niedziela, 10 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 9.biały

Medytacja - 2015.05.10

Medytacja Tęczowa

9. biały

Serce różowe (3)

9. Brama biała - wizja Atmy

Wytrwałość w dociekaniu swej Prawdziwej Natury nieuchronnie przynosi wgląd i to z każdej strony. Wszystko jest TYM, okazuje się, jeżeli tylko umysł odejdzie. Widzisz, że wszystko jest TYM. To subtelna dwójnia, lecz jesteś u bramy Oświecenia. Jak tu medytować? Po prostu tak bądź. Nie ma tu jakiejś metody. Metody były by do tego przygotować. Pamiętaj, samadhi (brama indygo) i totalne, poza dyskursywne dociekanie każdą komórką swego ciała (brama fioletowa) jest podstawą tego stanu. Kiedy pojawia się poruszenie umysłu, lub reakcja ciała na zmysły, to już nie to. Wymagana czystość zniknęła a „wglądy” stają się grą umysłu. To samo dotyczy wizji Boga czy rozmów z Bogiem. Ta czystość jest konieczna dla prawdziwości takiego doświadczenia. Tu na marginesie wspomnę, że jeśli dusza tego potrzebuje to Bóg zawsze może przeniknąć iluzję dla wymaganego kontaktu, ale nie jest to nigdy pewność co do czystości i prawdziwości tego kontaktu, a na pewno nie jest to stan wizji Atmy o jakim mówię.

Medytacja w bramie białej polega już tylko na byciu w TYM nieustannie. Dlatego nie ma zasady na tę medytację, lub wymiaru czasowego od-do. Kiedy TO pojawia się wszystko przepełnione jest Pięknem, Czystością, Ciszą, Doskonałością itd... To sam Zachwyt we własnej osobie tak głęboko uzdrawiający duszę, że życie od tej pory może przyjąć całkowicie inne tory. Doświadczenie Doskonałości tego stanu i przy tym jego Pełni pokazuje, że wszystko czego się doświadcza, to doświadcza się poprzez TO, z TEGO. Wszystko co nasz otacza to tylko projekcja z TEGO. TO nazywane jest Duchem, Atmą (co znaczy to samo w hindi), Bogiem, Jaźnią. Poza TYM nie ma NIC, inaczej mówiąc to puste formy nawet bez znaczenia. Kiedy doświadczysz wizji Atmy rozumiesz całość swej praktyki i już pozostaje tylko jedno - całkowicie być jak TO by ostatecznie było tylko TO.

Atmasattwa, Atmatattwa

To jest najwyższy stan ucznia a doświadczany stan wizji atmy nazywany jest Atmasattwą. Z kolei Atmatattwa znaczy wiedza o Jaźni. To jedno i to samo, bowiem na tym poziomie wiedza i postrzeganie są tym samym. Atmasattwa już nie potrzebuje mistrza zewnętrznego, to stan wizji Atmy jest Mistrzem. Wszystko zostało ukazane, nie ma nic do wyjaśniania, nie ma komu wyjaśniać. Każdy głos „wyjaśnień” to głoś zza pleców, skierowanie uwagi w wstecz. Każda krytyka pod kierunkiem Atmasattwy to grzech. Atmasattwa ze względu na tę wizję i natychmiastową wiedzę o naturze TEGO staje się Nauczycielem Dharmy. Ja nadaję takiej osobie tytuł „Śri” dodatkowo przed duchowym imieniem, by odróżnić i wyeksponować jej status. Służy to z jednej strony jej potwierdzeniu a z drugiej wskazówce by nie krytykować Nauczyciela Dharmy, lecz słuchać z wiarą, że wszystko co mówi Atmasattwa skierowuje i przybliża do wizji Atmy. Powiem więcej, wszystko co czyni Atmasattwa jest praktyką duchową. Tu nawet picie herbaty, płacz, czy śmiech, wszystko co czyni nawet błahego jest praktyką duchową. Nie da się już oddzielić Atmasattwy od duchowej praktyki, nawet we śnie. Lepiej więc szukać błogosławieństwa Atmasattwy niż go krytykować. Nie oznacza to, że inspiracje danego Atmasattwy są dobre dla każdego, powiem każdy ma odmienną podróż do Boga, pod innym aspektem. To oczywiste i ta niezgodność nigdy nie powinna być powodem do krytyki. Ale z drugiej strony nie sądź, że otrzymanie głęboko transformującej wizji Atmy jest takie proste. Zawsze to efekt wielu żywotów praktyki u Mistrzów i Awatarów. Dla Atmasattwy za wskazówki Oświeconego Mistrza, jeżeli takowego uczeń miał, jest tylko na Niego spojrzenie, lub o Nim wspomnienie. To najwyższy poziom nauczania i tylko tu ma miejsce. Mistrz nie powie słowa a najgłębsza inspiracja już płynie. To inspiracja by być jak On, jak być JA bez ja. Cieszę się, że już jednej osobie mogłem taki tytuł dać i cieszę się, że osoba ta nie zakończyła swych aspiracji na tym etapie, o czym dalej w „O aspiracjach” poniżej.

Oświecenie

JEDNO ponad spokojem oznacza koniec medytacji. Nie istnieje medytacja dla Jaźni. Nie ma bycia w Jaźni, nie ma zanurzenia w Jaźni, jest tylko Jaźń. Kiedy wszystkie czakry się zjednoczą w pierwotne serce stworzenia hiranyagarbha, wtedy znikają wszelkie różnice, oddzielności, wszelkie znaczenia i biegunowości. Pierwotny Punkt, Jaźń ma wszystkie znaczenia w sobie bez rozmiaru, bez czasu ich powstania, bez ewolucji i przebiegu procesów czy myśli. Nic do tego dodać nie można, ani niczym ulepszyć. TO tylko daje z pełni swego bogactwa i zawsze Pełnią jest. Uczucia Prawdy to pełnia swej chwały, niezmienności, odwieczności, nieustraszoności, bycia poza wszelkim zasięgiem iluzji i jej mocy. Stworzenie nie może w żaden sposób zakłócić TEGO. Może stać się wszystkim, dlatego jest boską bielą, wszystkich duchowych kolorów sumą (biel duchowa) i jej następnie przekroczeniem (biel boska). Tak medytuj o TYM w głębi swego serca, aż tyko TO pozostanie na polu tej "bitwy". Z istnienia JA zniknie w cudowny sposób małe „ja”. To jak w mrocznej piwnicy zapalić światło. Wszystko co się „wydawało” znikło, jest tylko co JEST. Czyż nie pięknie witają cię śpiewnym szczekaniem drewniane ryby na gałęziach słupów telegraficznych? TU nawet logika i absurd są tym samym. To przekroczenie inteligencji, które zadziwia nawet samą inteligencję, gdyż ta nie sądziła, że jest coś ponad nią. To bycie PRZED spokojem. Taka jest tylko Jaźń. Jest zawsze taka sama, czy w spokoju, czy w gonitwie. Nic Jej nie dotyka a w oświeceniu, kiedy ciało i umysł są całkowicie pod wpływem Jaźni, iluminowane Jaźnią bez wtórnych refleksów osobowości. Bycie JEDNYM bez odbić w umyśle, uczuciach i ciele... TO jest tak niepojęte ponieważ w życiu nie ma do tego stanu żadnego odniesienia. Tylko osobiste doświadczenie może to pokazać, ale zanim to doświadczenie będzie możliwe, to umysł, uczucia i ciało muszą się stać „podobne”, ale inaczej, „przewodzące” dla jakości Jaźni. Stąd konieczność sadhany duchowej, stąd konieczny rozwój boskich cnót.

O aspiracjach

Drogę można podzielić na trzy poziomy dociekliwości, albo głębie dociekania (1..3). Ostatecznie w bramie bieli trzeba je rozróżnić aby zrozumieć różne poziomy Oświecenia. Zanim jednak je wymienię jest pewna szczególna grupa poziomu zero, ludzi o silnym ego:

0. Czarna Droga - Asura

To ludzie którzy wzbudzili w sobie silne pragnienie sukcesu na Drodze, ale na poziomie ego. Widać to po ich łatwej irytacji wobec wszelkiej krytyki, zazdrość co do osiągnięć innych, niecierpliwość, zmienność stanów psychicznych. Są zawsze „najmądrzejsi” i zawsze „panujący”, itd. Typowe demoniczne cechy, asura. Zbyt wielu takich pseudo „sadhaków” oraz pseudo „mistrzów” funkcjonuje obecnie, w Kalijudze, by o tym zjawisku nie wspomnieć. Żyją wglądami w Oświecenie, żyją TYM ale na własnych warunkach. Absurd, ale dyskusji i „uczonych” wywodów u nich nie ma końca. Na każdy temat. Siła ego sprawia, że umysł pogodzi się na swe pseudo „unicestwienie”... ale na chwilę, po to by doświadczenie duszy przyniosło im to co pragną MIEĆ. Dusza zamiast znaleźć swoją wolność żyje pod silnym programem przyniesienia Owocu medytacji umysłowi. Czasem to są wglądy a czasem specjalne moce siddhi, czasem miraże kaamy. To wszystko wynik reakcji tendencji ego na Boskie Światło. Nie jest to rzeczywiste, ale teraz ego będzie „nadawać przekazy” i to z „pierwszej ręki”. Tu nie ma śladu fioletowego płomienia.. To jedynie umysł „czekający za drzwiami” dający przyzwolenie duszy na odrobinę „doświadczenia”. To właśnie przed takim chciejstwem na Oświecenie przestrzegają mistrzowie. Kres tej drogi zwykle kończy w objęciach ciężkiej, tamasowej kaamy, włącznie z przemocą seksualną. Jednak zanim ten upadek się stanie mają oni swoje przysłowiowe pięć minut „chwały”. To jest owe zwodnicze białe światło w światach mentalnych a nawet duchowych, niemniej nigdy nie jest to boska biel. Cechą charakterystyczną światła ze świata mentalnego jest to, że jest zimne, sztywne intelektualnie, to znaczy nie rozgrzewa miłością serca. Biel duchowa uwalnia od trosk i przynosi uspokojenie i otwarcie często mylone z miłością, ale tak samo nie budzi żaru serca do Boga aż do zniknięcia świata. Kiedy takie kojące otwarcie jest opisywane, widzę, że to nie ma nic wspólnego z 19-toma cechami Premy, lecz jest to satwiczna kaama. Niemniej nawet asury nie raz osiągały wysoki status duchowy i duchowe moce. To jest możliwe intensywną sadhaną i tapasem (pokutą), ale na tym droga się kończy, bowiem ego już się szykuje by duchowe zdobycze „dobrze” spożytkować. Nie raz budzi zaskoczenie, że ktoś był przykładnym aspirantem duchowym... aż do czasu otrzymania jakiś specjalnych mocy lub przywilejów. To typ asury gdzie tendencje ego długo czekały by teraz dojść do głosu.

1. Srebrna Droga - Sudhasattwa

Dociekliwość co pragnie się tyko uwolnić od cierpienia. Radość uwolnienia się od wszelkiego uwarunkowania tym światem, oraz umysłem absolutnie duszy wystarcza i daje jej pełne zadowolenie, nie pragnie więcej. Tak więc i więcej nie otrzyma. Otrzymujemy to do czego aspirujemy sercem. Tę drogę uwolnienia nazywam Drogą Srebrną. Jest chłodna jak blask Księżyca. Srebrny kolor jest symbolem czystości ale i chłodu. Jednak tu nie ma sztywności a za to jest wyzwalająca bezpośredniość. Dusza nie chce się angażować w uczucia, bowiem uczucia wiąże tylko z życiem. Dusza taka nie zna wyższych uczuć stąd ta negacja zaś radość wolności w nieuwarunkowaniu sprawia, że już nie pragnie niczego poznawać. Ba! Oświecenie pokazuje, że nie ma niczego do poznania, dlatego taka dusza już nie pozna więcej. Wtedy tylko umysł jest narzędziem wyrażana Prawdziwej Natury, gdyż tylko on poddany został treningowi i oczyszczeniu. Znaczenie ma tylko Czysta Świadomość i to stan Sudhasattwa. Dusza tutaj uzyskuje tylko jeden aspekt Oświecenia - Wolność. Nazwałem to drogą Srebrną, gdyż faktycznie przed Oświeceniem ukazuje się kolor srebrny w aurze mentalnej. Jednak Sudhasattwa jest to stan doskonały i jest podstawą każdego następnego poziomu Oświecenia. Sudhasattwa nie ma śladu pragnień, dlatego żyje jeszcze ok dwa, trzy tygodnie... chyba że zajmą się nim uczniowie, jeśli ich ma. Albo będzie go utrzymywać wydzielająca się Amrita z podniebienia. Jeśli jednak Sudhasattwa nie znajdzie celu istnienia związanego ze współczuciem wtedy odchodzi. Jedyną mądrością Sudhasattwy jest jego czystość, dlatego jego nauczanie skupione jest to na odcinaniu i odrzucaniu wszystkiego. Dokładnie wszystkiego, bowiem najmniejsze dążenie, pragnienie, uczucie ani poruszenie dla niego nie istnieją. Jest krytykiem i destruktorem równo wszystkiego, każdego aspektu życia, każdej dziedziny wiedzy, całego bogactwa uczuć. Ucina i puszcza wszystko, nawet życie swojego ciała. To prawdziwe Sudhasattwa. Zbliżenie się do takiego sadhu jest bolesne dla każdego umysłu, ale i przywracające go na istotę drogi wyzwolenia. To prosta i ostateczna lekcja.

