piątek, 8 maja 2015

Medytacja Tęczowa - 7.indygo

Medytacja - 2015.05.08

Medytacja Tęczowa

7. indygo

Serce różowe (3)


Różowe serce

Brama siódma to kolor indygo i wprowadza ona do trzeciego z kolei, różowego serca, które jest ostatnim etapem medytacji tęczowej. Różowy kolor oznacza czystą miłość do Boga. Na Drodze bezforemnej można też określić to serce jako czystą motywację do odkrycia swej Prawdziwej Natury. Niezależnie od formy, czy braku formy jest to strumień czystych uczuć serca ku Najwyższej Prawdzie. Czystej, znaczy bez ego, bez umysłu, prosto z głębi jestestwa duszy, która dedykuje się tylko jednemu: jedności ze Źródłem.

Siakti Mahadewi mówi mi od razu: „bez Mojego zaproszenia nikt tu nie może wejść”.

Można to inaczej nazwać, choć nie zmienia to znaczenia, to Głos powołania. Prawdziwie droga duchowa zaczyna się w sercu różowym, to serce Premy, czyli miłości skierowanej wyłącznie do Boga i jak się nie trudno już domyślić, to łaska i zaproszenie od Boga. To duchowość mistyczna. Duchowość mająca na celu doznanie Boga, bycie w nieustannej Obecności Boga, aż do zrealizowania Boga w sobie. Dlatego pisząc o sercu różowym zaczynam od słów Boga. Ba! Mam nakaz tak zacząć, bo taka jest prawda tej świątyni różowego serca. Te słowa dzwoniły we mnie nieustannie, póki tego nie zapisałem. Bóg, który przychodzi do mnie jako Siakti Mahadewi podkreśla i mówi mi nie raz: „Ja piszę przez ciebie”. To istotna sprawa.

Nie każdy jest gotów do duchowości mistycznej. To nie kwestia fascynacji, kompromisu z życiem, ulepszaniem go, lub jakiś zamiłowań, jak do każdego innego hobby, a w tym przypadku do duchowości. Cała duchowość w tej formie, cała miłość do rzeczy, osób, religii, kraju, natury, relacji w związkach, do wiedzy nawet tej duchowej zawiera się w sercu zielonym.

W sercu różowym jest nieskończona miłość do Nieskończoności, jakim by imieniem Jej nie nazwać, w jakiej formie, lub bez, Jej nie wielbić. Cała namiętność życia skierowana jest by zbliżyć się do Boga, by Go poznać. By poznać siebie, ale nie jako osobowość, ale to jak Bóg cię widzi. Czyli poznać Siebie jako Boską Prawdę o sobie. Nazywane jest to Jaźnią, lub Prawdziwą Naturą. Psychologia poznawania „siebie” jako osobowości należy do serca zielonego.

W sercu różowym wyróżniam trzy kolejne bramy: indygo, fiolet i biel.

Odzwierciedla to trzy etapy rozpoznania Siebie: Indygo - rozpoznanie fałszywych identyfikacji: czyli „nie to, nie to...” Fiolet: poszukiwania „kim jestem”. Biel: wizja Boga/Jaźni.

7. Brama indygo - samadhi

Kolor indygo to kolor kosmiczny, z dala od Ziemi i procesów na niej zachodzących. To stan w którym sudżnianin (głęboko poszukujący) staje się (po przejściu tej bramy) dżwiamuktą (jivamukta) - duszą wyzwoloną. To kolor samadhi. Jest to brama wejściowa do różowego serca. Nie każdy tę bramę może przejść. Bardzo wielu terminuje na jej progu. Brak boskiego zaproszenia wynika z braku gotowości karmicznej do życia w różowym sercu. Lecz nie należy myśleć, że to poślednia brama. Jest ona doskonała. Samadhi jest podstawą każdego następnego kroku w głąb siebie. Wszystko co dotyczy prawdziwego doświadczania Boga opiera się na samadhi. Czym więc jest samadhi? Najkrócej to nieobecność ciała, emocji, zmysłów i umysłu. Tylko tak można stworzyć miejsce dla MahaPremy - doskonałej miłości wyłącznie ku Bogu. Oznacza to też, co chcę na wstępie mocno podkreślić, że Bóg nie jest do opisania, rozważania ani doświadczenia dla umysłu, czyli nie jest podmiotem żadnej filozofii czy teologii. To wielkie nieporozumienie co do „intelektualnych” rozważań. To też wielkie oszustwo umysłu pracujące w prostym schemacie: Stworzenia przez umysł wyobrażeń o Bogu, by w następnym kroku udowadniać nieistnienie „Boga”. Te „dowody” dotyczą tylko i wyłącznie nieprawdziwości wyobrażeń o Bogu. Tylko tyle.

