czystość, która daje wrażenie lekkości. Tak więc w wyobrażeniu bieli chodzi o uwolnienie się od pożądań, rozliczenie się z ciałem w sensie rozróżnienia pomiędzy potrzebami a pragnieniami. Wprowadzenie ciała na ścieżkę moralności, uczciwości i harmonii. To decyduje o kondycji wyższych czakr.

5. Ogień oczyszczenia

Owal różowy. Różowy kolor jest szczególny, bowiem jest łagodnym i opiekuńczym ogniem. Wizualizuje, ale i tonuje oraz uzdrawia gdyż zawiera w sobie biel. Samo przyjęcie prawidłowej pozycji i skupiona obserwacja (dwa pierwsze kroki) powinny dać obudzenie tego ognia. Obserwacja ognia, który obejmuje całe ciało niczym powiększony płomień świeczki, daje dodatkowe oczyszczenie i wzmocnienie, ukojenie oraz ochronę.

6. Spokój niczym góra

Kiedy osiągnie się oczyszczone wnętrze ogniem to na tym etapie konieczne jest wykształcenie umiejętności przeniesienia świadomości do czakry pępka (tan-tien) aby obserwacja była czysta. Energia z głowy schodzi w dół. Oddech brzuszny spokojny wzmacniający koncentrację na czakrze pępkowej tan-tien. Mocne osadzenie symbolizuje trójkąt złoty stabilnie stojący na boku. Siedzące ciało jakby wpisane w ten kształt. Imię Boga jest zintegrowane z oddechem i z każdą komórką ciała.

Do tego etapu jest to bezpieczna medytacja, którą (po pewnym treningu u nauczyciela) można prowadzić samemu. Dalej konieczne jest studiowanie medytacji pod kierunkiem Mistrza, który sprawdzi nie tylko postępy i oznaki towarzyszące, ale i wiedzę, motywację, intencję, itd.

Etap energetyczny

7. Czakry

Najpierw oddawany jest hołd 11 czakrom trzykrotnie co je oczyszcza i aktywizuje. Można więcej razy, ale nie zalecam. Początkowo może starczy raz. 11 czakr to jedna w centrum Ziemi i od niej się zaczyna, 9 w ciele i jedna Zenitalna w centrum Nieba. Oczyszczanie czakr jest od dołu w górę, zaś otwierania będzie od góry w dół.

8. Czakra Muladhara.

Różowy dolny trójkąt. Koncentracja na ogniu energii czakry Muladhara. Kiedy osiągnie się oczyszczone wnętrze ogniem to na tym etapie konieczne jest wykształcenie umiejętności przeniesienia świadomości do czakry pępka (tan-tien) aby obserwacja była czysta. Krok ten zawiera tyle wiedzy, że można go studiować całe lata. Jeśli się to nie dokonuje, to najczęściej wskazuje na lęki życia lub zawziętość i zachłanność w życiu. Bez dokładnego oczyszczenia tego etapu lepiej nie energetyzować czakry, bo może to się objawić bólem a nawet chorobą.

9. Prana Kundalini

Prana Kundalini (tak nazywam ten etap Kundalinii) przedstawia się jako wąż. Ja tę świętą energię przedstawiam jako dwa trójkąty. Na tym etapie to trójkąt złoty, który w swej pozycji symbolizuje silne osadzenie. Centralną osią wznosi się ogień kundalini, który daje przyjemne uczucie gorąca. Tylko w stabilnym osadzeniu można bezpiecznie siedzieć w kundalini. Każda zmiana pozycji bez „zgody” kundalini prowadzi do problemów, a w najłagodniejszym razie utraty kundalini. Na tym etapie trzeba rozumieć czakry, co mniej ni więcej oznacza całą ezoterykę.

Etap duchowy

10. Kryształowa Ganga

W istocie energia przebudzenia (Siakti Kundalini) pojawia się tylko za otrzymaniem Boskiej łaski. Spłynięcie Boskiej Łaski to kryształowa energia z czakry Zenitalnej, która dociera do białego dolnego trójkąta. To się po prostu wydarza. Doświadczyłem tego jako spłynięcie Gangi ze Stóp Boskich formy Boga, która ukazała się mi w czakrze Zenitalnej. Wielbienie Lotosowych Stóp Boga jako najwyższy akt Bhakti żarliwym aż do łez powtarzaniem imienia Boga. W tych czystych łzach jest zawarta Kryształowa Ganga, która potem obdarzy łaską. Ta łaska oznacza, że Bóg teraz też chce wielbiciela, pragnie go, by się przebudził i zbliżył Doń.

11. Siakti kundalini

To trójkąt fioletowy rozszerzający się ku górze. To jest wzbudzona boska energia przez kundalini paniczne energetyczne. Ono już nie ma efektu gorąca ale to czysta moc, radość i piękno. To ekspansywna, rozszerzająca się energia, którą można doświadczyć tylko kiedy osiągnie się czystość wewnętrzną, czyli dolny biały trójkąt. To energia prawdziwego uduchowienia. To ona ma zdolność pełnego otwarcia czakry Sahasrara. W istocie ta energia pojawia się tylko za otrzymaniem Boskiej łaski Kryształowej Gangi. Czyli na zaproszenie Boga.

12. Otwarcie czakry Sahsrara.

Otwarcie się zaczyna z Siakti Kundalini a jego pełnia przedstawiona jest trójkątem białym górnym. To wypełnienie całej czakry białym światłem. Siakti Kundalini sama to uczyni, wystarczy spokojnie w tym być. Każda „próba” kończy się zamknięciem tej czakry i możliwym bólem głowy. Na tym etapie świadomość sama powędruje na czubek głowy. Manifestuje się w tedy duchowa inteligencja.