2. Złota Droga - Bodhisattwa

Kiedy dusza poprzez życie cnotliwe rozwinęła serce, wtedy i ono w Oświeceniu jest narzędziem wyrażania Prawdziwej Natury. Tęsknotę za Prawdą wyrażało też serce i musiało tak samo doznać transformacji. Wtedy w duszy naturalnie zostaje przebudzone Wielkie Współczucie. Ono jest gorące jak Słońce. Przebudzone Współczucie powoduje że Oświecona dusza wchodzi na drogę Bdodhisattwy. W każdym razie tak lub inaczej służy wszystkim czującym istotom by je wspierać ku Oświeceniu. W ten sposób dusza wyzwolona przekracza stan Sudhasattwy. Dla tego zadania napełnia się potrzebną mądrością jak wyzwolić się od cierpienia i jak w tym wspierać innych. Dusza taka świadomie staje się przykładem dla innych i staje się oceanem cnót i mocy - ale tylko tych koniecznych do Drogi Wyzwolenia. W sercu ujawnia się kolor złoty. To kolor Mądrości MahaDharmy dlatego takim kolorem nazwałem tę drogę. Dla niej sudhasattwa srebrnej drogi jest co najmniej niekompletna. Wręcz nie do zaakceptowania. To głębszy poziom Oświecenia Dharmakaja. Obfituje on w 32 aspekty doskonałego Oświecenia. Tu już nie ma destrukcji wszystkiego, ale wspieranie tego co pożyteczne i pomocne dla Drogi. Bodhisattwa jest z natury życia Przebudzonym Współczuciem, pełnym miłości i ciepła dla innych. Wobec siebie pełny dyscypliny i wyrzeczenia. Nie koniecznie na poziomie fizycznej ascezy, ale zawsze ascezy mentalnej. To ogromna i wyróżniająca cecha w stosunku do Srebrnej Drogi. Dla Oświecenia Dharmakaja dusza przychodzi ogromną ilość razy, tysiące razy by służyć Oświeconym mistrzom i Buddom by stawać się jak Oni. W pełni oddania oraz poświęcenia dla ślubowań służą Trzem Klejnotom by przebudzić swoją Mądrość. Sam Budda Sakjamuni stwierdził, że wcześniej służył niezliczonym Buddom a ostatnie pięćset żywotów spędził na całkowitej ascezie. Każda taka jedna asceza to był stan Sudhasattwa, to pokazuje jak ogromnie Bodhisattwa przerasta osiągnięcie Sudhasattwy.

3. Kryształowa Droga - Premasattwa

Trzeci poziom to kryształowa droga amrity, słodkiego umiłowania Boga. Tu dusza, która otworzyła swoje serce nie tylko wspiera innych na drodze, ale i pragnie pojąć Boga. Jest to kryształowa droga bowiem dusza pragnie by tylko Bóg w niej był widoczny. Tak zaczyna się pełna cudu i słodyczy droga poznania Boga by przynieść Boga dla świata poprzez siebie, lub z sobą. Taka zrealizowana dusza zalewa świat Amritą przelewającą się z czakry korony wypełniając świat ekstazą za Bogiem i mądrością ku Niemu. Czy jest lepszy i skuteczniejszy sposób pomagania? Dopiero taka dusza w pełni wnika w różowe serce, poznaje jego potencjał i moc. Kiedy osiągnąłem ten stan ofiarowałem Amritę dla dobra świata, by z Korony płynęła na zewnątrz a nie do wnętrza ciała, w ten sposób wspomagając przemianę świata w Satjajugę, Złotą Erę. Taka dusza Oświeca się w Bogu, tylko to ma dlań sens. Tak przynosi 16 tysięcy aspektów Oświecenia. Jest oszołomiona niewyrażalnością Oświecenia. Kryszna tańczył taniec rasalili z 16 tysiącami pasterek. Każda z nich była jednym z aspektów Umysłu Kryszny. Jednak póki co dusza pragnie pozostać w podróży nie akceptując niższych poziomów Oświecenia jako poniżej rozbudzonej jej aspiracji - samego Boga. Oświecenie w Bogu to Oświecenie Premakaja. To wyjątkowy i rzadki poziom Oświecenia, który dziś reprezentuje Śri Vasantha Sai. Ale i najcenniejszy poziom, bowiem wszystkie boskie atrybuty zostają odzwierciedlone, zanim zostaną przekroczone. Całe życie wtedy staje się wyrażaniem Boga, to nie tylko 32 aspekty Oświecenia ale 16 tys. aspektów i oznacza najwyższy, czwarty stopień wyzwolenia Sajudża Mukti. Ta droga jest tak długa, że nie ma początku anie końca. Forma takiego odzwierciedlenia daje Boskie nieśmiertelne ciało Amrity. Nie można powiedzieć ile czasu zajmuje ta Droga, bowiem to wieczny taniec Boga z wielbicielem, gdzie w tańca wirowaniu już nie nożna odróżnić kto Bóg a kto wielbiciel. W istocie wielbiciel staje się ekspresją Boga a Bóg przyjmuje formę miłości wielbiciela. Dzięki temu "tańcowi" wszystkie aspekty życia zostają przetransformowane w akt wielbienia, w Najwyższą Mądrość, w Drogę.

4. Bhagawan

Nie ma drogi dla Ostatecznej Rzeczywistości. To już nie aspiracja do Oświecenia, ale stan Bhagawana. To ostateczne Oświecenie Satjakaja i przynosi go tylko Purna Awatar, jak Bhagawan Sathya Sai Baba. Purna Awatarem też był Kryszna, dlatego nie należy go pojmować jedynie jako Awatary Wisznu, ale połączenie wszystkich aspektów boskości.

Dalej?


Nie ma drogi ponad Oświecenie, lecz jego moc i głębia zależy od sadhany poprzez niezliczone żywoty oraz głębie aspiracji duchowych. Kto nie rozwija pojmowania Boga nie rozwinie boskich aspiracji a wtedy „Droga” szybko się kończy z byle powodu. Dla podniesienia jakości sadhany Medytacji Tęczowej wykonuję specjalną medytację energetyczną, w której inspiruje mnie i prowadzi Bogini. Mahadewi nazwała ją medytacją MahaSiakti, czyli medytacją Boskiej Mocy. Nie nadaje się ona jednak na opis typu krok po kroku. Postaram się jednak kiedyś nieco ją przybliżyć. Efekty energetyczne dla każdego są bardzo zróżnicowane, stąd musi być nauczana bezpośrednio. Uczucia wyrażają się poprzez energię, umysł duszy (czitta) poprzez aspirację. Wynika z tego jasny związek z boskością energii, by energia była doskonała uczucia też muszą się stać doskonałe. Tylko droga MahaPremy aspiruje do niezrównanej doskonałości uczuć, co najłatwiej osiągnąć wielbiąc Boga, ale też można to osiągnąć drogą Przebudzonego Współczucia. Jedno i drugie, umysł i moc, mądrość i miłość w Oświeceniu się łączy. Siwa i Siakti stają się Jednym. Tylko tak Oświecenie staje się w Pełni

Swami P. SaiSiwa

sobota, 9 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 8.fioletowy

Medytacja - 2015.05.09

Medytacja Tęczowa

8. fioletowy

Serce różowe (3)

8. Brama fioletu - ogień dociekania, duchowa żarliwość

Brama fioletu to niezmierzona kraina. Kosmos Samadhi jest w niej niczym pyłek. To brama żarliwego pytania "Kim Jestem?". Ale jak się pytać kiedy umysł stał się pustką? Jak z doczesności życia zanieść to pytanie do bramy fioletu?

Umysł tego nie może dokonać a tym bardziej pragnienia, pomimo, że od inspirowania umysłu się zaczyna. Nawet poczucie obowiązku np. wobec religii nic nie da. Pragnienie niższego umysłu zostanie zniweczone w sercu czerwonym. Obowiązki z relacji do religii oczyszczone w sercu zielonym a koncepcje umysłu intelektualnego już w bramie indygo w samadhi. Tylko wołanie duszy za Prawdą może przynieść to pytanie do bramy fioletu. To pokazuje głębię tego pytania-dociekania. Nie jest to kwestia ani mody na duchowość ani intelektualna zabawa. Mówienie komuś że ma pozbyć się wszystkim pragnień, nawet pragnienia Oświecenia wskazuje na ten fakt, bowiem jeżeli faktycznie zniknie pragnienie Oświecenia to poznamy że była to tylko gra umysłu.

Jednak takie stawianie sprawy dla wielu będzie bardzo stresujące a nawet niedopuszczalne. Jeżeli mistrz poprzestaje na tym, to świadczy tylko o jego niekompetencji albo wręcz braku Urzeczywistnienia. Dlatego ja tak nie doradzam ale mówię: przejdź przez bramę indygo i zobacz czy twoje dociekanie znikło czy może wręcz przeciwnie, stało się jeszcze bardziej wyraziste.

Przyjrzyjmy się temu bliżej. Wedy wyróżniają kilka poziomów umysłu funkcjonowania świadomości. Poziomy te od najniższego to: manas - umysł myśli, pragnień i osobowości, też siedziba egoizmu, buddhi - idea, inteligencja i zrozumienie, citta - wola kierująca życiem i determinacja, ahamkara - podstawowa iluzja oddzielenia, subtelne ego jako indywidualność, oraz czajtania - nadświadomość, Jaźń. Czitta należy do duszy i czitta ma się skierować ku Jaźni by przekroczyć ograniczenia subtelnego ego, czyi oddzielenia do iluzji indywidualności. Na tym etapie jest konieczność podniesienia swych aspiracji do poziomu czitty, czyli woli duszy kierującej życiem. To dlatego powtarzam, że prawdziwy aspirant duchowy żyje dla sadhany, a nie odwrotnie.

Zawsze jest to kwestia rozpoznania na jakim poziomie są aspiracje ucznia i podniesienie ich od intelektualnych rozważań do poziomu duszy. Umysł potrafi się dostosować niemal do każdej inspiracji i ją podchwycić jako „swoją” ideę. W ten sposób umysł zachowuje swoją kontrolę. To się dzieje bardzo, bardzo często a to uniemożliwia dalszą podróż. Uważny mistrz będzie tak inspirował aby wytrącić umysł z pewności siebie a pobudzić duszę ku Drodze. Stąd różne środki jakie stosuje mistrz, często kontrowersyjne, paradoksalne a nawet dezorientujące. Wszystko to jest możliwe w bezpośredniej konfrontacji z mistrzem. Czytanie literatury duchowej nic nie pomoże na tym etapie, bowiem umysł ma wtedy czas oraz komfort dostosowywania się i tym sposobem przejmowania treści jako własnych idei. Dusza nie przebudzona do Drogi nie ma szans, nie ma mocy by funkcjonować na poziomie różowego serca a tym bardziej w Czystej Świadomości. Nie ma mocy by kontrolować umysł. Kiedy moc duszy wzrasta, kontrola umysłu z czasem staje się prosta i łatwa.

Medytacja i zdeterminowane dociekanie

Utrzymanie Samadhi jest sprawą zasadniczą, zaś głębianie pytania „kim jestem?” ma przenikać całą twą duszę. Jednak obecność pytania będzie prowokować umysł i ten umysł będzie się starał dać odpowiedź... odpowiedzi... jeszcze więcej odpowiedzi... Jest to praca nad utrzymaniem tego pytania w czystości od umysłu. ,,Nie to, nie to...” żadnej odpowiedzi! Umysł ma pozostać w stanie pustki aż pustka pęknie na kawałki wraz z tym pytaniem, aż umysł się spali z bezowocnego wysiłku. Tym bardziej nie pytaj w czasie dociekania kogokolwiek innego. To nie jest pytanie do umysłu lub innych umysłów, ale do Boga, twej własnej Jaźni. Tego pytania nie zadaje umysł, ale determinacja duszy i jej prawo do poznania Prawdy. To jest jak ogień a nie jak myślokształt, jeden z wielu. Nie może też być „wielu determinacyj” bowiem wtedy to nie jest żadna determinacja. Trzymaj się z dala od „mistrzów” i „duchowych doradców”, którzy będą chcieli zgasić ten ogień! Zresztą i tak będziesz ich postrzegać jak pijanych trucizną pięciu zmysłów. Tak. Nie różnią się oni od zataczających się pijaków!

W samadhi nie ma pięciu zmysłów ani ich szefa, umysłu. Leżą związani w kącie sznurem twej niezłomności i uważności skupionej tylko na tym pytaniu. Tak samo potraktuj owych pijanych „nauczycieli” i „dobrze radzących” i innych „wysoko na drodze”. Intelektualnie wyważone argumenty i „dobre rady” z pism lub „tekstów mistrzów” albo przekazów i channelingów... Oni nawet nie znają samadhi, ot chodzące groby pobielane! Ślepcy na własne życzenie! Ja radzę wręcz przeciwnie. W tym ogniu trzeba trwać a pytanie musi być całkowite aż spali „ciebie” w popiół. To fioletowy ogień samoświadomości, który rodzi się w żarliwym dociekaniu poza zmysłami i umysłem, co pali cię nawet we śnie. Kto nie chce być oświecony już wczoraj, ten nie wznieci fioletowego płomienia. Po co planujesz następny dzień, skoro dziś nie jesteś Oświecony? Niech niczym deszcz zdechłych żab spadnie na ciebie tysiące „dobrych rad” a ty spojrzysz na uśmiech swego mistrza i już będzie jasne dla ciebie, i to bez jednego słowa, co jest zwodzeniem a co istotą sprawy. Twoja Rzeczywistość jest twoim prawem a nie kwestią pragnień. Tak pobudzaj swoją żarliwość.

PremaBhakti i żarliwe umiłowanie

Czy koniecznie musi być to pytanie „kim jestem”? Otóż nie. Na drodze oddania Bogu, czyli bhakti, to pytanie jest zastąpione pragnieniem Boga dla samego Boga. Taki stan nazywa się MahaPrema. Bóg jest tu synonimem Prawdy o tobie. Pragnienie i tęsknota za Bogiem to zarazem pragnienie Prawdy. Ta Prawda objawia kim się jest na prawdę. Dusza żarliwie pragnie się oddać Bogu, co znaczy by nie była ona, indywidualność, czyli iluzja a był jedynie Bóg, czyli Prawda, Jaźń. To inny język na to samo dociekanie. Odkryłem to, kiedy mój Mistrz, Bhagawan Sai Baba wskazał mi drogę bhakti, dokładnie madhura bhakti. Przedtem miałem podobne do wielu naiwne traktowanie oddania Bogu jako zacofania religijnego. Wszystko jednak sprowadza się do tego jak głęboko pojmujesz Boga. Jeśli traktujesz go jako kumpla, kolesia, albo gościa od spełniania modlitw, nic z samorealizacji nie uzyskasz. Jednak kiedy Boga widzisz jako doskonałość i to w tak wielu aspektach jak tylko pojmujesz świat, wtedy połączenie z Bogiem będzie niewyobrażalnym dla umysłu doświadczeniem.