Przebudzanie duszy

Właściwe miejsce i czas... jeśli chcesz żyć. Tak, bowiem samadhi jest poza życiem, więc rozciągnięcie go na całe życie to jego koniec. Też odwrotnie, chcąc żyć i być samadhi jest niemożliwe. Wtedy mówimy o spokoju, sianthi, tak można żyć, ale nie samadhi. Więc na tym etapie podział jest wyraźny i nieunikniony, na czas sadhany i czas aktywności życia. W sercu zielonym poszukiwane i pożądane było połączenie życia i sadhany. Teraz sadhana idzie tak daleko, że jest to niemożliwe. Teraz sadhana musi mieć swój wydzielony czas... i dla bezpieczeństwa tzw. normalnego życia - ograniczony. Samadhi to mahasianthi, wielki spokój. To spokój z odłączenia umysłu od zmysłów. Mahasianthi to pustka, to paraliż umysłu. Ze względu na taką moc samadhi dawni mędrcy szukali odosobnień, by nikt im nie zakłócał tego procesu.

Dlatego dla tych, co są w pragnieniu życia i praktykują dla doskonalenia życia, dla których duchowość ma znaczenie terapeutyczne, to znaczy by uzdrawiać swe relacje i jakość życia, medytacja tęczowa kończy się na kolorze niebieskim, czyli obejmuje serce czerwone i zielone. Samadhi i wyższe stopnie Drogi jest dla tych, którzy żyją dla sadhany i to jest ich powołanie. Tak więc jedni czynią sadhanę dla doskonalenia życia a inni żyją dla doskonalenia sadhany. Dopiero takiego człowieka można nazwać sadhaką, duchowym aspirantem, tylko taki może ofiarować swoje życie i służbę duchowemu Mistrzowi i zostać jego uczniem. Sadhana dla doskonalenia życia to etap wielbiciela, życie dla doskonalenia sadhany to etap ucznia. Taki uczeń nawet gdyby nie miał formalnego Nauczyciela, to pojawi się On z wnętrza jego serca.

Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że dla prawdziwego ucznia duchowość musi mieć najwyższą wartość. Oświecenie a potem służba innym by pomóc im w oświeceniu muszą mieć najwyższą wartość. Bowiem najwyższa wartość, najgłębsze docenienie budzi duszę i utrzymuje ją w stanie duchowej aktywności, a w medytacji dusza jest w stanie czuwania. Tylko wtedy. W samadhi ciało, zmysły i umysł zostają odłączone, odrzucone, jak więc zachować przytomność świadomości? Każdy, kto żyje fascynacją, zainteresowaniem, sprawdzaniem, porównywaniem, filozofią, czyli którego życie jest na poziomie umysłu, ten zwyczajnie zaśnie wraz z zaśnięciem umysłu w samadhi. Nie będzie przekroczenia umysłu a tylko sen. Do „snu” samadhi może wejść tylko ten, kto obudził duszę. Dusza musi być w stanie energetycznym a nie w stanie biernego świadka, jak jest w większości przypadków. W stanie świadka aktywną role rozgrywa umysł. Energetyczny stan, przebudzony stan duszy jest wtedy, kiedy pojawia się to co dusza ceni i po co tak na prawdę przychodzi na Ziemię, czyli głębokie docenienie i najwyższe wartości. To się ujawnia kiedy cała moc miłości skierowana jest na Boga by Go odkryć w sobie, by Go poznać i się z Nim stopić i by działać bez ego, jako On.

Zrozumienie

Nie jesteś ciałem, płcią ani jej rolą, zmysłami, wrażeniami, emocjami ani umysłem. Nie masz kształtu, kierunku ani substancji, która by mogła Cię tworzyć. Kiedy medytujesz odrzucaj wszystkie utożsamienia jako "nie to, nie to...". Najpierw umysł musi się odczepić od utożsamień. To jedyna droga by zniknął sam umysł. Umysł jednak uczy się powoli. Musi on oczyścić swoją przestrzeń mentalną z utożsamień. Myśli i przekonania w sferze subtelnej są realnymi bytami, które przesłaniają światło Pierwotnej Inteligencji. Dlatego muszą być oczyszczone realną pracą nad nieidentyfikowaniem się. Aby przyśpieszyć pracę czasowo używa się afirmacji anty-identyfikacji, która powtarza "nie jestem ciałem, zmysłami, wrażeniami, emocjami ani umysłem". Dobrze jest sobie często czytać buddyjską Sutrę Serca. Medytuj bez punktu zaczepienia, bez muzyki, krajobrazu, bez podpierania swej medytacji czymkolwiek bowiem to wszystko wspiera umysł. To było dobre w medytacji niebieskiej. Teraz to wszystko musi odpaść.