Etap Boski

13. Aktywacja Trzeciego Oka.

Biała energia spływa w dół do Trzeciego Oka i to symbolizuje górny biały mały trójkąt. Można doznać wtedy wytrysk kryształowej energii z Oka i w ich promieniach widzieć formę Boga w każdym kierunku gdzie się popatrzy. Tego niezwykłego zjawiska Boskiej manifestacji przed Trzecim Okiem doświadczyłem tylko raz. Nie w sposób wyrazić radości płynącej z tej manifestacji. Energia korony w końcu dosięga podstawy.


14. Aktywacja Oka Serca.

Kiedy się zaobserwuje te zjawiska nie należy zachłystywać się ich pięknem, ale przenieść świadomość do serca. Siedziba Boga i Jedność z Nim można ociągnąć tylko w sercu. Ten etap symbolizuje krąg biały wewnętrzny w centrum. Powtarzanie Imienia Boga jest nadal i jest zintegrowane ze WSZYSTKIM. Jantra już spełniła swoje zadanie.


15. Serce Hiranyagarbha

Znika rozróżnianie opinii, znikają oceny. Kompletność jest oszałamiająca. Wszystko jest we Wszystkim. Następuje integracja wszystkich czakr w jedną, zwaną Hiranyagarbha. To z niej wszystko się wyłoniło, cała nasza istota i całe stworzenie. Potężna Energia Kreacji. Nieporuszenie w Energii Kreacji prowadzi głębiej i głębiej. Do kosmicznej czakry Hiranyagarbha. Nie jest jednak to konieczne. Do namasmarany dodajemy „kim jestem” jako najwyższe słowa miłości właśnie po to by wejść głębiej. Przekroczyć sferę kreacji. Wszystkie poprzednie etapy zapomniane. Przepływ energii zapomniany. Nie ma przepływu, jest tylko potężna wibracja.

Etap Oświecony (bezforemny Boski)

16. Pustka i bezgraniczna życzliwość

Zostało OM. Jesteś OM. Kiedy ono znika to znika wszystko a stan umysłu jest nie do opisania. Pusty, czysty, bezruch i bezkres istnienia za zasłoną subtelnej iluzji Kreacji... Zmysły znikają, spokój jest nienaruszalny. Nie ma nic i nigdy nie było, nigdy nie będzie. Sam jesteś źródłem spokoju dla Siebie. Wibracja się wyczerpała. Ta pustka może być przeniknięta niebieskim światłem Boga - światło Prawdy, światło OM. Samadhi, pierwszy stopień wyzwolenia.


17. Nirwana, Parabrahman

Badając ten spokój dostrzeżesz Ha! Biel przestała kreować i jest zupełnie inna, aksamitna radiacja bez wibracji. Nie ma formy, nie ma imienia, nie ma pustki, spokoju ani niepokoju. Nie ma osiągnięcia ani upadku, ani twego pojawiania się i znikania. Zniknęło wszystko co uwarunkowane, zniknął sam umysł. Nie ma medytującego, metody medytacji ani samej medytacji. Nie ma znaczenia czy oczy zamknięte, czy otwarte, bo nie ma zewnętrza jak i wnętrza. Ostateczne zniknięcie umysłu. JESTEŚ JAKI JESTEŚ. Samowiedza o tym stanie. WOLNOŚĆ. Stan Sudhasattwa - Czystej Świadomości. Drugi stopień wyzwolenia.


18. Złote Ciało Buddy / Jogina

W głębokim medytacji/byciu doświadczenia wszystkich żywotów pojawia się esencja, owoc. To złota gwiazda, złote słońce, czy forma OM. Czyste objawienie Odwiecznej Wiedzy. To esencja rozwoju. Aż swym złotym światłem wypełnia całe ciało. Staje się ono Ciałem Wiedzy. Ujawnia się doskonała wiedza o Jaźni Pradżniana. Jesteś w stanie Atmatattwy. Przejawianie się na Ziemi to Budda, to Bhagawan, to Awatar. Trzeci stopień wyzwolenia. Nie jest możliwe bez pełnych wartości i szlachetności doświadczeń życia doświadczyć tego złotego koloru. Bowiem to z powodu tych doświadczeń się on pojawia. Te doświadczenia to „ubijanie” bieli Atmy, podobnie jak z bieli mleka pod wpływem ubijania pojawia esencja wartości tegoż mleka - złociste masło.

Zakończenie

Ciekawe, że po kilku latach medytacji właśnie tego stanu (złotego ciała) doświadczyłem jako jednego z pierwszych mistycznych stanów. Nie rozumiałem go jednak. Zajęło mi kolejne 25 lat zrozumienie tego stanu w kontekście kolejnych kroków rozwoju. Po drodze musiałem doświadczyć wszystkich etapów a także je potwierdzić u mojego Boskiego Mistrza. Po drodze wszystko zostało mi pokazane, także to, że jestem Awatarem (aspekt Siwy), co początkowo mnie onieśmielało, wręcz blokowało. Ale dopiero teraz to na prawdę WIEM. Dodam, że nie jestem w pełni boskiej mocy Awatarem, jakby ktoś pytał. Poorna Awatar - w pełni boskiej mocy obecnie jest tylko Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. Przyjście z częściową mocą służy wyrażeniu Drogi w kontekście własnych doświadczeń, które są osadzone w obecnych czasach. Służy też przyjęciu na siebie obciążonej energii świata i jej transformacji.
Swami P. SaiSiwa

środa, 2 maja 2018

Sukces w duchowej praktyce - inspiracja

Inspiracja - 2018.05.02

Sukces w duchowej praktyce


Miejsce trzecie

Nie raz się zastanawiałem, jakie są najlepsze warunki dla rozwoju duchowego. Jeśli chodzi o uwarunkowania materialne i społeczne to uważam, że są uwarunkowaniami trzeciorzędnymi. Są jedynie ułatwiającymi praktykę jak się już ją podejmie.