Dlatego należy pogłębiać pojmowanie Boga, uczucie dla Niego a nawet emocjonalną więź. W tym celu warto pogłębiać wiedzę o Bogu. Każdą możliwość na to poświęcać, jak dociekanie, modlitwa, śpiewanie Jego Imion, czytanie o Nim historii a nade wszystko kontemplowanie Jego chwały oraz namasmarana, nieustanne śpiewanie Boskiego Imienia. Również możesz z Nim zatopić się w pytaniu zasadniczym „kim jestem?”. To wszystko stanie się potem aspektami Oświecenia w mistycznym połączeniu z Nim. Tu fioletowy płomień pojawia się kiedy żarliwość serca różowego (Miłości, Premy) spotyka się z Boskim Niebieskim, kolorem Prawdy (Satji) i się łączą w Jedno. Bowiem jedna sprawa jest dociekać Boga i Go wzywać ale druga, to sprawić by się ujawnił i rozpostarł swe niebieskie światło Prawdy. Różnica co do samej medytacji i dociekania, a drogi bhakti jest taka, że w dociekaniu żarliwością jest wytrwanie w samadhi wobec dociekania. Jest to zniszczenie oddźwięku i reakcji świata w sobie aż do uzyskania Czystej Świadomości zwanej stanem Sudhasattwa. Tylko tyle można zrobić. Bhakti idzie dalej, bowiem uzyskuje aktywny oddźwięk i reakcję Prawdy, czyli Boga. Dusza uwikłana w świat żyje oddźwiękiem i reakcją świata co zwie się karmą.

Widać tu wyraźnie trzy stany:

1. Duszy utopionej w świecie (oddźwięk i reakcja świata). Taka dusza uzyskuje tylko kolejne narodziny.

2. Duszy w Sudhasattwa (brak oddźwięku i reakcji) - ta dusza uzyskuje Źródło Stwarzania, co jest tylko jednym aspektem Boskiej Rzeczywistości.

3. Duszy w żarliwości za Bogiem (oddźwięk i reakcja Boga). Ta dusza uzyskuje Boga w pełni. Można rzec idzie poza Źródło Stwarzania. Uzyskuje wieczną boską formę Amrity.

Świat Super-przyczynowy

To może wydawać się rewolucyjne do New Age-owej powierzchownej duchowości, albo nawet wielu okrzyknie jako nieprawdziwe, bowiem Źródło Stwarzania powszechnie utożsamianie jest z Bogiem. Tak, to chcę podkreślić, Źródło Stwarzania jest tylko z jednym z aspektów Boga tak na prawdę. Potwierdza to Bhagawan Sai Baba w rozmowach z Ammą, Śri Vasanthą Sai. Tak więc istnieją też inne formy Wiecznego Istnienia i one nie mają dla siebie Źródła Stwarzania. Wiemy, wszystko co pochodzi od Źródła Stworzenia, to aspekt Brahmy. Musi też doń wszystko powrócić, ale to dotyczy świata przemijającego, zmiennego. Wieczność nie ma swego kresu w Źródle. To byłby absurd. Odwieczna Prawda w przejawieniach jako Satja, Prema, Dharma itd, nie powstała i nigdy nie powraca do Źródła. Amrita znaczy przecież Nektar Nieśmiertelności, Wieczności. Na przykład Siwa i Siakti to wieczne formy istnienia, nie powstają one i nie giną. Bhakti Wisznu jest niepowstałe, albo nauczanie Buddy Wairoczany tak samo. Te formy jedynie odbijają się w świecie iluzorycznym na różne sposoby, raz rozdzielnie raz w jedności, jak obraz osoby zmiennie odbija się w falującej tafli wody. Świat Amrity to Super-Boski świat, inaczej Super-Przyczynowy. Odbicie jego w stworzeniu to Boski świat jaki znamy i mamy wrażenie, że jest tak samo związany ze Źródłem Stwarzania jak całe stworzenie. To błąd perspektywy duszy w iluzji zmysłów. Ten błąd jest powszechnie powtarzany.

Mumukszu

Osiągnięcie stanu PremaBhakti nie jest kwestią osobistego wyboru ani religii. Kto aspiruje do tego stanu musi otrzymać taką łaskę Boga. Musi żarliwie się o to modlić i żyć miłością do Boga a wyrzeczeniem do świata by do tej łaski dojrzeć. Nie oznacza, że nie może funkcjonować w świecie, jednak jest to zasadniczo inna perspektywa. W tym stanie choć osoba żyje w świecie, to świata nie ma w tej osobie, nie wnika w nią. Radha, wielbicielka Kryszny i zarazem Jego Siakti, jest przykładem PremaBhakti. PremaBhakti rozpala się w ogień Mumukszu. Mumukszattwa, czyli żyjący w ogniu Mumukszu (ogniu umiłowania Boga) jest najwyższym stanem jogina. Jest ponad samadhi, ponad moce siddhi, ponad Sudhasattwa. Wielkość żarliwości odzwierciedla potem głębię Oświecenia. To oddźwięk i reakcja Prawdy.

Swami P. SaiSiwa

piątek, 8 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 7.indygo

Medytacja - 2015.05.08

Medytacja Tęczowa

7. indygo

Serce różowe (3)


Różowe serce

Brama siódma to kolor indygo i wprowadza ona do trzeciego z kolei, różowego serca, które jest ostatnim etapem medytacji tęczowej. Różowy kolor oznacza czystą miłość do Boga. Na Drodze bezforemnej można też określić to serce jako czystą motywację do odkrycia swej Prawdziwej Natury. Niezależnie od formy, czy braku formy jest to strumień czystych uczuć serca ku Najwyższej Prawdzie. Czystej, znaczy bez ego, bez umysłu, prosto z głębi jestestwa duszy, która dedykuje się tylko jednemu: jedności ze Źródłem.

Siakti Mahadewi mówi mi od razu: „bez Mojego zaproszenia nikt tu nie może wejść”.

Można to inaczej nazwać, choć nie zmienia to znaczenia, to Głos powołania. Prawdziwie droga duchowa zaczyna się w sercu różowym, to serce Premy, czyli miłości skierowanej wyłącznie do Boga i jak się nie trudno już domyślić, to łaska i zaproszenie od Boga. To duchowość mistyczna. Duchowość mająca na celu doznanie Boga, bycie w nieustannej Obecności Boga, aż do zrealizowania Boga w sobie. Dlatego pisząc o sercu różowym zaczynam od słów Boga. Ba! Mam nakaz tak zacząć, bo taka jest prawda tej świątyni różowego serca. Te słowa dzwoniły we mnie nieustannie, póki tego nie zapisałem. Bóg, który przychodzi do mnie jako Siakti Mahadewi podkreśla i mówi mi nie raz: „Ja piszę przez ciebie”. To istotna sprawa.

Nie każdy jest gotów do duchowości mistycznej. To nie kwestia fascynacji, kompromisu z życiem, ulepszaniem go, lub jakiś zamiłowań, jak do każdego innego hobby, a w tym przypadku do duchowości. Cała duchowość w tej formie, cała miłość do rzeczy, osób, religii, kraju, natury, relacji w związkach, do wiedzy nawet tej duchowej zawiera się w sercu zielonym.

W sercu różowym jest nieskończona miłość do Nieskończoności, jakim by imieniem Jej nie nazwać, w jakiej formie, lub bez, Jej nie wielbić. Cała namiętność życia skierowana jest by zbliżyć się do Boga, by Go poznać. By poznać siebie, ale nie jako osobowość, ale to jak Bóg cię widzi. Czyli poznać Siebie jako Boską Prawdę o sobie. Nazywane jest to Jaźnią, lub Prawdziwą Naturą. Psychologia poznawania „siebie” jako osobowości należy do serca zielonego.

W sercu różowym wyróżniam trzy kolejne bramy: indygo, fiolet i biel.

Odzwierciedla to trzy etapy rozpoznania Siebie: Indygo - rozpoznanie fałszywych identyfikacji: czyli „nie to, nie to...” Fiolet: poszukiwania „kim jestem”. Biel: wizja Boga/Jaźni.

7. Brama indygo - samadhi

Kolor indygo to kolor kosmiczny, z dala od Ziemi i procesów na niej zachodzących. To stan w którym sudżnianin (głęboko poszukujący) staje się (po przejściu tej bramy) dżwiamuktą (jivamukta) - duszą wyzwoloną. To kolor samadhi. Jest to brama wejściowa do różowego serca. Nie każdy tę bramę może przejść. Bardzo wielu terminuje na jej progu. Brak boskiego zaproszenia wynika z braku gotowości karmicznej do życia w różowym sercu. Lecz nie należy myśleć, że to poślednia brama. Jest ona doskonała. Samadhi jest podstawą każdego następnego kroku w głąb siebie. Wszystko co dotyczy prawdziwego doświadczania Boga opiera się na samadhi. Czym więc jest samadhi? Najkrócej to nieobecność ciała, emocji, zmysłów i umysłu. Tylko tak można stworzyć miejsce dla MahaPremy - doskonałej miłości wyłącznie ku Bogu. Oznacza to też, co chcę na wstępie mocno podkreślić, że Bóg nie jest do opisania, rozważania ani doświadczenia dla umysłu, czyli nie jest podmiotem żadnej filozofii czy teologii. To wielkie nieporozumienie co do „intelektualnych” rozważań. To też wielkie oszustwo umysłu pracujące w prostym schemacie: Stworzenia przez umysł wyobrażeń o Bogu, by w następnym kroku udowadniać nieistnienie „Boga”. Te „dowody” dotyczą tylko i wyłącznie nieprawdziwości wyobrażeń o Bogu. Tylko tyle.

Przebudzanie duszy

Właściwe miejsce i czas... jeśli chcesz żyć. Tak, bowiem samadhi jest poza życiem, więc rozciągnięcie go na całe życie to jego koniec. Też odwrotnie, chcąc żyć i być samadhi jest niemożliwe. Wtedy mówimy o spokoju, sianthi, tak można żyć, ale nie samadhi. Więc na tym etapie podział jest wyraźny i nieunikniony, na czas sadhany i czas aktywności życia. W sercu zielonym poszukiwane i pożądane było połączenie życia i sadhany. Teraz sadhana idzie tak daleko, że jest to niemożliwe. Teraz sadhana musi mieć swój wydzielony czas... i dla bezpieczeństwa tzw. normalnego życia - ograniczony. Samadhi to mahasianthi, wielki spokój. To spokój z odłączenia umysłu od zmysłów. Mahasianthi to pustka, to paraliż umysłu. Ze względu na taką moc samadhi dawni mędrcy szukali odosobnień, by nikt im nie zakłócał tego procesu.

Dlatego dla tych, co są w pragnieniu życia i praktykują dla doskonalenia życia, dla których duchowość ma znaczenie terapeutyczne, to znaczy by uzdrawiać swe relacje i jakość życia, medytacja tęczowa kończy się na kolorze niebieskim, czyli obejmuje serce czerwone i zielone. Samadhi i wyższe stopnie Drogi jest dla tych, którzy żyją dla sadhany i to jest ich powołanie. Tak więc jedni czynią sadhanę dla doskonalenia życia a inni żyją dla doskonalenia sadhany. Dopiero takiego człowieka można nazwać sadhaką, duchowym aspirantem, tylko taki może ofiarować swoje życie i służbę duchowemu Mistrzowi i zostać jego uczniem. Sadhana dla doskonalenia życia to etap wielbiciela, życie dla doskonalenia sadhany to etap ucznia. Taki uczeń nawet gdyby nie miał formalnego Nauczyciela, to pojawi się On z wnętrza jego serca.

Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że dla prawdziwego ucznia duchowość musi mieć najwyższą wartość. Oświecenie a potem służba innym by pomóc im w oświeceniu muszą mieć najwyższą wartość. Bowiem najwyższa wartość, najgłębsze docenienie budzi duszę i utrzymuje ją w stanie duchowej aktywności, a w medytacji dusza jest w stanie czuwania. Tylko wtedy. W samadhi ciało, zmysły i umysł zostają odłączone, odrzucone, jak więc zachować przytomność świadomości? Każdy, kto żyje fascynacją, zainteresowaniem, sprawdzaniem, porównywaniem, filozofią, czyli którego życie jest na poziomie umysłu, ten zwyczajnie zaśnie wraz z zaśnięciem umysłu w samadhi. Nie będzie przekroczenia umysłu a tylko sen. Do „snu” samadhi może wejść tylko ten, kto obudził duszę. Dusza musi być w stanie energetycznym a nie w stanie biernego świadka, jak jest w większości przypadków. W stanie świadka aktywną role rozgrywa umysł. Energetyczny stan, przebudzony stan duszy jest wtedy, kiedy pojawia się to co dusza ceni i po co tak na prawdę przychodzi na Ziemię, czyli głębokie docenienie i najwyższe wartości. To się ujawnia kiedy cała moc miłości skierowana jest na Boga by Go odkryć w sobie, by Go poznać i się z Nim stopić i by działać bez ego, jako On.