Kiedy doświadczasz doznań przyjemnych z ciała lub otoczenia to traktuj je jednako, bez poruszenia uświadamiając sobie, że należą do zmysłów, nie jesteś nimi. Nie skupiaj się na żadnym byciu, życiu, które jest na zewnątrz. To wszystko iluzja, to było dobre dla niebieskiej bramy, ale nie tu. Nie szukaj niczego w sobie, żadnych wizji, ani doznań. To wewnętrzny odpowiednik zmysłów i należy do umysłu. Kwituj wszystko co się pojawiło: "nie jestem tym". To ma się stać determinacją a nie zwykłą myślą. Jeżeli stają się jakieś wrażenia zbyt nachalne, związane z forma, dźwiękiem, doznaniem, itp, wewnętrznym wrażeniem lub zewnętrznym, wtedy wizualizuj pokawałkowanie tego i wrzucenie do ognia. Obserwuj jak się spala i staje popiołem a popiół rozprasza się i nie pozostaje nic. To zneutralizuje energię jakie to natręctwo posiada.

Medytacja

Wyobraź sobie żeś tylko świetlnym punkcikiem, tak zakotwicz umysł i go z tym zostaw aż sam umysł zdrętwieje. Patrzysz jako świadomość z tego punktu na... NIC, Pustkę totalną. Ta Pustka to ostatnia forma umysłu, w tej formie umysł nie może się poruszyć i doznaje paraliżu. Medytuj aż znikną wszystkie wrażenia, aż stanie się tylko czysta przestrzeń twej obecności. Kiedy na prawdę poczujesz że nic już nie jest obecne i tak siedź. W końcu zniknie pragnienie, niepokój, kierunek i czas. Po prostu JESTEŚ i to wszystko. Ciało już nie przesyła wrażeń, bowiem umysł „umarł” i wszystko odciął. Ciało jest jak odrętwiałe, a umysł jest jak nieżywy. To stan samadhi, tak osiągamy prawdziwy spokój mahasianthi. Pojawia się błogość, która jest niesubstancjalna. Nie da się jej "pociąć i wrzucić do ognia", gdyż ta błogość jest właśnie z nieporuszenia, z nieidentyfikacji i niesubstancjalności, wypływa z mahasianthi.

Zniknie nawet wrażenie ciała i jego formy niczym kamienne odrętwienie. Możesz zobaczyć drętwe ciało od wnętrza jako pustą formę w kolorze indygo. Ten kolor „zamroził” wszystko na kamień. Zniknie poczucie otoczenia, zniknie sam umysł z projekcją ego oraz wszystkimi poglądami i teoriami. Jesteś Światłem samym w Sobie. Punktem bez rozmiaru, ruchu ani procesu. To będzie tak znaczący moment uwolnienia, że nie będziesz miał wątpliwości co nastąpiło. Kajdany odpadły. Mukti, wyzwolenie się dokonało i już nic nie ważysz. Choć jest to najniższy stopień mukti i nie posiada ten stan boskiej mocy ani trwałości to jednak Wolność. Obowiązuje tu proste równanie, siedząc w samadhi nieskończenie długo osiągnie się nieskończona moc zaś każdy kontakt ze światem to potężny wyciek mocy. Jedna minuta złości kosztuje jeden miesiąc praktyki. Tak mówi Bhagawan Sai.

Ostrzeżenie

Wielu w tym stanie samadhi myśli że to Oświecenie. To stan doskonały, ale nie ostateczny. Prawda ujawniła tylko rąbka swej Tajemnicy. To bardzo znaczący krok, to podwaliny do głębszych stanów samadhi, ale to wciąż przedprogi Oświecenia. Wciąż bowiem brak samoobjawionej wiedzy Pradżniany, lub inaczej Brahmadżniany. Świetlisty umysł, albo inaczej Boski Umysł wciąż jest nieobecny. Bez tej wiedzy każde doświadczenie Czystej Świadomości przemija. Nie ma nawet boskiej mocy by pokonać uwarunkowania życia. Nie jest to przemijanie jak iluzja przemija, lecz ponownie zostaje przesłonięta. Jak niebo, które symbolizuje wieczność Prawdy i chmury, które symbolizują iluzję uwarunkowań umysłu. Umysł został tylko zepchnięty i sparaliżowany, niebo chwilowo czyste. Jednak to co zmienne ponownie przesłania niebo sprawiając fałszywe wrażenie, że właśnie niebo jest nietrwałe, że przemija. Wiweka, intuicyjna mądrość rozpoznania między rzeczywistym a nierzeczywistym nie została przebudzona.