Miejsce drugie

Z kolei dostępność literatury duchowej, dostępność Mistrza i kontakt z duchową społecznością to bardzo istotne czynniki, które i tak nazwał bym drugorzędnymi. Stanowią jedynie tło warunku pierwszego i zasadniczego. Te wymienione trzy elementy zwane są Trzema Klejnotami, ale pożytek jest z nich tylko, kiedy się ich szuka.

Miejsce pierwsze

A dlaczego miało by się szukać Boga? Tym pierwszą i zasadniczą przyczyną jest:

Głód Boga

Nic innego nie stanowi silniejszej i zarazem pozytywniejszej inspiracji do poszukiwania Boga, adorowania Boga, szukania Jego łaski, jak i Jego zadowolenia. To jest paliwo do nieustannego rozwoju duchowego. Pragnienie nieustannego kąpania się w miłości Boga to najważniejszy napęd życia aspiranta duchowego. To inspiracja i nagroda jednocześnie.

Zawiedzenie życiem

Mówi się czasem, że to frustracja życiem, poczucie utraty, zdrady wartości przez świat, jakiej dzisiaj doświadczamy najintensywniej od czasów rozwoju człowieka, lęk przed śmiercią itp, są przyczynami poszukiwania Boga. Tak to wygląda z punktu widzenia umysłu. To umysł jest zawiedziony, lub wystraszony. To jednak nigdy nie stanowi długotrwałego napędu do życia duchowego. Umysł jest zmienny. Zmienią się uwarunkowania i już umysł, jak pies za kością, biegnie do świata. To nie jest rozwój duchowy i nigdy nie będzie. To może być (i nie raz bywa) przyczyną wejścia na drogę rozwoju, spotkania się z drogą rozwoju, ale jak serce tej drogi nie rozpozna to nic z tego nie wyjdzie. Widzę to na co dzień.

Pierwsze uczucie

Używanie umysłowej inspiracji bywa skuteczne, kiedy spotka się właściwego dla siebie Mistrza duchowego. Wtedy, z powodu pozytywnego związku karmicznego, doznaje się „wybuchu uczuć” do tego co mówi ten Mistrz, jak to przekazuje i do Niego samego. Wtedy trzeba pozostać wiernym temu uczuciu i dać się dalej inspirować. Bowiem to uczucie dla Mistrza sam Mistrz przekieruje w Głód Boga.

Zrealizowany Mistrz nigdy nie pragnie przywłaszczać sobie niczyjego umysłu a zwłaszcza uczucia, zwłaszcza „zakochania się w Nim”. Zrealizowany Mistrz nie posiada żadnego przywiązania do własnej indywidualności, osobowości, więc jak mieć poczucie: ja, mnie, moje? Tak więc pozostań wierny pierwszemu uczuciu z tym zastrzeżeniem, że wciąż widzisz autentyczną samorealizację, a szczególnie bezinteresowność, samego Mistrza. Wtedy Mistrz będzie mógł z tobą pracować i „srebro” zakochania w Nim zamieni na „złoto” zakochania w Bogu. To będzie prawdziwy sukces na drodze twojego rozwoju. Reszta pójdzie gładko.

Swami P. SaiSiwa

piątek, 27 kwietnia 2018

Sztuka Zasypiania (cz.3) - rzeczywistości snu

Sadhana - 2018.04.27

Sztuka Zasypiania

Część 3 - rzeczywistości snu

7. Zasypianie

Zgaś świeczkę na ołtarzyku palcami, by energia ognia wniknęła w ciebie i mantrując namasmaranę połóż się spać. Wibrująca energia jasności z mantry powinna wypełniać całe serce i promieniować na ciało. Ta energia sprawia, że ręce same się układają obok głowy wnętrzem dłoni do góry. Leżysz jak niemowlak na wznak i mentalnie śpiewasz namasmaranę (Imię Boga). Jednak intencją jest sen. Trzeba rozluźnić całe ciało i umysł i poddać się temu jak ciało i psychika zagospodarują tę energię, pozycja też się zmieni. To ostatni próg świadomej kontroli.
Bywa tak, że nie można zasnąć. W tym przypadku wciąż wraca świadomość, pozycja się zmienia a wtedy przychodzą myśli i wspomnienia różnych sytuacji. Umysł nie śpi i rozmyśla o tym i owym. Tak być nie może. Wtedy praktyka jest zmarnowana. Kiedy nie można zasnąć po spontanicznej zmianie pozycji, należy usiąść i kontynuować medytację z namasmaraną tak długo aż ponownie poczuje się znużenie. Następnie należy powtórzyć proces kładzenia się i zasypiania. Po wielu nocach tego typu w końcu umysł nauczy się zasypiać przy wysokiej wibracji energii. Zwłaszcza kiedy ma się systematyczny dzień, chodzi do pracy i wstaje ciągle o tej samej porze dnia. Tak jest łatwiej bo umysł będzie wymuszał senność o określonej porze wieczorem. Wtedy należy tak zaplanować praktykę przed snem by kończyć właśnie o tej porze. Kto pracuje na zmiany nie będzie w stanie stosować medytacji snu. Sporo pracowałem na zmiany i wiem, że to wymaga zupełnie innej sadhany.