Zrozumienie

Nie jesteś ciałem, płcią ani jej rolą, zmysłami, wrażeniami, emocjami ani umysłem. Nie masz kształtu, kierunku ani substancji, która by mogła Cię tworzyć. Kiedy medytujesz odrzucaj wszystkie utożsamienia jako "nie to, nie to...". Najpierw umysł musi się odczepić od utożsamień. To jedyna droga by zniknął sam umysł. Umysł jednak uczy się powoli. Musi on oczyścić swoją przestrzeń mentalną z utożsamień. Myśli i przekonania w sferze subtelnej są realnymi bytami, które przesłaniają światło Pierwotnej Inteligencji. Dlatego muszą być oczyszczone realną pracą nad nieidentyfikowaniem się. Aby przyśpieszyć pracę czasowo używa się afirmacji anty-identyfikacji, która powtarza "nie jestem ciałem, zmysłami, wrażeniami, emocjami ani umysłem". Dobrze jest sobie często czytać buddyjską Sutrę Serca. Medytuj bez punktu zaczepienia, bez muzyki, krajobrazu, bez podpierania swej medytacji czymkolwiek bowiem to wszystko wspiera umysł. To było dobre w medytacji niebieskiej. Teraz to wszystko musi odpaść.

Kiedy doświadczasz doznań przyjemnych z ciała lub otoczenia to traktuj je jednako, bez poruszenia uświadamiając sobie, że należą do zmysłów, nie jesteś nimi. Nie skupiaj się na żadnym byciu, życiu, które jest na zewnątrz. To wszystko iluzja, to było dobre dla niebieskiej bramy, ale nie tu. Nie szukaj niczego w sobie, żadnych wizji, ani doznań. To wewnętrzny odpowiednik zmysłów i należy do umysłu. Kwituj wszystko co się pojawiło: "nie jestem tym". To ma się stać determinacją a nie zwykłą myślą. Jeżeli stają się jakieś wrażenia zbyt nachalne, związane z forma, dźwiękiem, doznaniem, itp, wewnętrznym wrażeniem lub zewnętrznym, wtedy wizualizuj pokawałkowanie tego i wrzucenie do ognia. Obserwuj jak się spala i staje popiołem a popiół rozprasza się i nie pozostaje nic. To zneutralizuje energię jakie to natręctwo posiada.

Medytacja

Wyobraź sobie żeś tylko świetlnym punkcikiem, tak zakotwicz umysł i go z tym zostaw aż sam umysł zdrętwieje. Patrzysz jako świadomość z tego punktu na... NIC, Pustkę totalną. Ta Pustka to ostatnia forma umysłu, w tej formie umysł nie może się poruszyć i doznaje paraliżu. Medytuj aż znikną wszystkie wrażenia, aż stanie się tylko czysta przestrzeń twej obecności. Kiedy na prawdę poczujesz że nic już nie jest obecne i tak siedź. W końcu zniknie pragnienie, niepokój, kierunek i czas. Po prostu JESTEŚ i to wszystko. Ciało już nie przesyła wrażeń, bowiem umysł „umarł” i wszystko odciął. Ciało jest jak odrętwiałe, a umysł jest jak nieżywy. To stan samadhi, tak osiągamy prawdziwy spokój mahasianthi. Pojawia się błogość, która jest niesubstancjalna. Nie da się jej "pociąć i wrzucić do ognia", gdyż ta błogość jest właśnie z nieporuszenia, z nieidentyfikacji i niesubstancjalności, wypływa z mahasianthi.

Zniknie nawet wrażenie ciała i jego formy niczym kamienne odrętwienie. Możesz zobaczyć drętwe ciało od wnętrza jako pustą formę w kolorze indygo. Ten kolor „zamroził” wszystko na kamień. Zniknie poczucie otoczenia, zniknie sam umysł z projekcją ego oraz wszystkimi poglądami i teoriami. Jesteś Światłem samym w Sobie. Punktem bez rozmiaru, ruchu ani procesu. To będzie tak znaczący moment uwolnienia, że nie będziesz miał wątpliwości co nastąpiło. Kajdany odpadły. Mukti, wyzwolenie się dokonało i już nic nie ważysz. Choć jest to najniższy stopień mukti i nie posiada ten stan boskiej mocy ani trwałości to jednak Wolność. Obowiązuje tu proste równanie, siedząc w samadhi nieskończenie długo osiągnie się nieskończona moc zaś każdy kontakt ze światem to potężny wyciek mocy. Jedna minuta złości kosztuje jeden miesiąc praktyki. Tak mówi Bhagawan Sai.

Ostrzeżenie

Wielu w tym stanie samadhi myśli że to Oświecenie. To stan doskonały, ale nie ostateczny. Prawda ujawniła tylko rąbka swej Tajemnicy. To bardzo znaczący krok, to podwaliny do głębszych stanów samadhi, ale to wciąż przedprogi Oświecenia. Wciąż bowiem brak samoobjawionej wiedzy Pradżniany, lub inaczej Brahmadżniany. Świetlisty umysł, albo inaczej Boski Umysł wciąż jest nieobecny. Bez tej wiedzy każde doświadczenie Czystej Świadomości przemija. Nie ma nawet boskiej mocy by pokonać uwarunkowania życia. Nie jest to przemijanie jak iluzja przemija, lecz ponownie zostaje przesłonięta. Jak niebo, które symbolizuje wieczność Prawdy i chmury, które symbolizują iluzję uwarunkowań umysłu. Umysł został tylko zepchnięty i sparaliżowany, niebo chwilowo czyste. Jednak to co zmienne ponownie przesłania niebo sprawiając fałszywe wrażenie, że właśnie niebo jest nietrwałe, że przemija. Wiweka, intuicyjna mądrość rozpoznania między rzeczywistym a nierzeczywistym nie została przebudzona.

Podobnie jest stwierdzenie o tym stanie pustego umysłu w buddyzmie ZEN: "kiedy siedzisz nie można cię odróżnić od Buddy". Tak jest w samadhi. Niestety, kiedy otwierasz usta umysł się ujawnia a wraz z nim ignorancja a nawet arogancja. To arogancja ego z powodu „osiągnięcia”. Umysł nie został przetransformowany, stąd ten efekt. To dlatego Mistrzowie ZEN starannie sprawdzają stan tego umysłu w rozmowie, w ogniu pytań i odpowiedzi a nie na podstawie własnych opowieści sadhaki o tym co doświadczył w jakiejś idealnej chwili uniesienia.

Sprawdzanie przez Mistrza dla formalnego potwierdzenia to dobra praktyka. Te chwile wglądów ujawniają potencjał do realizacji a nie są samą realizacją. W buddyzmie japońskiego ZEN rozróżnia się owe dwa stany: nietrwałych wglądów w Prawdziwą Naturę jako kenszo oraz głębokiego trwałego i niecofającego się doświadczenia jako satori. Ja nietrwałe stany nazywam mistycznymi wglądami, a na wyższym poziomie strumieniem oświecenia. Kiedy podejmie się właściwy wysiłek sadhany będzie i samo Oświecenie.

Uczniowie terminujący

Tak jak są mistrzowie-oszuści tak i są uczniowie-oszuści. Im Umysł Boski nie chce się ujawnić, bowiem doczesny umysł nie stał się choćby podobny do Boskiego. To „podobieństwo” wyraża się w niezbędnych cnotach które należy rozwinąć. Inaczej wyrażanie Boskiego Umysłu jest nawet nie możliwe i w tym cała rzecz. Kiedy umysł opanuje arogancja duchowa, wtedy przejście tej bramy indygo jest niemożliwe. Aspirant będzie siedzieć na progu tej bramy choćby milenia a nie zostanie wpuszczony do różowego serca. Tacy fałszywi aspiranci duchowi co dostąpią trochę radości anandy zaraz biegną chwalić się, dyskutować i stawiać ponad innymi. Jak narkoman na głodzie. Kiedy brama się lekko uchyli i zaleje kogoś boskim światłem, obdarza łaskami. Ego natychmiast to łapie i robi swój użytek. Arogancja duchowa to ciężki przypadek ignorancji. Nie należy dyskutować z takimi ludźmi, ich tylko trudności życia mogą nawrócić na właściwą drogę. Muszą wpierw nauczyć się pokory.

Bhagawan Sai mówi wyraźnie by nie tracić swej energii na arogantów. To ważna wskazówka. Arogancja musi być rozbita w pył i być zastąpiona pokorą, by dalszy postęp duchowy możliwy. Ale ta brama zawsze niesie błogosławieństwo. Poprzednie bramy były raczej uwalnianiem się z obciążeń, zaś ta i wyższe niosą tylko wiedzę i błogosławieństwo. Oznacza to, że nawet aroganci, ale tacy co już tu dotarli acz terminujący u tej bramy niosą wielki pożytek światu, niosąc światło swego doświadczenia. Oni docierają do ludzi o kamiennych serca i sztywnych umysłach, których siła ciemności jest nie do przebicia dla miłości. Dlatego nawet do takich sadhaków odnoszę się z uznaniem dla ich duchowej pracy nawet w takim stanie jakim są. Są Sudżnianinami. Oni stają się wojownikami światła, tnącym ostrzem Prawdy. To brama błogosławieństwa i go dostąpią prędzej czy później.

Refleksja

Niezależnie jak docierasz do tej bramy, czy tam terminujesz czy przechodzisz, niesie ona Wielkie Rozpoznanie. Następuje przebudzenie wiewki - rozróżnienia iluzji w jaką się wplątało, od stanu rzeczywistego - bycia tylko świadomością. Jesteś - i to jest prawdą. Bez utożsamienia z ciałem. Jest tu rozpoznanie wszystkich warstw umysłu i zrozumienie ich roli. Wszystkich poziomów wiedzy dotyczącej umysłu. Zależy to jednak od przepracowania lekcji na poziomie bramy niebieskiej.

Odłączenie od cielesności jest tak głębokie, że ciało wydaje się „kamieniem” w którym jedynym życiem jest świetlny maleńki punkcik - TY. Zobacz jak odpadają wszelkie role od ciebie. Należały tylko do ciała, do relacji z tym ciałem... A tu co? Nic z tych rzeczy nie dotyczy ciebie. Co za radość wolności, śmiech ze wszystkich ról życia co się grało tak zapalczywie. To też wielkie uzdrowienie i przemiana życia.

Swami P. SaiSiwa

czwartek, 7 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 6.niebieski

Medytacja - 2015.05.07

Medytacja Tęczowa

6. niebieski

Serce zielone (2)

6. Brama niebieska - spokój

Ostatnia brama zielonego serca. Niebieski to spokój. Kiedy przepracuje się i uwolni od wszystkich zależności, wpływów, pragnień i zakłóceń. Kiedy potrafi się na wszystko patrzeć jednakowo bez emocjonalnej czy afektywnej postawy, lecz zarazem jednakowo pozytywnie i życzliwie, wtedy pojawia się spokój. Spokój który nie tylko jest chwilowym brakiem gonitwy myśli i emocjonalnych szarpań bowiem to zostało przepracowane na niższych etapach. To spokój, który jest nie do zburzenia. Spokój, który staje się nową percepcją świata, owym wymiarem istnienia, który będzie przynosił ukojenie wszystkim zabieganym. To efekt wieloletniej pracy wszystkich niższych stopni Medytacji Tęczowej.

Czyste niebo jest jest zawsze takie samo. Czy przesłaniają je chmury, czy liście drzewa, albo budynki, to pomiędzy jest ten sam błękit. Tak postrzegaj wszystko. Spokój postrzegaj wszędzie, a znajdziesz go na drodze jednakowego-postrzegania. Wszędzie się wyłania kiedy medytujesz, ale nie tylko, jest też pomiędzy myślami, w przerwie słów, w czynnościach stanowiąc tło dla każdego gestu, kroku a nawet oddechu.

Trzeba tylko przenieść uwagę na te chwile ciszy, które są pomiędzy. Ale spokój jest nie tylko w ciszy, spokój to coś więcej. Spokój może chodzić, mówić, kochać, wspierać... tylko trzeba się tego nauczyć. Cisza to sprawa umysłu i pochodzi z umysłu. Spokój to natura duszy i zawiera w sobie ciszę i jest też poza nią.

Kiedy rozumiesz spokój i jakie procesy doń prowadzą to pomyśl sobie teraz że jest on wszędzie. Aby coś uspokoić wyobraź sobie niebieski kolor w tym subtelnie zawarty i to otaczający. Często patrz w niebo i przenoś to wrażenie niezróżnicowanej czystości w siebie. Ja sam kiedy chodzę po mieście, lub parku moją ulubioną rzeczą, którą obserwuję to niebo. Jest takie samo wszędzie. Pokochaj spokój nieba, zapraszaj go do siebie, do swego wnętrza, oddychaj nim. Kiedy coś kochasz o tym nieustannie myślisz. Kochaj spokój i kochaj błękit nieba, chciej wszystko czynić spokojem, jako nowym narzędziem a wszystko stanie się niebiańskie. Życie nie ucieknie, nie zawali się, raczej zawala się od nadkontroli. Życie przemieni się i uzdrowi. Uzdrowią się relacje, oczyszczą się twoje życiowe cele. W życiu pojawi się wiele przestrzeni, której poprzednio nie było widać. Poszerzy się widzenie.

Niebo jest ponad naturą, ponad roślinami, zwierzętami, ludźmi i ich zabieganym życiem, ponad żądzą życia, czy lękami życia. Bądź TAM, najpierw TAM, w tym błękicie a dopiero potem działaj. Mieszkaj w Niebie, działaj na Ziemi. Działaj kiedy poczujesz że możesz zrobić to coś z radością. Dopiero wtedy to czyń. Nauczysz się kierować intuicją, nauczysz się wybierać właściwy moment na działanie i tempo. Nauczysz się kierującego uczucia intuicji, by być w zgodzie z sobą. To czyni spokój. To przynosi pokój na świecie. W takim spokoju emocje i myśli się uciszają same a wyższe uczucia rozkwitają czyniąc Niebo na Ziemi. Wyższe subtelniejsze uczucia mogą rozwijać się wyłącznie za wsparciem spokoju. Przykładem takich uczyć to uczucia piękna, majestatu, misterium, tajemnicy życia, mocy, skupienia, trwałościa, pewności, zadowolenia, itd. To bogactwo uczuć niedostępnych z poziomy lęku lub afektu. Te uczucia stanowią o zdrowiu psychicznym.