Podobnie jest stwierdzenie o tym stanie pustego umysłu w buddyzmie ZEN: "kiedy siedzisz nie można cię odróżnić od Buddy". Tak jest w samadhi. Niestety, kiedy otwierasz usta umysł się ujawnia a wraz z nim ignorancja a nawet arogancja. To arogancja ego z powodu „osiągnięcia”. Umysł nie został przetransformowany, stąd ten efekt. To dlatego Mistrzowie ZEN starannie sprawdzają stan tego umysłu w rozmowie, w ogniu pytań i odpowiedzi a nie na podstawie własnych opowieści sadhaki o tym co doświadczył w jakiejś idealnej chwili uniesienia.

Sprawdzanie przez Mistrza dla formalnego potwierdzenia to dobra praktyka. Te chwile wglądów ujawniają potencjał do realizacji a nie są samą realizacją. W buddyzmie japońskiego ZEN rozróżnia się owe dwa stany: nietrwałych wglądów w Prawdziwą Naturę jako kenszo oraz głębokiego trwałego i niecofającego się doświadczenia jako satori. Ja nietrwałe stany nazywam mistycznymi wglądami, a na wyższym poziomie strumieniem oświecenia. Kiedy podejmie się właściwy wysiłek sadhany będzie i samo Oświecenie.

Uczniowie terminujący

Tak jak są mistrzowie-oszuści tak i są uczniowie-oszuści. Im Umysł Boski nie chce się ujawnić, bowiem doczesny umysł nie stał się choćby podobny do Boskiego. To „podobieństwo” wyraża się w niezbędnych cnotach które należy rozwinąć. Inaczej wyrażanie Boskiego Umysłu jest nawet nie możliwe i w tym cała rzecz. Kiedy umysł opanuje arogancja duchowa, wtedy przejście tej bramy indygo jest niemożliwe. Aspirant będzie siedzieć na progu tej bramy choćby milenia a nie zostanie wpuszczony do różowego serca. Tacy fałszywi aspiranci duchowi co dostąpią trochę radości anandy zaraz biegną chwalić się, dyskutować i stawiać ponad innymi. Jak narkoman na głodzie. Kiedy brama się lekko uchyli i zaleje kogoś boskim światłem, obdarza łaskami. Ego natychmiast to łapie i robi swój użytek. Arogancja duchowa to ciężki przypadek ignorancji. Nie należy dyskutować z takimi ludźmi, ich tylko trudności życia mogą nawrócić na właściwą drogę. Muszą wpierw nauczyć się pokory.

Bhagawan Sai mówi wyraźnie by nie tracić swej energii na arogantów. To ważna wskazówka. Arogancja musi być rozbita w pył i być zastąpiona pokorą, by dalszy postęp duchowy możliwy. Ale ta brama zawsze niesie błogosławieństwo. Poprzednie bramy były raczej uwalnianiem się z obciążeń, zaś ta i wyższe niosą tylko wiedzę i błogosławieństwo. Oznacza to, że nawet aroganci, ale tacy co już tu dotarli acz terminujący u tej bramy niosą wielki pożytek światu, niosąc światło swego doświadczenia. Oni docierają do ludzi o kamiennych serca i sztywnych umysłach, których siła ciemności jest nie do przebicia dla miłości. Dlatego nawet do takich sadhaków odnoszę się z uznaniem dla ich duchowej pracy nawet w takim stanie jakim są. Są Sudżnianinami. Oni stają się wojownikami światła, tnącym ostrzem Prawdy. To brama błogosławieństwa i go dostąpią prędzej czy później.

Refleksja

Niezależnie jak docierasz do tej bramy, czy tam terminujesz czy przechodzisz, niesie ona Wielkie Rozpoznanie. Następuje przebudzenie wiewki - rozróżnienia iluzji w jaką się wplątało, od stanu rzeczywistego - bycia tylko świadomością. Jesteś - i to jest prawdą. Bez utożsamienia z ciałem. Jest tu rozpoznanie wszystkich warstw umysłu i zrozumienie ich roli. Wszystkich poziomów wiedzy dotyczącej umysłu. Zależy to jednak od przepracowania lekcji na poziomie bramy niebieskiej.

Odłączenie od cielesności jest tak głębokie, że ciało wydaje się „kamieniem” w którym jedynym życiem jest świetlny maleńki punkcik - TY. Zobacz jak odpadają wszelkie role od ciebie. Należały tylko do ciała, do relacji z tym ciałem... A tu co? Nic z tych rzeczy nie dotyczy ciebie. Co za radość wolności, śmiech ze wszystkich ról życia co się grało tak zapalczywie. To też wielkie uzdrowienie i przemiana życia.

Swami P. SaiSiwa