8. Sen – dokąd zmierzasz?

Poziom 1: iluzja w iluzji

Niektórzy nie pamiętają swych snów, ale śni każdy. Udowodnili to naukowcy za pomocą EEG. Najlepiej pamięta się sny, kiedy obudzi się w ich trakcie. Co to jest sen? Nocna aktywność mózgu? Nocna aktywność mózgu to tylko część snu. Mózg odcina czynności motoryczne by we śnie nie ruszać kończynami. Następnie odtwarza swoje wspomnienia a część logiczna próbuje je powiązać w historie, tak przy okazji. Taki sen odbywa się w głowie. W czasie snu, albo po obudzeniu wiesz, że wszystkie historie były tylko twoim wyobrażeniem. Ważnym czynnikiem jest emocja, ona przywołuję określone wspomnienia, a z nich kreuje się, też pod wpływem emocji określona historia. Tak można rozpoznając język snu zrozumieć postać i ukryte źródło emocji. Już trochę o tym wspominałem we wstępie. Jedno jest tu zasadniczo istotne, powiesz:

Wszystko jest moim wyobrażeniem w głowie

Poziom 2: iluzja w prawdzie

Poziom nazywany też piątą gęstością istnienia. Ale każdy, kto ma doświadczenia duchowe wie, że to tylko część snów. Każdy ma subtelne ciała i w nich podróżuje do takiego wymiaru rzeczywistości do jakiego subtelne ciało jest przebudzone. Jest ciało astralne, mentalne, inteligencji, itd. Jest w sumie pięć ciał iluzorycznych od fizycznego poczynając i dwa rzeczywiste – przyczynowe i super-przyczynowe. W ciele fizycznym (annamaja kosza) spotykamy ludzi, zwierzęta i cokolwiek w otoczeniu jak i same otoczenie na równi poczucie rzeczywistości za jaką sami się uważamy. Podobnie jest w śnie astralnym. Taki sen to rzeczywiste doświadczenia ciała subtelnego. To nie żaden sen. To nie dzieje się w mózgu, ale mózg to rejestruje, bowiem połączenie nadal istnieje. Często wszystko ma przyśpieszony czas zaistnienia a „śnione” sytuacje jak np. zagrożenie może być przerwane. To sen astralny, doświadczony iluzorycznym ciałem astralnym. Jednak sposób w jaki odbierany jest sen to:

Jestem w rzeczywistym świecie,
tak samo jak na jawie.
lecz czy nie był pod moje wyobrażenia?

Jednak nie jest to prawda pomimo przekonywującej percepcji. Po czasie zauważysz analizując sen, że wszystko i tak układało się pod ciebie, choć było takie rzeczywiste. Rozum we śnie by to rozpoznał i tak bywa kiedy we śnie pokonujemy trudności i lęki. Plastyczność snu (a raczej podróży astralnej) nie wynika z iluzji tamtego świata, ale z tego, że on taki jest. To była prawda co cię spotykało, ale ty uważałeś, że to ciało subtelne to ty. To błąd, stąd nazywa się to iluzja (ciebie) w prawdzie (doświadczeń)

Poziom 3: Prawda w prawdzie

Poziom nazywany szóstą gęstością istnienia. Ty, jako istota, dusza nie jesteś żadnym z pięciu ciał iluzorycznych. Karana kosza to ciało szóste, przyczynowe albo po prostu powiemy dusza, ciało prawdy i uczestniczy w prawdziwych doświadczeniach. Jesteś duszą. Kiedy jako dusza spotykasz inne dusze to dopiero wtedy nazwać można to snem duchowym. Tu nie ma lęku ani żadnego negatywu. To zawsze wspaniałe wspomnienie i odświeżające. Bardzo często prorocze i pełne mądrości. Spotykasz wyjątkowe istoty, ale to tak naprawdę dusze jak ty. Taki „sen” już nie jest snem, ale rzeczywistym doświadczeniem. Mózg tu nie jest podłączony, więc dusza wracając przynosi doświadczenia swoje i wstrzykuje cały obraz do mózgu w jednym momencie. Nie wiemy że coś się działo, aż nagle wiemy, jak wiele się działo. Powiesz wtedy:

Byłem w super-rzeczywistym świecie, moim Domu!
Nie ma tu żadnych wyobrażeń.
Raczej jawa to forma snu i wyobrażeń.

Takie doświadczenie nie nazwiemy że jest jak na jawie, ale jak w wyższym wymiarze, albo super-świadomości. Pełne wrażenia światła, bo Świadomość to Światło. Dopiero na tym poziomie „snu” można mieć spotkania z Bogiem. To będą wspaniałe spotkania. Lecz będą jak z drugą osobą, inną duszą, która... będzie tak idealnie pasować... Będzie z nami jak przyjaciel, mistrz, dziecko, albo małżonek. Zależnie od formy wielbienia i celowego przekazu dla duszy.

No właśnie Bóg zawsze idealnie pasuje, bowiem jest poza iluzoryczną osobowością duszy... i tu dochodzimy do kolejnego poziomu.

Poziom 4. Boska Prawda.

Poziom nazywany siódmą gęstością. Ale Bóg jest ponad i to. Ponad poziom (prawdy duszy w prawdzie doświadczeń). Na tym poziomie już nie będziesz chciał niczego innego, żadnych innych snów. Tu doświadczenie przed obliczem złotej Boskości, w bieli przestrzeni Kompletności, przeniknięty Wzrokiem Wszechwiedzy powiesz:

To ja jestem wyobrażeniem Boga.
Taka jest Prawda. Jest tylko Bóg.

Jeżeli praktykowałeś Najwyższą Mądrość do stopnia, że stała się twymi wartościami życia aż ostatecznie  utrwaliłeś ją w postaci cnót, to takie doświadczenie zapali Oświecenie. Totalności Boga doświadczasz w siódmym super-przyczynowym ciele. Jeżeli nie obudzi to Oświecenia, to na pewno pozostanie bardzo głębokim wrażeniem, może nawet zmieniającym życie, co było by bardzo cenne. Wtedy resztę życia będziesz szukał tego doświadczenia w medytacji i stanie się twoją Drogą. Jeśli nie, to powoli zaniknie i czuję, że nie pojawi się więcej w tym życiu. Bowiem to nie jest doświadczenie ani przypadkowe ani na własne życzenie. Tym doświadczeniem całkowicie kieruje Bóg, nawet zanim podejmiemy tę sadhanę. Bowiem ono sprawdza gotowość naszego życia do duchowego wyzwolenia. Jeśli takie doświadczenie pojawi się w momencie śmierci, to będzie koniec cyklu reinkarnacji. Osiągnie się stan Dziwamukti (Jivamukti) - duszy wyzwolonej.