Spokój i wyższe uczucia

Błędem jest mówić, że w spokoju nie ma uczuć! Nie ma afektu i emocji, ale wyższe i duchowe uczucia dopiero objawiają się w pełni swego piękna kiedy jest spokój. To wyższe wyrażanie siebie. O braku uczuć mówią ci co ich nie poznali, którzy nie doznali duchowego wymiaru swego istnienia, którzy utknęli w swym rozwoju na intelekcie i stali się erudytami a nie mistykami . Prostym pytaniem można rozproszyć wątpliwości co do tego: „Bóg jest nawet ponad spokojem, czy On też nie ma uczuć?”. To co ma wygasnąć to emocje, lecz często w literaturze emocje są utożsamiane z uczuciami. Dlatego trzeba koniecznie stopniować uczucia aby uniknąć tego typu nieporozumień. Czyż najwyższym doznawanym uczuciem spokoju nie jest Ananda, czyli błogość doświadczania Boga? To też uczucie, ale jakże odmienne, podobnie z Premą (Miłością), albo uczuciem Satji (Prawdy). Prawdzie też towarzyszy uczucie, tylko trzeba do tego dojrzeć. Nie raz spotkałem się z filozofami czy teologami. Mówią oni o konieczności braku uczuć by poznać Boga. Popełniają prosty błąd, bowiem chodzi o brak uczuć i emocji związanych ze światem, a nie z Bogiem. Lecz ci ludzie nie dojrzeli do boskich uczuć i tak samo nie poznali Boga. Bóg obdarza najcudowniejszymi uczuciami, ale wpierw trzeba się uwolnić od uczuć ciągnących umysł do świata. O to w tym chodzi.

Są też ludzie z przeciwnego bieguna. To ci, którzy wyłącznie wartościują doznawanie szczęścia, czy satysfakcji z życia, kiedy doznają silnych przeżyć i emocji. Ot taki afektywny charakter. Dla nich spełniony dzień to taki, który był pełen wrażeń i emocji. No właśnie, „dzień”, „chwila”, to u nich tego typu jednostki miary. Chwilowość i chwiejność przeplatana nudą. Emocje pozytywne, które w jednej chwili przemieniają się w przeciwieństwo. To hałaśliwi ludzie, którzy nienawidzą spokoju. Też i dla nich droga do duchowości jeszcze daleka. Spokój ma wielką moc i nie każdy może to wytrzymać.

Mów mniej, mów z miłością.

Sai Baba podaje trzy bramy mowy, które powinno przejść każde zdanie, które chcemy wypowiedzieć:

- pierwsza to brama umysłu, czy słowa są zgodne z prawdą,

- druga to serca, czy słowa nie krzywdzą,

- a trzecia to brama ust, czy warto je wypowiadać. Głupawki i głupie żarty już więcej nie powinny być sposobem na podtrzymanie konwersacji.

Podtrzymuj bycie i bądź tylko w takim towarzystwie. To praktyka spokoju w mowie, ale działanie i myślenie powinno się kierować podobnymi zasadami. Tak rozwija się inteligencja, tak tylko można odkrywać głębsze wartości życia. Tylko w spokoju jest głębszy kontakt z własnymi uczuciami.

W spokoju ładują się duchowe „baterie”. Daje to moc do działania. Aby działanie nie burzyło spokoju musi się ono zrodzić ze spokoju i być zgodne z wyższymi uczuciami. Przypominam, wyższe uczucia to te, które rodzą się ze spokoju i za bazę mają spokój. To najwyższy „użytkowy” charakter duchowości w życiu. Najwyższe ciało iluzoryczne (z pięciu iluzorycznych ciał) się budzi w spokoju i jest to ciało radości i piękna, anadamaja-kosza.

Medytacja spokoju.

W medytacji spokoju, kto żyje w spokoju też może nawet doznać spontanicznych duchowych wglądów. To jest wręcz naturalne, bowiem spokój prowadzi do mistyki. W końcu jesteśmy duchowymi istotami a nie cielesnymi. Te wglądy nie są jeszcze trwałym osiągnięciem, ale raczej zaproszeniem do wymiarów ducha. Wglądy te jednak oznaczają znaczny postęp na drodze oczyszczenia z chaosu myśli i emocji. Każda medytacja bazuje na spokoju i w istocie tu się zaczyna. Wszystkie poniższe stopnie medytacji to w istocie przygotowanie solidnego gruntu dla spokoju. Spokój musi być w ciele, energii, emocjach, myślach, relacjach, sytuacji...

„Wybierz sobie spokojne miejsce i ustronne...” - tak zaczyna się każda medytacja. „...i po prostu siedź bez działania i myśli ale w pełni świadomie...” - oto droga do bycia w pełni i rozpoznania tego.

Więc do dzieła:

Etap 1. Siedzenie.

Wybierz sobie spokojne miejsce i ustronne i po prostu siedź bez działania i myśli ale w pełni świadomie. Obserwuj oddech, ale nim nie manipuluj, obserwuj swoje istnienie w tym oddechu. Tempo oddechu odzwierciedla tempo pracy umysłu, więc pozwól oddechowi się uspokoić do rytmu naturalnego. Jeżeli będziesz oddech kontrolować mimo woli, znaczy masz tendencję do nadkontroli w życiu. Puść nadkontrol ćwicząc tylko obserwację oddechu. Kontrolowanie oddechu a obserwacja oddechu to dwie różne sprawy. Kiedy osiągniesz spokój poczujesz też ulgę i rozluźnienie w głowie. Gdy w głowie utrzymuje się napięcie skup umysł na pępku a znaczna część energii mentalnej spłynie z głowy do pępka (czakra Tan-Tien). Tam ją kontroluj poprzez samą obserwację i skupienie. To nadaktywność energii w głowie sprawia tyle problemu, pobudza umysł i czyni go niespokojnym. Systematycznie ćwicząc osiągniesz spokój oraz jasność i lekkość w głowie.

Etap 2. Czucie siebie.

Aby nauczyć się działać w spokoju trzeba wpierw nauczyć słuchać i patrzeć w spokoju. Ale jak patrzeć w spokoju, albo słuchać? Najpierw trzeba przejść etap nauki tego nowego „siebie”, to jest jasno postrzegać swój spokój a nawet cieszyć się nim. Cieszyć się lekkością w energii, jasnością w głowie, byciem ponad emocjami... itd. Nauczyć się widzieć te jakości w kontekście z tego zamieszania z którego się wyszło i do którego się powraca, kiedy medytacja się kończy. Jakie poruszenia się pojawiają? Obserwuj to. Kiedy kończy się lekkość? Zaobserwuj to. I tak ze wszystkimi jakościami. Najważniejsze to kiedy twój umysł traci przestrzenność i jasność a zaczyna się wciągać w nurt życia i znowu podróżuje od sprawy do sprawy bez wytchnienia. Te obserwacje to ważne rozpoznania, które pomogą pielęgnować spokój i nim żyć nawet w działaniu.

Etap 3. Słuchanie.

Kiedy owe rozpoznania staną się jasne i oczywiste, wtedy można przejść do słuchania dźwięków świata. Słuch zawiera dużo o świecie, ale nie aż tyle co wzrok. Dlatego łatwiej zacząć od słuchania naturalnych dźwięków. Słuchaj tak, aby nie tracić spokoju i nie dać się wciągnąć. Dokonane rozpoznania jakości spokoju będą teraz nowym zmysłem rozpoznawania co się z tobą dzieje i ew. co powoduje wytrącenie cię ze spokoju. Wtedy powracaj do siebie. Trudniej słuchać ludzkiej mowy, ale należy dojść do takiego stadium, jakby była to „mowa” ptaków, czyli choć zrozumiała to NIEZNACZĄCA. Oznacza to, że umysł nie podążył za mową, pozostał w spokoju. Siły akceptacji trzeba, aby tak praktykować pośród irytujących dźwięków. Irytujące dźwięki i tak nie powinny towarzyszyć nam w życiu, takie sprawy i tak w końcu trzeba wyprostować, ale poćwiczyć w nich też warto.

Etap 4. Patrzenie.

Podobnie jak ze słuchaniem, tylko tu jest dużo trudniej. Umysł zawsze był wciągany w to co obserwuje. Dlatego zawsze należy ćwiczyć od widoków natury, żywiołów, potem dopiero pośród ludzi i bliskich. Należy dojść do zupełnego nieoceniania zachowań dobrych ani złych, urody ani brzydoty a nawet atrakcyjności i płci. Oto siła stabilnego spokoju umysłu.

Etap 5. Działanie.

Nie oceniaj sytuacji utrzymując umysł i emocje w takim samym spokoju, wedle tych samych rozpoznań uczynionych w samym siedzeniu na etapie 2. Takie działanie, które jednakowo pogodnie patrzy na sytuacje pomyślne lub nie, na aprobatę lub krytykę, na stratę lub zysk. Kiedy mówi bez utraty jakości spokoju. Oto medytacja w działaniu, oto niedziałanie w działaniu (taoistyczna zasada Wu-Wei), bowiem ciało wykonuje czynności, kiedy za tym czasem umysł siedzi w chłodnym lesie. Ta praca to ważna praktyka i doskonalenie jej zajmuje w istocie całe życie.

Swami P. SaiSiwa

środa, 6 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 5.zielony

Medytacja - 2015.05.06

Medytacja Tęczowa

5. zielony

Serce zielone (2)

5. Brama zielona - równowaga

– jednakowe traktowanie, akceptacja

Zielony kolor związany jest z relacjami wszelkiego rodzaju. Najważniejsze i najsilniejsze to relacje w związku partnerskim, z dziećmi, rodzinne, przyjacielskie i zawodowe. Ale wiąże nas znacznie więcej relacji społecznych, kulturowych, religijnych, narodowych, planetarnych i kosmicznych. To nie koniec relacji. Najistotniejsze relacje wydają się być zapomniane i zdeprecjonowane w dzisiejszych czasach. To związek z Jaźnią i z Mistrzem duchowym.

W tej podróży medytacji tęczowej można oczywiście się skupić na oczyszczaniu i uzdrawianiu relacji bliskich, rodzinnych, przyjacielskich i zawodowych by je pielęgnować. To by była jedna warstwa tej medytacji – terapeutyczna, dla uzdrowienia własnej psychiki. Jednak w duchowej podróży trzeba wyjść dalej, poza doczesne relacje.

Stąd trzeba rozróżnić duchowość na trzy poziomy, aby wiedzieć o czym się mówi. Pielęgnowanie relacji codziennych życia doczesnego to duchowość użytkowa, doczesna albo religijna. Pielęgnowanie relacji z Mistrzem duchowym jak i z Bogiem a przekraczając to co doczesne to duchowość mistyczna. Życie w Oświeceniu, niesienie przykładu i Oświecenia innym to duchowość Boska.

Jednak nie należy się łudzić, że rolę terapii można zastąpić wyższą duchowością mistyczną. Każdy etap duchowości w rozwoju jako całości jest ważny. Nieuzdrowienie bliskich relacji czy emocjonalnego poziomu uczuć nie pozwoli wzbić się w niebo mistycyzmu. Tak samo bez mistycznych doznań głębokiego kontaktu z Bogiem, rozwoju i dojrzewania pod wpływem boskich uczuć nie możliwe jest pojęcie wyższej mądrości i Oświecenie.

W medytacji koloru zielonego zadaniem jest osiągnięcie równowagi w relacjach które nas wiążą ze światem. Bez tej równowagi nie przyjdzie spokój koloru niebieskiego, lub będzie powierzchowny i łatwo niszczony. Oto kilka kroków, które trzeba przeanalizować aby cieszyć się pięknem i zasilaniem zielenią dzięki zgodnym relacjom:

1. Pierwszy krok jest bardzo zewnętrzny, to własne miejsce w życiu bez powodowania konfliktów

2. Zgoda w relacjach z innymi aby inni nie byli prowokowani do konfliktów.

3. Pogodzenie się, że są „inni”, którzy nie chcą wchodzić z nami w relacje. Tacy ludzie u wielu osób, zwłaszcza kobiet, wywołują stres i lęk przed innością, lub niemożnością kontrolowania sytuacji, lub przynajmniej jej rozpoznania. W tym kroku przymnij do wiadomości: nikogo nie musisz kontrolować! Dla wielu to będzie wielkie wyzwanie by sobie odpuścić.

4. Nikogo nie zmieniaj bowiem to ty jesteś do zmiany. Są ludzie tak nastawieni zewnętrznie, albo informacyjnie, że kiedy dotrze do nich jakikolwiek strzępek informacji natychmiast chcą edukować innych. Pouczanie innych to wielki błąd i prosta droga do ocen i konfliktów. Odpuść sobie, nikogo nie musisz edukować, raczej przymnij, że sam nic nie umiesz i zwiększ tym własną determinację.

5. Milcz w negatywnych relacjach i emocjach (nie walcz). Rzadko kiedy naprawdę trzeba reagować na negatywne emocje innych. Owszem bywa tak. Jednak przyjmij zasadę „psy szczekają a karawana jedzie dalej”. Dziś, w dobie internetu, zwłaszcza kiedy rozmówcy mogą być anonimowi mamy zjawisko bezinteresownej nienawiści, czyli tzw hejtu. To ich demoniczna natura i tego dyskusjami się nie zmieni. Oni przyszli od demona i do niego powrócą, to ich źródło. To skrajny przykład, bowiem czasem potrzebna jest reakcja ale konstruktywna, ostrego cięcia, a nie dania się wciągania w dyskusje z hejtem. Emocje zarażają i to trzeba wiedzieć. Zostawiaj ich sobie, stroń od ocen.

6. Akceptuj drogę innych a uzyskasz ich akceptację a nawet miłość. Szacunek, szacunek, szacunek. Bez tego nie ma relacji opartej na pozytywnych emocjach. Czyli akceptacja inności innych i pozwolenie im bycia jakimi chcą być.

7. Nie oczekuj, nie wymuszaj, że sam masz być akceptowany lub zauważany albo nawet doceniany. Idź drogą życzliwości bez „wyrywania” zainteresowania innych tobą. To niepotrzebne. I tak w relacjach wszystko już jest karmicznie ustalone. Ty masz kontrolę nad jakością wewnętrzną tego co ma się wydarzyć na zewnątrz. Na wewnętrznej jakości się skup. Wszystko co ma być, będzie.

8. Pielęgnuj relacje z bliskimi, którym zależy na tobie, dawaj im swój czas i siebie, ale unikaj afektywności. Bądź raczej biegunem spokoju w relacjach, bowiem celem twoim jest wyjście poza te relacje. Z drugiej strony bez tych bliskich relacji twoje życie przestanie funkcjonować, więc... naucz się o nie dbać bez nakładania afektu, oczekiwać a szczególnie planowania i modelowania ich, czyli kontrolowania. „Planowanie i modelowanie” zostaw tym, którzy bardzo bardzo bardzo chcą szczęścia doczesnego i oczywiście cierpienia, które w tym zmiennym iluzorycznym świecie jest nieodłączne od chwil szczęścia.

9. Nie szukaj partnera/partnerki. Wasze spotkanie jest już karmicznie ustalone. Jeżeli już masz takową osobę ciesz się, bo masz szukanie już za sobą. Szukanie czegokolwiek w świecie to wiązanie się. Najlepiej przyjąć zasadę jedno-monogamii. Czyli jeden partner na całe życie i kropka. To uwalnia od zabiegania, męczenia się, porównywania... Jak z kimś nie wyjdzie poświęć się Bogu na resztę życia. Partnerstwo, rodzina, znajomi, praca... to iluzje jak cały ten świat. Zabieganie o nie to przeciwny kierunek do duchowości mistycznej. Jeżeli nie możesz być sam/sama to zawsze przyjmuj zasadę, że ten , który jest, jest jedyny i ostatni. Nigdy też nie zabiegaj o kogoś kto się nieustannie rozgląda, to chodzące nieszczęście dla partnera. Wiele by pisać o tym trudnym okresie młodości i życzę by minął jak najszybciej. Oczywiście pomyślnie, ale mistyczny rozwój duchowy w tym etapie życia jest w kosmicznej odległości.

10. Postrzegaj wszystkich i relacje ze wszystkimi jednakowo. Bynajmniej nie oznacza to, że jest wszystko jedno co robisz, lub z kim jesteś. Raczej to, że twoja dojrzałość karmiczna wyraża się tym, iż wszystko ma swoje właściwe miejsce w życiu i nic się nie wybija swym niedomaganiem, albo przeciwnie – ekscytacją. Podobnie jak zdrowe ciało, każdy organ ma swoje wyjątkowe miejsce i funkcje w ciele i kiedy wszystkie są ze sobą zrównoważone i zdrowe, wtedy ciało przestaje zwracać na siebie szczególną uwagę. Wtedy może być wykorzystane do innych wyższych zadań i poradzi sobie z tymi zadaniami bez problemu. Podobnie z relacjami, bowiem to w istocie forma ciała mentalnego. Jak będzie w tym ciele zdrowie i równowaga, wtedy posłuży do dalszych zadań duchowych bez blokad i niedomagań.

Można jeszcze wiele punktów wymieniać, a nawet książek napisać jak uzdrawiać relacje by je odtoksycznić i osiągnąć równowagę. Niemal wszystkie terapie, czy kursy rozwoju osobistego, czy tzw „duchowe” tego dotyczą. Jak wspomniałem jest to „duchowość” użytkowa, serca zielonego. Dopiero w sercu różowym wzniesiesz się na poziom prawdziwej duchowości mistycznej.

Medytacja przyrodnicza.

Etap 1.

Wyobraź sobie, że idziesz na spacer do parku, a najlepiej lasu. Wszystko co spotykasz to rośliny, zieleń, drzewa, kwiaty... – oglądaj je z jednakowym zainteresowaniem. Są również drobne zwierzątka, ptaki, owady. Wszystkie pracują i uwijają się. Też je obserwuj z jednakowym zainteresowaniem. Nie wyróżniaj niczego jako ważniejszego a raczej uświadom sobie, że wszystko jest w równowadze więc tak samo ważne. Jest też jakieś ukształtowanie terenu, może strumyk, są chmury i niebo, itd. Obserwuj to wszystko samemu pozostając w wewnętrznej równowadze. Jako obserwator uważny, ale nie dający się wciągnąć. Bądź jak przyrodnik, który chce zaobserwować, ale nie chce niczego zakłócić. To najważniejszy punkt do zrozumienia. Zauważ wszechogarniającą żywotność wszystkiego, jako jedną energię, która przenika wszystkie stworzenia. Przenika wszystkie żywioły natury, rośliny, zwierzęta jak i ciebie jednakowo. W tym ujęciu wszystko jest tylko przebraniem, jedne kukiełkami wszechprzenikającej energii życia. Dlatego ucz się jednakowego, jednakowo życzliwego traktowania wszelkiego przejawienia.

Etap 2.

Tak medytuj na spacerze i tak samo medytuj potem wśród ludzi w mieście. Przenieś medytację tę do miasta i zobacz, że wszyscy ludzie czy idą, czy siedzą, czy gadają, walczą, czy milczą są tylko kukiełkami tej samej energii życia. Patrz więc na nich jednakowo. Po prostu muszą to robić, jak w naturze wszystko ma swoje role. Różnica jest tylko taka, że w naturze rola jest związana z kształtem i gatunkiem. Tu różne role, ale jeden gatunek – człowiek. Niemniej ludzie mają indywidualne role i „kształty” psychiczne co często odzwierciedla się na zewnątrz, w sylwetce i wyrazie twarzy. Dlatego tylko obserwuj i traktuj jednakowo. Ich role się tak samo uzupełniają jak w przyrodzie, tak samo są jej elementem. Bądź niezaangażowanym, choć żyjącym uważnie „przyrodnikiem” pośród ludzi.

Etap 3.

Kiedy poczujesz, że potrafisz jednakowo patrzeć na ludzi, że już nie uruchamiają się lawiny odruchowych ocen ludzi. Że stali się zwykłym elementem natury to czas przenieść tę medytację na grunt bliskich relacji i rodziny. Tu też wszyscy grają swoje role. Niestety wszyscy posiadają okulary własnych przekonań co do ról, co do oczekiwań, upodobań do innych i uprzedzeń. Nikogo nie zmieniaj, zostaw to, ten cały świat „przepychanek”. Popatrz jak na kolejne przyrodnicze role. Trudność polega na tym, że bardzo się wydaje iż dotyczą ciebie, ale wiedz, że tak nie jest. Jesteś w centrum burzy relacji a mimo to nie dotyczą ciebie, ale wyobrażenia o tobie jakie mają inni. Teraz bądź wewnętrznie „przyrodnikiem”, uważnym, ale niezaangażowanym a tylko obserwującym. Odpowiadaj zawsze spokojnie i rozważnie co powinno być powiedziane. Nikogo i niczego nie oceniaj, bo to taki sam świat przyrody jak w etapie 1.

Etap 4.

Teraz, kiedy już rozumiesz o co chodzi w grze relacji osiągnij jeszcze głębszy spokój i przespaceruj się na cmentarza. Dla podświadomości jest ważne, aby wszystkie etapy tej medytacji wykonać, bowiem uruchamiają się procesy transformacji. Zobacz na cmentarzu jak wszystkie relacje się kończą, jak wszystkie aspiracje i pragnienia się kończą. Cisza. Tu głos ma już tylko natura. Stąd pospaceruj sobie do parku znowuż w etap 1. To niekończący się cykl życia – tworzenie, podtrzymywanie i unicestwianie.

Etap 5.

Powtarzając cyklicznie wszystkie te etapy przez długi czas, może całe życie, mając przemyślenia, które odnalazły równowagę i spokój. Kiedy odnalazłeś, że JESTEŚ i oddychasz wolny od uwikłań w relacje, weź na ten spacer swoją najbliższą osobę i oprowadź przez wszystkie etapy. Pozwól jej doświadczać, stopniowo również tego i dziel się tym co i ty doświadczyłeś/doświadczyłaś. Nie daj się wciągać w roztrząsanie problemów, potok oskarżeń czy oczekiwań. Wtedy lepiej milczeć, to ma być medytacja, spokój, tylko spacer a w konflikcie etap cmentarza jest najlepszy, gdyż rodzi opamiętanie. Tam wszystkie konflikty znalazły swe „rozwiązanie”. Etap cmentarza jest też bramą do kolejnej medytacji koloru niebieskiego.

Swami P. SaiSiwa

wtorek, 5 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 4.żółty

Medytacja - 2015.05.05

Medytacja Tęczowa

4. żółty

Serce zielone (2)

Zadania zielonego serca

Zielone serce to relacje z otoczeniem, społeczne i rodzinne. Emocje, uczucia, interakcje i komunikacja. Na tym poziomie zielonego serca są najczęściej uwikłane kobiety, bowiem bezpośrednio dotyczy to związków i jakości relacji w związkach. Kobiety mówiąc o miłości najczęściej mówią o zielonym sercu. Oczyszczone zielone serce to prawość i nienaganność. Tak jak oczyszczone czerwone serce miłości namiętnej to moralność i powściągliwość. W czerwone serce najczęściej uwikłani są mężczyźni, to jest dla nich miłość. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych. Dojrzałość w końcu prowadzi wszystkich do zielonego serca.

4. Grota żółta

Pierwsza brama zielonego serca, żółty, to emocjonalność i jej moc. Pielęgnuj swoją moc. Niech osiągnie czystość, niech nie dotyka niczego. Niech służy tobie, niech pielęgnuje twe ciało, dobre emocje i życzliwy umysł. Niech nie rozprasza się i nie miesza z energiami innych. Niech się kieruje wyłącznie do Boga.

Kolor żółty to również czas, mądrości i cnoty. To też rozkwit osobowości oraz talentów. Nich twoje działania i wyobrażenia zawsze będą moralne niech twoja energia nigdy nie dotyka tego lubieżne, chciwe, niemoralne. To czas oczyszczenia swego nawykowego myślenia o wszystkim i niczym. Gadatliwy umysł niszczy energię emocjonalną. Rozprasza i niweczy. To doprowadza nawet do depresji i degradacji osobowości. Masz do wyboru, albo prymat emocjonalności albo inteligencja. Kolorem umysłu jest również żółty, tak więc panowanie, to znaczy nie rozpraszanie swej emocjonalności, utrzymanie żółtego płomienia jasnego i stabilnego, pracującego raczej wewnątrz niż na zewnątrz sprzyja zasileniu inteligencji i jej rozwojowi. Sprzyja kreatywności i dynamiczności w życiu. Sprawia, że podejmowanie wyzwań nie stanowi problemu, to znaczy, że nie jest obarczone lękiem. Czysta stabilna emocjonalność to pozytyw życia i jasna droga. Tak medytuj o swej energii. Jesteś żywym ogniem życia, a nie chaotycznym. Twoja droga życiowa jest jasna i otwarta, ale nie musi być zdeterminowana. To moc kontrolowania swojej sytuacji życiowej, a zatem i dawania oparcia i opieki słabszym. To twoja moc by żyć szlachetnie i promiennie w bramie zielonej. Ze szlachetności żółty zrodzi boski złoty promień w zielonym sercu.

Kiedy przestałeś się angażować w konflikty i je wywoływać w popędliwym i afektywnym czerwonym sercu, dopiero teraz możesz dostrzec swój żółty płomień energii pranicznej pracującej cicho w twoim wnętrzu dla ciebie. On daje ci siłę wzrostu i niezależność. Też niezależność do własnej drogi życia, własnego myślenia i własnego odczuwania. Czując w sobie moc możesz pozwolić sobie na poczucie niezależność i samowystarczalności. Wszystko to możesz osiągnąć na drodze rozwoju osobistego, za który odpowiada żółty. Miesiącem tego koloru jest cudowny maj. Wszystko w naturze tu dorasta do dojrzałości lata.

Myślisz, że zależysz od świata i łaski innych? Karma na to życie już jest ustalona, los ułożony. Jedynie w twojej gestii jest jakość przeżywania tych wydarzeń. Tu masz wiele do zrobienia, tu twój los spoczywa w twoich rękach. Stąd wycofaj swoje afektywne emocje ze świata i zintegruj w sobie w jeden czysty żółty płomień. Czakra słoneczna, należąca do triady czakr serca, jest tym centrum emocji.

Medytacja światła

Jak możesz, to kontempluj ze świeczką by sobie pomóc. W bezwietrznym pomieszczeniu zapal świeczkę i medytuj o płomieniu. Świeczka pali się na żółto, (słońce dające życie i wzrost też jest żółte). Stabilność płomienia świeczki to brak emocjonalnego zachwiania w tobie. Czystość płomienia to twoja czystość i pozytywność emocji. Światło płomienia świeczki to twoja jasność myślenia i dostrzegania tego co dobre. Temperatura tego płomienia to twoja moc która cię chroni i pielęgnuje.

Zamknij oczy i wyobraź sobie ten płomień świeczki w sobie, w sercu. Niech go ogrzeje i oczyści z wszystkiego co ci przeszkadza i zaciemnia. Niech płomień powędruje do głowy i oczyści z nawykowego myślenia. Niech wypala chore myśli i skojarzenia. Niech umysł uczyni promiennym i pustym. Niech ten płomień zejdzie w dół i oczyści ze złogów układ trawienny. Niech wymiecie trucizny. Kontempluj jasność i czystość i lekkość w brzuchu. Niech płomień zejdzie do ośrodka seksu i oczyści narządy z pożądliwości wrażeń zmysłowych, niech wprowadzi równowagę i udrożni przepływ energii. Niech zejdzie do nóg i je pobudzi by działać i iść w życiu odważnie na przód. Teraz zanurz się cały w płomieniu świecy, niech obejmie cię jako całość włącznie z aurą. Niech energetyzuje i oczyszcza. Tak pozostań chwilę, pozwól sobie poczuć tę energię. Teraz niech światło tego płomienia którym jesteś obejmie rodzinę, potem dalej cały świat, potem kosmos i poza w świetlistą bezforemność Boga. Medytację zakończ z powrotem na sercu.