9. Pobudka

Po obudzeniu od razu zapisz sobie to co doświadczyłeś. Koniecznie. Z duchowych snów poziomu 3 i 4 warto robić notatki. Staną się one przewodnikiem twego życia. Sam tak czynię i ten artykuł jest jedną z nich.
Swami P. SaiSiwa

czwartek, 26 kwietnia 2018

Sztuka Zasypiania (cz.2) - dedykacja snu

Sadhana - 2018.04.26

Sztuka Zasypiania

Część 2 – dedykacja snu

Kto doświadczył „snu” z Bogiem ten nie będzie już chciał niczego innego.



Kolejnym krokiem jest właściwa energia uczuć i dedykacja snu. W samym śnie nie ma już świadomej kontroli umysłu. Należy więc przenieść odpowiedzialność za sen na Boga. Wpierw jednak trzeba obudzić w sobie duchową świadomość Boga. Innymi słowy, po zaśnięciu dusza musi chcieć Boga. To wcale nie jest takie oczywiste jakby się komuś wydawało, że chce Boga. Dusza przychodzi na świat doświadczać a może to robić tylko poprzez umysł, umysł przez zmysły a zmysły przez ciało. Dusza jest więc od narodzin skierowana na umysł. Dusza jest skierowana na doświadczanie umysłem nawet kiedy w umyśle jest wyobrażenie Boga i „chcenie Boga”. Łącznikiem pomiędzy duszą a umysłem (manas) jest rozum, czyli inteligencja buddhi. We śnie rozum jest nieobecny (albo obecny cząstkowo) a dusza nadal chce doświadczać poprzez umysł. Kiedy buddhi jest choćby szczątkowo obudzone, wtedy potrafimy ocenić sny jako niekonsekwentne lub głupie, chaotyczne, powtarzające się, zawstydzające itp, itd. Nie chodzi mi, że ten lub tamten sen jest głupi, czy chaotyczny czy inny, chodzi mi tylko o to, że jesteśmy w stanie go ocenić jeszcze podczas snu. Co więcej, możemy nawet decydować o śnie jaki ma przyjąć kierunek. Myślę, że każdy tak miał. Najczęściej ocena jest możliwa dopiero po przebudzeniu, kiedy rozum jest w pełni aktywny.

Mi jednak nie chodzi o takie sny, bo to tylko powtarzanie życia na jawie, czyli percepcji poprzez umysł w towarzystwie rozumu. We śnie niekontrolowanym rozumem, jest aktywna druga strona duszy – dedykacja, cel, kierująca przyczyna. To też część naszego życia, w którym musimy duchowo się rozwijać. Kiedy się nad nią nie pracuje to we śnie wciąż będzie przejawiać się dążność do doświadczania poprzez umysł i zmysły a to prowadzi do śmietnika podświadomości albo podróży astralnych, które są równie bezwartościowe a dla wielbiciela utratą czystości swej drogi. Nie neguję wszystkich snów, bowiem, jak wspominałem, jest wiele takich które niosą jakieś istotne psychologiczne przesłanie o uwarunkowaniach przeszłości, jak i prorocze o przyszłości.

Jednakże wielbiciel rozkochany w Bogu nie chce niczego innego jak Boga. Wszystko inne to zanieczyszczenie prawdziwej percepcji Boga. Ta druga, nieświadoma rozumem, acz intuicyjna strona duszy, przyczynowa ale aktywna we śnie jest tak samo ważna jak ta świadoma na jawie. Obie razem stanowią całość drogi duszy do Boga: świadomej rozumem percepcji doświadczeń i intuicyjnej przyczyny percepcji doświadczeń. Podobnie jak w czarno-białym znaku Tai Chi. Biały to dzień, rozum, jawa; a czarny to noc, intuicja, przyczyna nieznana świadomości. Dzięki tej praktyce zasypiania kolor czarny zamieniony zostanie w przeźroczysty, kryształowy, mający w sobie unikatowy blask. Nie zasłaniającą tajemnicę czerń, a przeźroczystość przepuszczającą blask „drugiej, duchowej strony”. To prawdziwy test czy uczucia na poziomie duszy zostały naprawdę przebudzone.

4. Bóg jako nauczyciel.

Jeżeli Bogu pod kontrolę ma być przekazany sen, to trzeba przekonać Boga do tego. Bóg obserwuje nasze życie na jawie i raczej nie interweniuje, chyba że wzywamy Go do tego, albo jest to konieczne, ale nie uświadamiamy sobie zagrożenia. Dedykowany Bogu sen jest inny. Role się zamieniają. To śniący nie ma kontroli (i tak jej nie miał) a Bóg ma mieć inicjatywę pełną i całkowitą. Dlatego przed zaśnięciem śpiewam mantrę wielbiącą Boga jako nauczyciela (Guru). Mi ta mantra została podpowiedziana we śnie:

Om
Dżej Guru Dżej
Sai Siakti Ram

Można podstawić w tej mantrze Umiłowane Imię Boga, można „Ram” zamienić na „Amen”. Też na internecie, na YT można znaleźć wiele mantr do Guru. Słowo-okrzyk „Dżej!” znaczy „Chwała!”Np, dla wielbiciela Jezusa mantra może brzmieć:

Om
Dżej! Guru Dżej!
Jezus Chrystus
Amen

Ważne by mantrę śpiewać z miłością. Można to porównać do wwiercania się w głąb serca z każdym obrotem mantry. Studiowaniem uczucia łączącego nas z Bogiem z każdym obrotem mantry. Coraz głębiej, z coraz większym oddaniem, coraz większą ufnością. Jeżeli ktoś ma trudności z dobraniem dla siebie mantry, niech napisze do mnie, pomogę

5. Umiejscowienie Boga w sercu.

Podróż do Boga to nie ileś lat świetlnych do przebycia przez duszę w „górę do gwiazd”. Wszystko znajduje się w sercu. To umysł ma tylko z tym problem, że wszystko co postrzega akurat tak się składa, że znajduje się na zewnątrz osoby. Po całym dniu takiego postrzegania teraz trzeba to odwrócić. Jeśli mantrą jest powtarzanie krótkiej ustalonej sentencji a modlitwą nieustalony jednorazowy monolog do Boga jak rozmowa, to czym nazwać coś pośredniego? Mantro-modlitwa? Nazwijmy to „nawoływaniem”

Co ileś powtórzeń mantry mówię podobne w treści nawoływania:

O Ukochany Boże!
Nieustannie mieszkaj w moim sercu
Napełniaj je miłością, mądrością i oddaniem.