Czystość i jakość energii

Żółty kolor to kolor wzrostu. Ktoś kto żyje bezkrytycznie emocjami, bez powściągliwości, ten blokuje wzrost inteligencji. I odwrotnie. Życie wyłącznie inteligencją blokuje emocje, przez to samemu nie odczuwa się a tym bardziej nie odczuwa się co czują inni. W obu przypadkach ta nierównowaga objawia się krzywdzeniem siebie i innych. W obu przypadkach z takimi osobami trudno jest żyć. Emocje powinny być harmonijne, pozytywne i delikatne by były zdolne do wczuwania się co czują inni. To też element komunikacji pozawerbalnej. Jakże istotnej. Myślenie podobnie powinno być jasne i pozytywne, zdolne do rozumienia innych. Widzenia z innych punktów widzenia niż własny. Oto gwarancja harmonijnego wzrostu, która niezawodnie prowadzi do szlachetności. Bez przejawienia szlachetności życia nie ma mowy o prawdziwej równowadze emocji-umysł. To ważna wskazówka.

Zablokowanie w emocjach albo myśleniu (czakry słoneczna i czołowa) objawia się brązową energią, a negatywność emocji czy myślenia nawet czarną energią w tych czakrach. Wtedy nie trudno o obce wpływy astralne i energetyczny wampiryzm by jakoś funkcjonować. Stąd w takich przypadkach nierównowagi czy blokad medytacja płomienia świecy jest konieczna i zbawienna.

Na tym etapie rozwoju mają swoje miejsce popularne ćwiczenia hatha-jogi, tai-chi i inne. To bardzo ważny element rozwoju na ścieżce duchowej. Ćwiczenia te pobudzają przepływ energii pranicznej (chi) w ciele i włączają w swój strumień energię emocji. Dzięki temu o wiele łatwiej panować nad emocjami i łagodnie rozładowywać stres, który jest także związany z blokowaniem energii pranicznej. Aktywny wypoczynek w naturze też należy do pobudzania i harmonizowania energii pranicznej w sobie. Jest jednak mniej świadomym dzianiem jeśli chodzi o kontrolowanie i kierowanie energią. Współczesne formy aktywnego wypoczynku i twórczości, jak np taniec praktycznie nie zajmują się kontrolowaniem umysłu. Raczej jego pobudzaniu i zaspakajaniu jego zachcianek. To jednostronny rozwój. Zdecydowanie do takiego zbalansowania umysłu i emocji służą starożytne systemy ćwiczeń, które należy trenować pod okiem doświadczonego nauczyciela.

Swami P. SaiSiwa

poniedziałek, 4 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 3.pomarańczowy

Medytacja - 2015.05.04

Medytacja Tęczowa

3. pomarańczowy

Serce czerwone (1)

3. Brama pomarańczowa - nieprzywiązanie

W kolorze czerwonego ognia uwalniasz się z uwikłań, a w pomarańczowym sam przestajesz je tworzyć. Pomarańczowy kolor to kolor oczyszczenia. Oczyszczenie z energii szarej i chorobowej, rozbicie zatorów przepływu energii w uzdrawianiu energetycznym. To w duchowości również powstrzymanie się od pragnień i wyrzeczenie. Jedno ma związek z drugim i dopełnia proces uwalniania się od toksycznych wpływów, uzależnień a nawet ataków.

W pierwszych krokach (kolor szary i czerwony) należało się ochronić od wszystkich tych silnych niekorzystnych wpływów. Teraz jednak czas przyjrzeć się sobie i zastanowić jakie pragnienia żywisz do świata, które są przyczyną tego co atakowało i wiązało. Świat to akcja i reakcja. Jeżeli świat atakuje, to zawsze jest to twoja własna energia pragnień i ich wymuszania, która została wysłana w świat. Energia ta powraca różnymi drogami poprzez działania innych ludzi o podobnych skłonnościach, ale jest to zawsze twoja energia. Teraz czas zdemaskować własne pragnienia i inne działania w stosunku do świata, do innych ludzi przyglądając się reakcji świata, jak też ludzi, przed którą się broniłeś kolorem czerwonym. Daj sobie czas by rozpoznawać swoje wzorce, bowiem nie są one widoczne od razu. Medytuj nad tymi zależnościami.

Co cię drażni? Odwróć kierunek i zapytaj siebie kogo i kiedy ty kogoś drażnisz. Ktoś cię atakuje? Zapytaj siebie kogo i kiedy ty atakujesz. Kto cię zwodzi? Zapytaj, kiedy ty zwodzisz lub zwodziłeś, itd... Weźmy przykład: zwymyślasz kogoś i naubliżasz. Jednak zadowolenie ze zwycięstwa będzie krótkie, bowiem ktoś to uczyni tobie. Może ta sama osoba, ale jak nie jest to w jej naturze to ta energia wróci inaczej, np przez kogoś z dalszej rodziny. Wtedy naubliżasz i tamtej osobie i pojawia się rozłam w rodzinie. Powiesz że świat jest pełen potwornych ludzi i musisz się chronić? Jest dokładnie odwrotnie. Zrozum to. Zrozum mechanizm sprawiedliwości świata. Dopiero kiedy się wycofasz, wtedy to zobaczysz.

Pozytywy działają tak samo, więc już wiesz jak otrzymywać pozytywne działania - dawaj je sam innym. Wiesz jak zmienić świat - zmień siebie. Wiesz jak wprowadzić pokój i miłość na świecie - sam tak żyj. Ważne żeby zobaczyć to koło karmiczne, którym sam się usidlasz. Nie zawsze jest to do zdemaskowania, bowiem mogą też pojawiać się reakcje twoich działań z poprzednich żywotów, które ciebie teraz uderzają. Ale i to jest możliwe sobie przypomnieć jeżeli jest wielka potrzeba.

Wyrzeczenie powściągliwość w pragnieniach to kolejny stopień w stosowaniu koloru pomarańczowego. Po pierwsze przyjrzyj się co ci ciąży, jakie reakcje świata, potem jak je sam wywołujesz. To było wyżej, ale to stwierdzenie zakoduj sobie jak mantrę, bowiem świat jawi się każdemu odbiciem jego wnętrza. Na ekran różnorodności przejawiającej się doskonałości świata nakładasz swój własny film uwikłań w radości i cierpienia i go oglądasz bez zrozumienia kto ten film stworzył. Następnie pomyśl, czy nie lepiej by ci było bez ciężaru tych reakcji i odpuść pragnienia które je powodują. Może trzeba zrezygnować z jakiś nawyków, używek, może, a nawet brdzo często z jakiegoś towarzystwa, które ma zły wpływ. Ograniczaj swoje pragnienia aż osiągniesz stan wolny od pragnień. Dusza nie ma korzyści z pragnień, tylko umysł. Użyj więc inteligencji by zracjonalizować pragnienia do minimum. Do niezbędnych potrzeb i osiągania szlachetnych celów.

Oczyszczenie stwarza miejsce na  nowe pozytywne rzeczy. Daje okazje wyrwać się z nieświadomej rutyny i stać się bardziej twórczym. Tak więc pomarańczowy powsztrzymuje cię od aktywności. Najpierw negatywnej, potem po prostu zbędnej, aż w końcu niemal wszelkiej i tak ostatecznie osiągasz ascetyzm czyli pełne wycofanie ze świata.

Przynajmniej na czas medytacji jest to konieczne. W medytacji bądź ascetą. By to podkreślić możesz specjalnie się przebrać do medytacji. To pomoże umysłowi a zwłaszcza podświadomości. Bowiem nie może być tak, że medytując co chwilę przerywasz bo przypominają się fajne rzeczy do pomyślenia, zapisania czy zrobienia. Jeśli pali ci się chałupa to raczej przerwij medytację. Poza tym siedź ile zamierzałeś siedzieć. Może to skrajne stwierdzenie, ale niech tych powodów do rozproszenia medytacji będzie jak najmniej. Tylko tak zrozumiesz czym jest odłączenie się od świata. Tylko tak można ujrzeć czym jest uwikłanie w świat.

Aby sobie w tym pomóc siedź na pomarańczowym dywaniku lub kocu. Ten pomarańcz ma dać ci odcięcie od świata i wycofanie z własnych rozpraszających działań. Kiedy przyjdzie zakłócenie otworzysz oczy i zobaczysz, że otacza cię pomarańcz. Pomyśl wtedy czy powinieneś go opuszczać przed czasem? Czy jest ku temu wystarczający powód? Zamiast tego wróć do swego wnętrza i kontynuuj medytację, bowiem wszystkie kłopoty pojawiają się właśnie dlatego, że działasz, zwłaszcza umysłem. Przyjrzyj się temu. Wszystko co cię spotyka to twoje z różnych okresów przeszłości, które powróciło. Wszechświat jest pod tym względem bardzo precyzyjny. Naucz się teraz być w niedziałaniu, w medytacji.

Ale tu też uwaga. Nie należy przedkładać medytacji nad obowiązek. To znaczy mąż ma obowiązek wobec pracy zawodowej i rodziny, żona wobec męża i domu, dzieci wobec rodziców. Takie forsowanie medytacji, które łamie te relacje nie przyniesie postępu duchowego bowiem utrwala umysł wbrew dharmie, co w efekcie przyniesie jeszcze więcej zakłóceń i umocnienie ego. Jeżeli chcesz uczynić medytację swoim najwyższym obowiązkiem, to przyjmij pełną sanjasę. To ślubowanie i pozostanie samemu bez domu, pracy i rodziny. Wtedy zakłada się pomarańczową szatę jako symbol wyrzeczenia się świata.

Rozumiesz teraz funkcję pomarańczowego? W życiu doczesnym (a nie wyrzeczonym) to wyrzeczenie się pragnień do niezbędnego minimum potrzeb aby żyć w harmonii z rodziną, pracą, bliskimi a zarazem pozostać w pełni aktywny na drodze duchowej. Dla życia doczesnego w relacjach rodzinnych i zawodowych można przyjąć ograniczoną sanjasę, czyli atma-sanjasę. Sanjasa, czy atmasanjasa przynosi wielkie oczyszczenie z uwikłań i szybkie wyzwolenie Mukti.

Swami P. SaiSiwa

niedziela, 3 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 2.czerwony

Medytacja - 2015.05.3

Medytacja Tęczowa

2. czerwony

Serce czerwone (1)

2. brama czerwona, ognista

Czerwony - ogień - spalanie wpływów. Wreszcie sam. Wolny od stresu świata. Wolny od jego chciwości, wolny od jego pogoni. Wolny od jego pożądania. Wolny od światem zagrożenia...

Wyobraź sobie ogień w koło ciebie, który cię chroni od wpływu świata. Każdy jego atak, kiedy czujesz się zagrożony jest unicestwiany w barierze ognia. Bywają sprawy bardzo trudne, ciążące i niechciane. Wrzuć je do ognia jedna po drugiej. Niech to co niekorzystne zostanie oczyszczone a to co negatywne zniszczone. Wszystkie ciążące sprawy wyobraź sobie jako zapisany zeszyt. Wyrywaj strona po stronie i wrzucaj do tego ognia. Jeżeli z oddechem śpiewasz mantrę, będzie to jak ofiarowanie Bogu swoich trosk. Ogień jest sam w sobie bramą do boskiego świata.

Związki z ludźmi wyobraź sobie jako sznur który z nimi ciebie wiąże. Niech ogień go przepali. Patrz jak sznury odpadają, pozwól osobom tym odejść. Niech wszystko się oczyszcza i uwalnia. W praktyce nie zawsze znaczy to że osoby te fizycznie odejdą, ale to że odejdą emocjonalnie, ich emocjonalna zaborczość. Tak relacje stracą swoją toksyczność. Czy to w rodzinie, czy w pracy lub pośród znajomych odejdą napięcia i ciężar. Odejdzie twoja reaktywność na to, często już hiper-reaktywność. Zobojętnienie na ataki lub inne wpływy może zdziałać cuda w otwarciu drogi do uzdrawianiu relacji. Do otwarcia drogi do wybaczania.

W aurze jako chwilowe wrażenia dnia gromadzą się emocje i reakcje. Pozwól ogniowi wnikać w aurę. Niech aura się oczyści ze wszystkich obcych elementów i wrażeń. W umyśle pojawiają się obrazy wspomnień i skojarzeń. Wszystkie wrzucaj do ognia. Czasem nawet na ulicy widzisz, np. widzisz reklamę, której nie chcesz widywać, to przykre wrażenie od razu gestem ręki wrzucaj do ognia. Nie pozwól wnikać takim rzeczom do twojej aury.

Ciałem wiele rzeczy i osób dotykałeś. Niech ogień w tobie oczyszcza z niechcianych wrażeń i przejętych energii. Wywołują tylko blokady i obniżają świadomość do poziomu dawcy. Niech wewnętrzny płomień przyniesie ci czystość.

Wiedz, że wyobrażony ogień w miarę ćwiczeń staje się coraz bardziej skuteczny. Nawet gdy początkowo jest tylko astralny. Stopniowo staje się realnym ogniem pranicznym i ma zdolność do unicestwiania materii astralnej z której utkane są obrazy i wspomnienia. Im bardziej natrętne, tym gęstsza materia astralna.

Powtarzaj przy tym umiłowane Imię Boga, lub mantrę OM jak nie masz takowego. Wyobraź co cię obciąża i wrzucaj to do ognia, patrz jak znika. Uwalniaj się pozytywnie, to znaczy wiedz, że tylko człowiek wolny może być prawdziwy. Tylko człowiek prawdziwy może być kochający. A tylko człowiek kochający jest dla siebie i świata pożyteczny. Cała reszta to obciążenia. Uwalniaj się, uwalniaj, uwalniaj. Wyższe uczucia duszy mogą się tylko wtedy ujawnić, kiedy niskie emocje odpadną. Kiedyś zobaczysz inną stronę emocji, czystą niczym krystaliczna woda. Wtedy emocje będą mową wyższych uczuć. Teraz same hulają jako pomieszanie z poplątaniem stając się więzami i powrozami o niezwykłej duszącej a czasem śmiertelnej sile.