Albo:

O Ukochany Boże!
Nieustannie mieszkaj w moim sercu
i obdarzaj mnie swoją wizją, rozmową i Boskim dotykiem

Tak, „Boskim dotykiem” też i wcale nie jest łatwo to osiągnąć. O wiele łatwiej jest rozmawiać czy otrzymać wizję, ale dla wrażenia subtelnego dotyku musi się subtelne ciało Boga „zmaterializować”. Jak wiele determinacji trzeba posiadać i skoncentrowanej miłości! Jednakże doświadczyłem tego, że dotknąłem lotosowych stóp Mahadewi, także otrzymałem Jej pocałunek. Nie we śnie, ale podczas modlitwy, a innym razem namasmarany. Kiedy się doświadczy to się wie jak jest to cenne i że obok wizji (darszanu) rozmowy (spraszanu) trzeba się modlić o Boski dotyk (sambhaszan). Jak wiele błogosławieństwa takie doświadczenie niesie!

Inne nawoływania to np.

O Ukochany Boże!
Nieustannie mieszkaj w moim sercu
Inspiruj mnie, prowadź i ochraniaj.


O Ukochany Boże!
Nieustannie mieszkaj w moim sercu
i spraw bym nieustannie mieszkał u Twych Lotosowych Stóp.


O Ukochany Boże!
Jakiż los spotka mnie bez Twego prowadzenia?
Dlatego nieustannie mieszkaj w moim sercu
Nigdy go nie opuszczaj!


O Ukochany Boże!
Nieustannie mieszkaj w moim sercu
Tylko wtedy moje życie rozkwitnie i nabierze sensu.


O Ukochany Boże!
Nie przyszedłem by swe życie marnować
Dlatego nieustannie mieszkaj w moim sercu
By me życie podobało się Tobie
To mój jedyny cel!

Po takich i innych wedle uznania żarliwych naowływaniach co kilka powtórzeń mantry rozgrzejemy swoje serce do stopni miliona! Wizja wielbionej formy Boga utrwali się w sercu i będzie nieustnie każdy krok inspirować, prowadzić i ochraniać. Cudowna technika. Granicząca z desperacką argumentacją, ale czemu nie! Bóg niech wie jak ważny jest dla nas. Jak ważny w każdym kroku, oddechu, a nawet uderzeniu serca. A zwłaszcza w tej porze zbliżającego się snu, kiedy samemu straci się kontrolę...

6. Dedykacja Snu


Zakończenie tej medytacji-mantry-nawoływania-modlitwy jest jedna modlitwa, która finalizuje dedykację.

O Ukochany Boże!
Ofiarowuję ten sen Twoim Lotosowym Stopom
Abym zachował Czystość nawet we śnie.

Niech duchem wędruję tylko do Ciebie
I z Tobą spędzał czas snu słuchając Cię
oglądając i napełniając Twoją Miłością, Zabawą i Chwałą.

Pierwsza zwrotka jest najważniejsza, drugą można dostosować jak w „sercu śpiewa”. Podobnie z nawoływaniami. Na początek trzeba się nauczyć tej formy wyrażania uczuć, ale potem ma to być „Mowa Premy”, czyli modlitwa której jedynie ramy są w umyśle, ale treść jest niekontrolowana. He he, dla mnie jest „kontrolowana” jedynie uczuciem. Umysł jest tylko świadkiem słów płynących spontanicznie wprost z serca. Słowa z serca do serca. Umysł jedynie przyprowadził ciało przed ołtarzyk. O umyśle, jakże wiele radości będziesz czerpać z bycia świadkiem „Mowy Premy”. Takiego serca Bóg nie będzie chciał opuścić. Jakże wiele pięknych doświadczeń Formy Boga w sercu te nawoływania i mantra mi przyniosły. To jedyny powód dla którego dzielę się tą sadhaną.

Swami P. SaiSiwa

środa, 25 kwietnia 2018

Sztuka Zasypiania (cz.1) - jak umknąć umysłowi

Sadhana - 2018.04.25

Sztuka Zasypiania

Część 1 - jak umknąć umysłowi

Wstęp

Prawdziwy poszukiwacz duchowy zawsze będzie szukał sposobu, by każdą chwilę zamienić w duchową podróż do Boga. Tym jest sadhana (duchowa praktyka). Tak jak za dnia może świadomie i z nabytą mądrością rozróżniania przemieniać codzienność w sadhanę, tak o wiele trudniej jest kiedy traci się świadomość tej mądrości a górę biorą impresje i skłonności podświadomości. Tak właśnie jest we śnie. Jak zasypiać, aby i ta chwila stała się sadhaną, medytacją, dośwadczeniem Boga? Moja tęsknota za Bogiem nie zna kompromisów i ostatecznie pokazała mi drogę i tym się chcę podzielić. Wiadomo, że każdy jest odmienny i sam musi pracować na taki stan snu duchowego, ale moje doświadczenie niech będzie inspiracją do własnych poszukiwań. Nie powiem, bym mógł tak doświadczyć 100% snu, 50% uznam za sukces, ale jeżeli ktoś osiągnie nawet 10% medytacyjnego snu duchowego to już będzie wspaniale.

1. Zrozumienie

Najpierw trzeba sobie uświadomić co to znaczy śnić impresje podświadomości. Są to sny chaotyczne, kiedy wszystko co się nawet przypadkowo zobaczyło pojawia się w głowie. Jakie to smutne brać udział w tym filmie. Nie zawsze to jest bez sensu. Te sny, które mają sens przynajmniej mówią dlaczego się pojawiły, można je analizować i wiele się nauczyć z nich. Jednak to są problemy umysłu a nie duszy. Ten kto ma tak liczne problemy umysłu to znaczy ciągle śni takie psychologiczne sny, musi je rozwiązać, musi świadomie je rozwiązywać poprzez rozmowy z mistrzem medytacji, lub jak do tego nie dojrzał to psychoanalitykiem czy terapeutą. W każdym razie taka osoba nie jest gotowa na duchowe śnienie.

Jest jednak też w tym moment pozytywnej frustracji. To moment kiedy zdajesz sobie sprawę, że domeną umysłu podświadomego to niekończące się problemy. Kiedy zdasz sobie sprawę, że dla nich nie ma satysfakcjonującego rozwiązania, bo umysł podświadomy po prostu tych rozwiązań nawet nie szuka. On zwyczajnie powtarza wszystko w koło, jako proces dynamicznego pamiętania i utrwalania. Wszystko co wywołało choć ślad emocji, nie ważne  czy pozytywnej czy nie. To zrozumienie jest ważne, bo pozwala się generalnie uwolnić od całego procesu zarówno chaotycznych jak i „sensownych” snów.

2. Czystość

Załóżmy, że czynisz jakąś sadhanę. Dochodzisz do niej latami i dzięki niej wydobywasz pewne wartości duszy, które mają stać się częścią twego życia, rozumienia a i zatem głębszego postrzegania świata. Słowem, pod wpływem sadhany zmieniasz swoje życie na o wiele pozytywniejsze wartości i nie jest tu ważne czego akurat ta zmiana dotyczy. Jak jednak przykre jest doświadczać ciągle starych zachowań, reakcji czy wzorców we śnie. Czasem człowiek może zwątpić, czy ta zmiana w nim jest możliwa… Jednak wciąż pragniesz czystości zarówno świadomej, nad którą pracujesz jak i podświadomej. Jednak podświadomość nie ma inteligencji i powtarza WSZYSTKO bez rozróżniania. Parafrazując powiedzenie Bhagawana Sai: dusza jest jak pszczoła, która wleci do ciastkarni i raczy się lukrem a umysł jak mucha, która wleci do ciastkarni po cukier ale zaraz potem z równym apetytem poleci za przejeżdżającą śmieciarką. Pszczoła tego nie uczyni, taka jej natura. Podobnie dusza, zwłaszcza dusza bhakty cierpi, kiedy w snach musi się błąkać po śmietniku podświadomości, po który ciąga ją podświadomy umysł. W końcu dusza się pyta:

„Gdzie podziała się moja czystość?!
Czystość z wielbienia mego umiłowanego Boga?”

To punkt zwrotny w tej praktyce, by obudzić w sobie taką tęsknotę duszy. Albo głęboki sen w Najgłębszym Spokoju. Albo sen „marzeń sennych” z Bogiem. Tylko te dwa stany można nazwać Czystością. Niech tym podświadomość się napełnia i... niech więcej nie przeszkadza. Zniewolenie przez podświadomość to iluzja, że oto musimy rozwiązać wszystkie jej problemy. Jednak prawda jest odwrotna, że podświadomość się uzdrowi, jak będzie świadkiem doświadczeń duszy z Bogiem i tym się będzie napełniać. Wtedy stare historie podświadomości same się rozpuszczą w nowych, tym razem słodkich i błogich emocjach.

3. Pożegnanie się z dniem

Zrozumienie i tęsknota za czystością są bardzo ważne, ale nie wystarczą. O tym się przekonałem. Trzeba odciąć drogę podświadomości do jakichkolwiek roszczeń o dzień, o każdy jeden dzień. Nie ważne czy dzień docześnie pozytywny, czy traumatyczny. Dlatego potrzebna jest modlitwa wieczorna, która to załatwi. W modlitwach używam uniwersalne słowo „Bóg”, „Boże” itp, ale każdy niech sobie zamieni na Umiłowane Imię Boga, jakie nosi w sercu. Ja tak samo czynię.

Modlitwa wieczorna

O Ukochany Boże!
Dziękuję Ci za ten dzień
i oddaję Ci jego owoce oraz zasługi
dla Twojej radości, 
dla dobra duchowego
i zbawienia całego świata.

Teraz jest wszystko co uzyskaliśmy w rękach Boga. Nie mamy prawa do niczego co działaliśmy, niezależnie czy to pożyteczne, czy też może porażka, radość, czy trauma. Jesteśmy wolni od skutków działań, jeśli działaliśmy szczerze dla dobra i z inspiracji Boga, a cokolwiek wyszło oddajemy Bogu i dziękujemy bez oceniania albo roszczeń. Dopełniającą do tej wieczornej modlitwy niech będzie poranne ofiarowanie dnia:

Modlitwa poranna

O Ukochany Boże!
Ty działaj po przeze mnie
Inspiruj, prowadź i ochraniaj.
Ofiarowuję wszystkie moje działania
i ich owoce tylko Tobie.