Swami P. SaiSiwa

sobota, 2 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 1.szary

Medytacja - 2015.05.02

Medytacja Tęczowa 

1. szary

Serce czerwone (1)

Wszystkie bramy kolorów są pogrupowane po trzy stanowiąc jedną grotę serca, lub prościej: jedno serce. Jest to więc podróż do coraz głębszych serc o coraz wyższym poziomie świadomości. Serca te również mają swoje dominujące kolory związane z kolorami bram. Tak więc Medytacja Tęczowa przemierza trzy serca by dotrzeć do czwartego, kryształowego, które zarazem jest początkiem Medytacji Kryształowej.


W świadomości oświeconej mamy trzy poziomy świadomości, a raczej już tylko głębi przejawiania Oświeconej Świadomości, co stanowi łącznie dziewięć poziomów świadomości. Nie można jednak mówić o jakiejś Medytacji w Oświeceniu, bowiem w Oświeceniu nie istnieje nic głębszego od samej Świadomości, nic oddzielnego od tejże Świadomości. Pomimo, że Świadomość sama w sobie jest doskonała, nie znaczy, że umysłowi ujawnia wszystko, choć każde ujawnienie jest kompletne i doskonałe.

W Tęczowej Medytacji najważniejsze są bramy i ich kolory. Groty serca mają tu tylko znaczenie łatwiejszej orientacji do jakiego poziomu świadomości przynależą poszczególne bramy. Tak więc w medytacji tej nie wizualizuje się kolorów grot serca a tylko bram.

Czerwone serce

Afekt i pożądanie. Zarówno jako sprawca jak i ofiara. Zmysły dążą do ekstremalnych wrażeń. Umysł karmi się tymi wrażeniami jak narkotykiem. W istocie umysł poszukuje energii dla siebie by funkcjonować. Nie rozróżnia z jakiego źródła czerpie. Taki jest niski umysł manas. Odpowiada mu mózg. Wzbudzanie afektu i pożądań w sobie wywołuje skutki stawanie się również ofiarą od pożądań innych. Ekstremalna huśtawka wrażeń od euforii do depresji i z powrotem. Bycie ofiarą sprawia ekstremalne cierpienie i żądzę odwetu. Czy można być bardziej uwikłanym w zewnętrzny świat? Czy można nosić cięższe kajdany? Karma zaciska swą żelazną garść na szyi takiego głupca. Jednak jakże wielu ludzi tak żyje. Spal to serce, spal pożądania i awersje. Niech ten ogień raczej ciebie chroni od pożądań, niż pali żądzą.

1. Brama szara

(W kolorze szarym, a raczej przyciemnionym jest zewnętrze tęczy. Wnętrze jest w blasku.)

Zatrzymaj się choćby na chwilę. Będąc w nieustannej pogoni za tym co na zewnątrz nie widzisz całości. Nie widzisz przyczyn tylko skutki, więc jak zrozumiesz co cię spotyka? Nie rozumiejąc siebie nie zrozumiesz życia wokół. Zacznij medytować, skieruj swój wzrok do wnętrza i odkryj świat przyczyn, których skutki spotykasz na zewnątrz.

Kolor szary to kolor popiołu. To również kolor równowagi między bielą a czernią. Pozytywy i negatywy w świecie zewnętrznym są iluzoryczne. To pułapka dualizmu. Przyjmij postawę neutralności. Powstrzymaj się, zatrzymaj się w pogoni, w ocenach, w aktywności, w emocjach i zacznij od dziś systematycznie medytować.

Prawdziwy pozytyw to poznanie Siebie  Prawdziwego, swej Boskiej Natury, która jest pierwotna przed wszystkim co powstało. Z tej Pierwotnej Natury wszystko wypłynęło, cała kreacja wszechświata. Zaś prawdziwy negatyw to trwać w iluzji zmysłów i umysłu. Ta iluzja sprowadza zaciemnienie do wnętrza, do tego stopnia, że twoja Boska Natura nie może już być postrzegana ani przejawiana.

Popiół. Gdyby twój dom, dobytek, praca, rodzina i znajomi, cały świat spłonął i się spopielił? Co byś wtedy miał do zrobienia? Na tę chwilę medytacji tak wszystko potraktuj i zatrzymaj się nad sobą.

Usiądź wygodnie ze skrzyżowanymi nogami na poduszce medytacyjnej. Zamknij drzwi do świata, obróć się do ściany i zostaw na chwilę świat. Oddychaj swobodnie i głęboko. Potem już spokojnie obserwuj oddech. Wycisz się emocjonalnie, wycisz umysłowo. Kilka świadomych głębokich oddechów niczym westchnienie odpręży zgromadzone napięcia w ciele. Neutralność i wyciszenie, wyciszenie i neutralność. Ciesz się regenerującym psychiczne siły spokojem. Nic nie czyń, tylko obserwuj bezemocjonalnie. Świat sam się wydarza. Nie trzeba mu pomagać. Jesteś więc wolny!

Stopniowo zacznie odpadać afektywne nastawienie do życia. Będzie większy dystans do wszystkiego, więcej przestrzeni w życiu. Sprawy z łatwością będą postrzegane z wielu kątów widzenia a zatem optymalne rozwiązania wielu problemów będą naturalnie się ukazywać. Twoja świadomość zacznie się poszerzać. Samoistnie wzrośnie tolerancja i życzliwość.

Jeśli wyłączysz światło atrakcyjności oświetlające świat, to stanie się on szary. To samo z umysłem. W istocie głównym winowajcą jest umysł. Jeśli nic nie zakłóci tego procesu doświadczysz ponadczasowej jasności wewnętrznej, która nie ma dla siebie cienia ani żadnego uwarunkowania. To będzie twoja własna Pierwotna Jaźń.

Tak więc kolor szary, pierwszy stopień Tęczowej Medytacji, może być zarazem ostatnim krokiem. Jeśli tylko nic tej medytacji nie zakłóci.

Swami P. SaiSiwa

piątek, 1 maja 2015

Medytacja Tęczowa - wstęp

Medytacja - 2015.05.01

Medytacja Tęczowa

wstęp

Wstęp do medytacji

Medytacja to stan kiedy medytacja, medytujący i medytowany stają się nierozróżnialnym jednym. Wtedy nie możesz powiedzieć, że medytujesz, bowiem wszystko jest tym samym. To Czysta Świadomość bez rozróżniana, lecz samopoznana Sobą. Wszystko jest jasne, wszystko jest Tym. To jest najwyższa medytacja i najwyższy wgląd w Siebie, który jest poza możliwościami umysłu. Czysta Świadomość obdarza umysł kolejnymi, coraz wyższymi stanami, zaś sama znikąd nie czerpie będąc jedynie Sobą. I to jest cała Pełnia Wszystkiego.

Medytacją też nazywany jest cały proces, który prowadzi do tego stanu. Przygotowując umysł na uwolnienie od świata, oczyszczenie i wewnętrzną podróż aż do iluminacji Czystą Świadomością. Więc jest to wiele etapów od momentu usiądnięcia ze skrzyżowanymi nogami. Jednakże ściśle rzecz biorąc do samadhi, stanu prawdziwej medytacji, droga bardzo daleka. Mnogość zakłóceń wewnętrznych stanowi świat umysłu, który jest odbiciem wszystkiego co doświadczył w świecie zewnętrznym poprzez żywoty. Oczyszczenie części a przedarcie się poprzez resztę stanowi temat niezliczonych technik medytacyjnych.

Jedną z nich jest Medytacja Tęczowa która jest systematyzacją mojego wieloletniego doświadczenia w medytacji. Może to być bardzo pomocne dla wielu. Tutaj nadmienię, że nie umniejszam innych technik medytacyjnych, każda z nich wyłoniła się z pewnych doświadczeń i dla ludzi o podobnych przeżyciach i strukturze psychicznej będzie tamta a nie inna odpowiednia. Różnorodność wzbogaca, ale aby coś na prawdę dobrze czynić to trzeba coś jednego wybrać, na czym się skupi cały swój wysiłek.

Praca z kolorami

Medytacja ma dziesięć stopni - bram stosownie do podstawowych kolorów tęczy, przy czym ostatni kolor jest kolorem mistycznym i jest zakończeniem wszelkiego przepracowywania. Jest stanem docelowym a zarazem punktem wyjścia do wyższej, boskiej medytacji, którą nazwałem Medytacją Kryształową.

Na każdym z dziewięciu stopni jest wiele spraw do przepracowania, którym należy poświęcić uwagę i pracę. Siadając należy za każdym razem po kolei przechodzić przez wszystkie kolory - bramy, w których są poszczególne sprawy do przepracowania. Z czasem będzie to przebiegało bardzo szybko, jednak czasem jakiś kolor będzie sam dopominał się staranniejszego przepracowania. To wynika ze różnorodności doświadczeń, które przynosi każdy dzień z osobna. Czasem są dni tak mocne emocjonalnie, czasem tak bogate, albo wytrącające ze zwyczajowego rytmu życia, że wymagają dodatkowej uwagi na jakimś kolorze by je oczyścić, pomimo, że poprzednio ten kolor nie stanowił problemu.

Kolory wyobrażasz sobie jako wewnętrzne lub ciebie otaczające nie związane z konkretnymi czakrami. To nie jest medytacja poszczególnych czakr. To coś innego, inne podejście. Kolor wyobrażony w aurze, lub/i wewnątrz ma wpływ ogólny, ale też aktywizuje aspekty czakr. To aktywizowanie uzdrawiającego wpływu kolorów duchowych. Wpływa to na czakry raczej całościowo niż indywidualnie. Dlatego też ta medytacja nie zastępuje medytacji czakralnej, choć sama w sobie jest kompletna.

Miejsce i czas

Medytuj codziennie o tej samej porze i tym samym miejscu, jak tylko masz taką możliwość. Dzisiejszy świat żyje w pędzie, bo tak stworzyli go ludzie, którzy tylko światem się zajmują. To sprawia, że ci, którzy nie chcą brać udziału w gonitwie szczurów mają o wiele ciężej, bowiem jak mówię, świat jest obliczony na to. Czasem samo znalezienie czasu na medytację już wiąże się z jakąś rezygnacją z czegoś. Musisz na prawdę tego chcieć i wartościować właściwie. Wystarczy codziennie od pół godziny do godziny dla wytrwałych. Czyń choćby jeden kolor, wtedy oczywiście będzie to pierwszy kolor, ale zacznij od tego, zacznij od 5 min i dodawaj po minucie co jeden dzień, a może co tydzień.

Otwartość i elastyczność

Medytacja ta nie jest zamkniętym systemem. Sprawy do przepracowania są rozłożone na poszczególne kolory, ot co. Jeżeli nowe sprawy dojdą, można je umieścić we właściwym kolorze najlepszym do przepracowania. W tym znaczeniu Medytację Tęczową można dopasować do każdego i powinien to uczynić doświadczony nauczyciel, autoryzowany w Medytacji Tęczowej.


Najważniejsze jest odnaleźć tę praktykę dla siebie jako ważną, satysfakcjonującą, pomocną a priorytety w życiu zaczną się powoli zmieniać i czas i miejsce znajdywać. Poczytaj sobie tekst przeznaczony na ten kolor. Możesz dodać coś od siebie, jeśli czujesz, że musisz. Najlepiej skontaktuj się ze mną, jeżeli potrzebujesz coś dodać, by dopracować w jaki kolor to umieścić i w jaki sposób nad tym medytować.

Proces Stithapradżnia => Sudhasattwa

Medytacja Tęczowa to usystematyzowane pierwsze kroki w głęboką medytację, ale i pójście w głąb Siebie aż do Samopoznania w aspekcie Doskonałego Uwolnienia. To stan Czystej Świadomości zwany Sudhasattwa. Jednak aby do tego dotrzeć należy osiągnąć stan doskonałej równowagi Stithapradżnia. Rozwijanie tego stanu równowagi jest zadaniem Medytacji Tęczowej opracowanej przeze mnie. Na dziewiątym przedostatnim stopniu jest głęboka medytacja swej wewnętrznej iluminacji osiągając kryształową aurę i światło. Od tego momentu możemy mówić o dziesiątym, ostatnim stopniu medytacji Tęczowej. Z kolei Medytacja Kryształowa zabierze ciebie dalej do doświadczenia Boskiego Ciała Super-przyczynowego (Mahakarnana kosza). Wpierw jednak musisz ukończyć Medytację Tęczową aby otworzyć w sobie wymiar mistyczny czyli boski.

Światy i światła

Kolory i światło mamy fizyczne, astralne, duchowe, boskie i superboskie. To pięć światów w kolejnych wymiarach, gdzie każdy wymiar ma własne poziomy subtelności. Wyobrażone mentalnie światło z początku jest astralnym światłem. Kąpanie się w tym świetle nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem, ale raczej ze zwodzeniem siebie. Dlatego ćwicz regularnie, aż osiągniesz łatwość wyobrażania sobie światła czystą intencją, bez mentalnego wymuszania a nawet zaangażowania. Czyń to sercem z naturalną życzliwością, tak osiągniesz wyższą subtelność światła i to będzie światło duchowe. Światło boskie nie jest do osiągnięcia na tym etapie i tylko jest możliwe pod okiem Oświeconego Mistrza. Żaden nauczyciel medytacji bez Oświecenia, bez otwartego mistycznego boskiego wymiaru w sobie tam nie poprowadzi.

Technika oddechu

Medytację samą się robi ze skupieniem na oddechu wyobrażając go sobie jako krążący w ciele z przodu na wdechu w dół ku czakrze podstawy, a na wydechu wznoszący się tyłem, kręgosłupem ku czubkowi głowy i ponad nim. Z każdym oddechem powtarzamy namasmaranę. Opis na blogu. Jest to „Om” na wdechu, wybrane Imię Boga na wydechu.

Swami P. SaiSiwa