Tak chroniony dzień przestaje być naszą własnością i jest to droga do uzyskania spokojnego snu. W ogóle spokoju wewnętrznego ponad wszelkimi przeciwnościami życia. Nad tymi trzema punktami dobrze jest pracować przez jakiś czas równocześnie. Tak długo aż się poczuje, że naprawdę dzień, którym żyjemy jest własnością Boga. Aż ostatecznie spadnie iluzoryczny WIELKI CIĘŻAR ŻYCIA, że zmienimy świat, poukładany go, że odniesiemy sukces, czy zmienimy bliskich po swojemu itd. Pozwólmy innym być jakimi chcą być, pozwólmy światu być jaki chce być. Ty masz swoją drogę i chroń ją u Boga, inni mają swoją drogę i widać taki ich etap. Ogrom oczekiwań i wymagań ma odejść wraz z powtarzaniem tych modlitw, które mają stać się stałą częścią całościowej modlitwy porannej i wieczornej. Punkt 1 i 2 stopniowo odejdą zintegrowane z twoją mądrością, ale modlitwa powinna stać się nawykiem i stałym przypomnieniem własnej drogi jak i jej mądrości, która jest poza możliwościami pojmowania tego świata. Kiedy przyjdzie UWOLNIENIE to będzie czas na kroki następne.
Swami P. SaiSiwa

piątek, 20 kwietnia 2018

Duchowy Suplement Życia - wizja

Wizja - 2018.04.20

Duchowy Suplement Życia


Błogosławienie światu i wizja

Jedną z praktyk duchowych jakie wykonuję to błogosławienie światu doskonałością rozwoju duchowego - jest to ostatnia część mojej codziennej porannej medytacji MahaSiakti. Błogosławienie światu można robić na wiele sposobów. Moja praktyka polega na ekspresji siebie na wszystkich ludzi Ziemi, do ich serc i tak z ich serc wołam Boga z całą mocą mej tęsknoty. Wołam Boga do siebie w nich. Dla wzmocnienia energii tej ekspresji podnoszę rękę w błogosławieństwie i wtedy czakra dłoni pulsuje intensywnie, czasem aż boli fizycznie. To bardzo istotny czynnik, bowiem słowa nie wystarczą. Muszą być poparte szczerą mocą.

Wizja
W podniesionej dłoni do błogosławieństwa nagle pojawia się spory biały pojemnik z suplementem diety. Wpasował się jakbym go trzymał w uniesionej dłoni.

Ciekawe przesłanie wynika z tej wizji. Spożywamy suplementy diety jak minerały, witaminy itp, by utrzymać zdrowie. Dzisiejsza masowa produkcja pożywienia pozbawia pożywienie istotnych składników. Podobnie dzisiejsze życie doczesne jest tak zubożone duchowo, że nawet często brakuje elementarnych ludzkich wartości. Takie życie MUSI przynieść problemy. Tak jak dzisiaj brak suplementów musi prowadzić do braków i kłopotów zdrowotnych.

Problemy z pracą

Ta wizja ma również ciekawy związek z moimi osobistymi problemami z pracą. Otóż straciłem pracę i niestety nie mogę na razie znaleźć nowej. Propozycje oferowane są za znacznie niższą stawkę. Znaczy się miąłem dobrą pracę i nie jest łatwo będzie ją w pełni zastąpić czymś nowym. Cierpliwie coś znajdę, ale cierpliwość tu kosztuje bardzo konkretne pieniądze. Te kłopoty się przeciągają aż zacząłem się poważnie zastanawiać „DLACZEGO TO SIĘ DZIEJE?!”. Mahadewi Siakti odrzuciła kilka mych „zdesperowanych” odpowiedzi na to pytanie. W zamian dała mi tę wizję. Po skończonej medytacji i wizji popatrzyłem na jej wizerunek a wtedy zapytała mnie wprost w twarz: „ROZUMIESZ?”.

„Zapomniana” dharma

Przyciśnięty do muru musiałem się zatrzymać nad tym. Zajęło mi to trochę czasu aż zrozumiałem. Oczywiście sam zapracowałem na swoje kłopoty. W pracy inżynierskiej zajmowałem się projektowaniem sterowniczych szaf elektrycznych. Opracowałem już na początku projekt aplikacji, która by znacznie usprawniła ten proces. Pomyślałem, że zrobię zręby tej aplikacji by pokazać jak to by działało i wtedy przedstawię wniosek racjonalizatorski. Niestety zajęło mi to sporo czasu. Nie problem w tym, że próbowałem coś zrobić innowacyjnego (na marginesie już dwa projekty informatyczne udało mi się wprowadzić w UK i zawsze przedstawiałem coś). Niestety przedobrzyłem za bardzo. Czas prywatny miałem tak mocno zajęty, że przestałem zupełnie pisać o duchowości na blogach. Niektórzy wiedzą o tym i powiem, że serce mi się krajało, że na tak długo sympatyków mojego pisania zostawiłem. Prawie rok? Nawet Bóg stracił cierpliwość. A czyż sam Bóg, osobiście nie powiedział mi co jest moją Dharmą (powinnością życia)?

Bolesne zrozumienie

Bóg wile razy podkreślał co jest moją powinnością życia i po co przyszedłem. Obowiązki doczesne są, ale to tylko tło mojego życia. Tło konieczne, ponieważ moim zadaniem jest pokazać właśnie to, jak łączyć duchowość w życiu w wielu jego aspektach. A co ja zrobiłem przez ostatni rok? Dałem się połknąć przez życie doczesne zdradzając swoją drogę i okaleczając swoje życie duchowe, raniąc przy tym wielbicieli. Brak suplementu duchowości i moje życie doczesne zaczęło niedomagać. Ale więc co? Mam np. nie szukać pracy? Oczywiście pracy szukam intensywnie, a to już „stan chorobowy” mego życia. Muszę je leczyć. Jednakże sukces tych poszukiwań nie do mnie należy, ale do Boga. Równanie to przedstawia się tak:

Kiedy ja pracuję dla Boga,
to za tym czasem
Bóg pracuje dla mnie.

Temu trzeba mocno ufać.

Odpowiedź Siakti

W wieczornej medytacji Siakti odnosząc się do tego artykułu powiedziała:

Rozmowa:
Siakti: Pisz codziennie, to będzie twoja praktyka duchowa.

SaiSiwa: Jesteś wymagająca jeśli chodzi o przynoszenie pożytku duchowego wszystkim czującym istotom.

Siakti: Po to przyszedłeś.

Swami P. SaiSiwa